Adam Banaszak zrezygnował ze stanowiska
Teatr Wielki stracił dyrektora artystycznego.Adam Banaszak, dyrektor artystyczny Teatru Wielkiego w Łodzi, zrezygnował ze swojego stanowiska. Powodem jest przedłużająca się niepewność co do przyszłości łódzkiej sceny. Pisze Dariusz Pawłowski w „Dzienniku Łódzkim".
Ceniony dyrygent Adam Banaszak objął oficjalnie stanowisko zastępcy dyrektora do spraw artystycznych Teatru Wielkiego w Łodzi w styczniu tego roku. W maju, w piśmie skierowanym do marszałka województwa, muzycy zespołu Orkiestry Teatru Wielkiego pisali o jego pracy m.in.: „Działania związane z powołaniem na stanowisko Dyrektora Artystycznego Pana Adama Banaszaka są dla nas niezwykle budujące. Na afisze teatralne powracają wielkie tytuły (...), mamy możliwość pracy ze znakomitymi dyrygentami (...), zespół Orkiestry jest zapalony i zmotywowany do działania. Nie bez znaczenia jest również dużo większy komfort pracy, odczuwalny chociażby dzięki odpowiedniemu planowaniu naszej działalności artystycznej".
Wcześniej Zarząd Województwa Łódzkiego ogłosił konkurs na dyrektora naczelnego opery (obecnie w charakterze pełniącego obowiązki jest nim Dariusz Stachura), który w sierpniu okazał się nierozstrzygnięty. Na wrzesień Urząd Marszałkowski zapowiada kolejny konkurs (jego laureat będzie mógł objąć teatr najwcześniej dopiero od stycznia przyszłego roku). Właśnie rozpoczęty nowy sezon artystyczny i zaplanowane realizacje stanęły pod znakiem zapytania.
- Odpowiedzialność za instytucję, w którą głęboko wierzę, mającą artystyczny i technologiczny kapitał na to, by zajmować pozycję drugiej sceny operowej w Polsce, po Operze Narodowej, sprawiła, że podjąłem decyzję o rezygnacji ze stanowiska dyrektora artystycznego Teatru Wielkiego w Łodzi - wyjaśnia Adam Banaszak. - Przygotowując nowy sezon podjęliśmy pewne zobowiązania, rozpoczęliśmy próby, tymczasem przedłużająca się sytuacja niepewności, co do przyszłości teatru sprawia, że projekty związane nie tylko z tym, ale i następnym sezonem są zagrożone. W operze planuje się bowiem z dużym wyprzedzeniem, decyzje podejmowane dzisiaj mają swoje konsekwencje za co najmniej pół roku. To także systematyczna i sumienna praca nad rozwojem zespołów, zapewnieniem im ambitnych i interesujących wyzwań, budowaniem prestiżu instytucji. W obecnej sytuacji nie jestem w stanie tego zapewnić Teatrowi Wielkiemu i jego pięciuset pracownikom. Uznałem, że nie mam innego wyjścia, jak złożyć rezygnację. W moim odczuciu to gest szacunku dla tego teatru i łódzkiej kultury. Myślę, że nie ma już miejsca na rozwiązania pośrednie i chciałbym, by tak ważną placówką zajmowali się ludzie patrzący na te kwestie podobnie.
Dariusz Stachura, p.o. dyrektora naczelnego Teatru Wielkiego w Łodzi dodaje zaś: - Pozostałem dyrektorem Teatru Wielkiego, jako pełniący obowiązki, z poczucia przyzwoitości oraz odpowiedzialności za wszystkie zespoły instytucji. Sytuacja w jakiej się znajduję od kilku miesięcy nie jest dla mnie komfortowa, ale nie mogłem pozostawić pracowników mojego rodzimego przecież teatru bez opieki i choćby jednego dyrektora. Mam wrażenie, że wygrałem już dwa konkursy dyrektorskie w Teatrze Wielkim, w tym jeden w okresie pandemii, którą teatr przetrwał realizując wiele przedsięwzięć. Teraz przed nami kolejny... Nie umiem powiedzieć, co będzie dalej.
Na 30 września zaplanowana była premiera „Raju utraconego" Krzysztofa Pendereckiego w reżyserii Michała Znanieckiego i pod kierownictwem muzycznym Adama Banaszaka. Tego wydarzenia nie ma już w repertuarze. W planach dyrektorów naczelnego i artystycznego na ten sezon były również premiery baletu „Casanova" w choreografii Graya Veredona (w ramach Łódzkich Spotkań Baletowych), „Manon Lescaut" Giacomo Pucciniego, „Otella" Giuseppe Verdiego w reżyserii Macieja Prusa oraz „Poławiaczy pereł" Georgesa Bizeta w inscenizacji Michała Znanieckiego. Czy którykolwiek z tych tytułów w obecnej sytuacji uda się wyprodukować? Wygląda na to, że pod wieloma względami właśnie rozpoczęty sezon artystyczny można uznać dla Teatru Wielkiego za stracony.
Oby brak dbałości o bezpieczeństwo i perspektywiczne funkcjonowanie tej sceny nie sprawił, że jakość opery w Łodzi utracimy znów na lata.