Brzęk łyżeczki i skrzypienie podłogi
,,Młodzik" - aut. Fiodor Dostojewski - reż. Igor Gorzkowski - Teatr Ochoty w Warszawie - 24.02.2024 r.Otwierają się drzwi, skrzypi podłoga, słychać kroki i z pojawieniem się światła przenosimy się w realia carskiej Rosji w optyce pisarza Fiodora Dostojewskiego i twórców spektaklu.
Historia dorastającego, wśród dziewiętnastowiecznej rosyjskiej arystokracji, młodego człowieka może wydawać się bardzo odległa wobec naszych czasów. A jednak spektakl ,,Młodzik" na podstawie powieści Fiodora Dostojewskiego o tym tytule wciąż przyciąga pełną salę widzów. Według mnie zainteresowanie jest stale obecne ze względu na uniwersalność tematów takich jak młodzieńcza emocjonalność i rozczarowanie w ludziach i ideałach.
Przede wszystkim historia przedstawia złożoność relacji międzyludzkich, intryg i emocji. Oglądając działania bohaterów pozostajemy niepewni kto jest przyjacielem, a kto wrogiem, komu można ufać, a kto wykorzystuje innych dla pieniędzy. Siatkę powiązań widzimy oczami głównego bohatera, który tak jak wskazuje tytuł znajduje się na progu dorosłości. Jeśli miałabym w skrócie powiedzieć czym jest spektakl to stanowi on obraz gry obyczajowej, w której gracze nie cofają się przed manipulacją i wykorzystaniem innych.
W moim odbiorze spektakl daleki jest od oceny postępowania bohaterów. Kwestie rozstrzygania ich moralności i racji pozostawione są widzom. Można się zastanawiać co do tego jak wyglądałoby nasze postępowanie w takiej sytuacji, takich czasach i przy takim wychowaniu. Temat nie traci jednak na aktualności w czasach kiedy wciąż trudno znaleźć prawdę i cel.
,,Młodzik" w adaptacji i reżyserii Igora Gorzkowskiego stanowi ciekawe spojrzenie na obyczajowość i zwyczaje arystokracji carskich czasów. Jednocześnie nie stawia na dokładne przedstawienie historii, fabuła znajduje się w pewnym zawieszeniu, z daleka od wydarzeń z lekcji historii. Zamiast tego widzimy cechy postaci, które znamy z powieści klasyka, takich jak dekadencja, korupcja i knucie intryg. Widać to również w kostiumach postaci, które stworzyła Magdalena Dąbrowska. Są one fascynującym połączeniem elementów mody XIX wieku z prostotą i dodatkami, którym chce się przyglądać z bliska.
Spektakl wypełniony jest dźwiękiem, przestawianie krzeseł, stukanie obcasów, skrzypienie podłogi, wszystko to wzmaga atmosferę nieufności i zagmatwania. Wchodząc na salę możemy być zdziwieni na ile prosta wydaje się scenografia, ale to dopiero pierwsze wrażenie. Scenografia i muzyka dostarczają zaskoczeń w trakcie całego przedstawienia. Przedmioty pojawiają się i znikają, a kompozycje muzyczne(Alfreda Schnittke i Dymitra Shostakovicha) wprowadzają w coraz to nowe nastroje. Szczególnie zainteresowało mnie to na ile użytkowe są poszczególne przedmioty na scenie np. samowar i stół.
Tak barwna opowieść nie udałaby się bez charyzmy aktorów pojawiających się na scenie. Każdy z nich tworzy intrygujący obraz, a najciekawsze momenty tworzą ich wspólne rozmowy i działania na scenie. Pozostawiają oni także pewne niedopowiedzenia, co jeszcze bardziej dodaje zainteresowania w oglądaniu. Na scenie powstają wielowarstwowe portrety niejednoznacznych osób. Z każdą sceną narastała niepewność i zagmatwanie.
Historia przedstawia sobą częściowo interaktywną z widzami podróż przez nastrój XIX wieku, nawiązania do literatury i religii, czy filozofii oraz więcej pytań niż odpowiedzi. Widać tu wieczne problemy ludzi takie jak kłamstwo, gotowość do poświęcenia wszystkiego dla pieniędzy i brak szczerych relacji. Mimo historycznej obudowy, ze spektaklu wciąż możemy wyciągać refleksje i wnioski. Kreacje aktorów angażują publiczność, wywołują emocje i dyskusje po zakończeniu.
Dla mnie była to nietypowa podróż w realia innej epoki, którą odbyłam z wieloma emocjami i zaskoczeniem.