A u nas bez zmian...

"Szalbierz" - reż. Paweł Aigner - Teatr im. Żeromskiego w Kielcach

Przyzwyczailiśmy się do idealizowania naszej historii, do widzenia bohaterów w antybohaterach, do bezkrytycznego przyjmowania podręcznikowej wiedzy historycznej, do stereotypowego myślenia o świecie i o nas samych. Wierzymy w polskie mity, nawet jeśli wiemy, że historia nigdy nie jest obiektywna i zawsze zależy od aktualnie obowiązującej ideologii.

Zawsze funkcjonujemy w pewnej historycznej narracji, w odurzeniu narodowymi mitami i zbiorowymi wyobrażeniami, w klatce aktualnej propagandy. Żyjemy w mocno zakorzenionym przeświadczeniu o własnej wielkości i niezwykłości. My... wyjątkowi, bezinteresowni, szlachetni, cierpiący za miliony, bohaterscy, pełni poświęcenia, honorowi, gotowi do poświęceń dla ojczyzny... Czy na pewno tacy jesteśmy?
György Spiró, węgierski powieściopisarz, dramatopisarz, eseista, tłumacz, znawca polskiej kultury, chętnie wykorzystuje w swoich utworach autentyczne, znane z historii wydarzenia jako punkt wyjścia dla dramatycznej akcji. Wybierając zaś określone tło historyczne, walczy z naszym stereotypowym myśleniem, z porządkiem, który podają nam oficjalnie zatwierdzone podręczniki i opracowania. Spiró kwestionuje wizję utrwaloną w zbiorowej, narodowej wyobraźni: monumentalni bohaterowie stają się w jego twórczości żywymi ludźmi, z własnymi lękami, słabościami i instynktami. Pisarz nadzwyczaj często burzy mity, które są bazą myślenia o narodowej przeszłości, kwestionuje również wpisaną w tę narodową mitologię wzniosłość i patetyczność.

Jak więc György Spiró spojrzał na historię Polski? Co zobaczył w Polakach? Jak widział twórcę polskiej sceny narodowej? Otoczka powstania dramatu „Szalbierz" jest dosyć intrygująca i zmusza do postawienia kilku pytań dotyczących tematyki podjętej przez węgierskiego pisarza. Jak wiadomo, „Szalbierz" powstał jako rozwinięcie jednego z wątków powieści „Iksowie" (1981), która w Polsce stała się powodem niezwykle zaciętej nagonki na autora. Powód potępienia? Szarganie przez Györgya Spiró polskich narodowych świętości.
Jerzy Robert Nowak, który już latach 80. XX wieku z wielkim poświęceniem tropił ślady antypolskiego spisku, posunął się nawet do policzenia liczby niepochlebnych określeń użytych w powieści w odniesieniu do znanych Polaków. Co więcej, wyrwane z kontekstu fragmenty Nowak przedstawiał w „Zdaniu" jako niezbity dowód na polakożerstwo uprawiane przez Spiró. Według tego publicysty György Spiró szkalował polską historię, obrażał polskich narodowych bohaterów, rozwiewał mit polskiego patriotyzmu, pokazując różne zachowania ludzi uwikłanych w wydarzenia historyczne. Działania Nowaka przyniosły skutek, Spiro utracił stypendium na dalsze badania archiwalne w Polsce, a żydowskie pochodzenie pisarza wpłynęło na skuteczne kreowanie klimatu spisku antypolskiego. Nieprawdopodobne? A jednak się wydarzyło.

Polskie władze (jeszcze komunistyczne) nie tylko odebrały autorowi stypendium, zabroniły mu też wjazdu do naszego kraju i uniemożliwiły wydanie „Iksów" po polsku, co spowodowało, że książka będąca bestsellerem na Węgrzech, przekładana na inne języki, nie była szerzej znana na polskim rynku czytelniczym. W 2006 roku fragmenty „Iksów" opublikowała „Literatura na Świecie". Powieść (w przekładzie Mieczysława Dobrowolnego) ukazała się z Polsce dopiero w 2013 roku, po 32 latach od wydania węgierskiego. „Szalbierza" zaś wystawiono po raz pierwszy we wrześniu 1987 roku w Teatrze Ateneum w Warszawie w reżyserii Macieja Wojtyszki. Pisarza jednak na premierę nie zaproszono: w opinii rządzącej partii był człowiekiem niepożądanym w Polsce. Podjęty w powieści i dramacie temat związków między polityką i sztuką uzyskał przez to nowy wymiar. Do popularności pisarza w Polsce niewątpliwie przyczyniło się przedstawienie telewizyjne „Szalbierza" z wielką kreacją Tadeusza Łomnickiego (1991). Chociaż i w powieści, i w sztuce pojawiało się wiele nieścisłości i zafałszowań historycznych (do czego szczerze przyznawał się autor), powszechnie zwracano uwagę na aluzyjność utworów i swoisty literacki komentarz do sytuacji politycznej w Polsce i na Węgrzech lat 80. ubiegłego wieku.

Spiró wspominał o swojej wielkiej fascynacji biografią Wojciecha Bogusławskiego, a także o odkryciu, jakim dla niego były „Recenzje teatralne Towarzystwa Iksów" (z lat 1815-1819). Recenzje te, pisane pod pseudonimem X, w większości atakujące działania Bogusławskiego, przypisywano poplecznikom cara, którzy pod pretekstem walki o wyższą jakość sztuki, oddziaływali także propagandowo i wpływali na kształtowanie postaw patriotycznych w kraju. Przypomnijmy, że Towarzystwo Iksów, skupione wokół salonu literackiego Tadeusza Antoniego Mostowskiego, współtworzyli przedstawiciele elity intelektualnej Królestwa Polskiego (m.in. Julian Ursyn Niemcewicz, Kajetan Koźmian, Zofia z Czartoryskich Zamoyska, Maria z Czartoryskich Wirtemberska, Józef Sierakowski, Tadeusz Matuszewicz itd.), a więc ludzie odpowiedzialni za kształtowanie kultury wysokiej, ustanawiający artystyczne standardy, kształtujący opinie. Spiró pokazał, czym w rzeczywistości była „polityka kulturalna" Iksów i co było jej prawdziwym celem: unicestwienie modelu teatru realizowanego przez Bogusławskiego, modelu, który wymykał się rygorystycznej cenzurze i pozwalał przekazać publiczności treści zakazane. Spiró znakomicie opisał te gry z cenzorami w „Szalbierzu".

Losy Bogusławskiego stały się pretekstem do rozważań na temat istoty aktorstwa, roli teatru w życiu społecznym, ścisłych powiązań między polityką i sztuką, granic ingerencji politycznej w działalność artystyczną. Była to też okazja, by dokonać analizy mentalności ludzi zniewolonych, uwikłanych w polityczne rozgrywki, wspomagających reżim w sposób świadomy lub nieświadomy, wpływających na kształtowanie wyobrażeń i opinii zbiorowych za pośrednictwem sceny. W „Szalbierzu" widzimy Bogusławskiego (rola pisana dla Tamása Majora ) jako zmęczonego życiem cynika, zainteresowanego przede wszystkim wysokością honorarium („za sztukę trzeba płacić, ja z tego żyję"). A jednak to aktor z krwi i kości, który wyróżnia się znakomitym wyczuciem sceny i publiczności, czego dowodzi scena finalna wileńskiego przedstawienia. „Szalbierz" to także opowieść o prowincji Królestwa Kongresowego. Nieco zatęchłej, zakompleksionej, w której wszystko uzależnione jest od władzy i miejscowych, niezwykle stabilnych i zawiłych, układów towarzyskich.
To wszystko sprawia, że „Szalbierz" jest nie tylko znakomitym pretekstem do zastanowienia się nad wielowymiarowymi zależnościami zachodzącymi między sztuką i polityką. Spiró zmusza nas również do refleksji dotyczących naszych cech narodowych. Dramatopisarz znakomicie portretuje Polaków, z najbardziej charakterystycznymi przywarami. Ten teatr to Polska. Obserwacja scenicznych wydarzeń sprawia, że myślimy o naszych podstawowych cechach narodowych: o życiu w poczuciu pokrzywdzenia, przekonaniu o własnej wyższości, o stałym oczekiwaniu na cud, o upolitycznieniu wszystkiego wokół, o niszczeniu jednostek wyjątkowych i zasłużonych, o donosicielstwie i podlizywaniu się władzy. Każdej władzy.

Po obejrzeniu tego spektaklu zapewne dojdziemy do wniosku, że świat się zmienia, a my ciągle tacy sami... Właśnie tak nas widzą inni. Tak zostaliśmy sportretowani przez Györgya Spiró.

Marzena Marczewska
Materiał Teatru
10 czerwca 2016

Książka tygodnia

Bioteatr Agnieszki Przepiórskiej
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Katarzyna Flader-Rzeszowska

Trailer tygodnia