By nie śpiewać o mrocznych czasach
,,Uczycie nas, jak suknie się podnosi" - aut. Bertolt Brecht, Roger Fernay i Walter Mehring - reż. Józef Opalski – Teatr KTO w KrakowieSpektakl „Uczycie nas, jak suknie się podnosi" swoją premierę miał 7 marca 2023 w krakowskim teatrze KTO. Reżyser inscenizacji, Józef Opalski, zdecydował się na interpretację tekstów Bertolta Brechta, Rogera Fernaya i Waltera Mehringa, łącząc literacką twórczość niemieckich pisarzy z muzyką Bertolta Brechta, Hannsa Eislera i Kurta Weilla.
Zestawienie ze sobą soczystej i ekspresywnej gry aktorskiej, zaprezentowanego na żywo instrumentalnego wykonania songów Brechta i wokalnych popisów aktorów zapewnia widzom niezapomniane wrażenia; nie przyćmiewa przy tym przesłania, spajającego ze sobą wszystkich elementów spektaklu.
W oczy rzuca się minimalizm scenografii – na podwyższonej platformie znajduje się jedynie pięć krzeseł, każde przypisane konkretnej postaci; aktorzy, zasiadając na nich, na zmianę to wypowiadają to wyśpiewują swoje kwestie. Tempo i ekspresjonizm spektaklu sprawiają jednak, że przestrzeń ruchowa artystów nie może zostać ograniczona – swobodnie przemieszczają się więc po scenie, biegając, wykonując ekstatyczne ruchy, gesty i tańce.
Józef Opalski umieszcza w swej inscenizacji cztery kobiece sylwetki; na początku wydają się one różne, szybko jednak okazuje się, że nie posiadają żadnych indywidulanych znamion – zamiast tego przyjmują na siebie różne role, zakładają maski kochanek, matek, żon, prostytutek, wdów i porzuconych dziewcząt. W perspektywie reprezentowania sobą przekroju społeczeństwa nieważne są ich imiona, których bohaterki zresztą nie posiadają, nie stanowiąc sobą samodzielnych osób. Zamiast tego prezentują bogaty wachlarz różnorodnych kobiecych postaci, wcielając się w nie i odczuwając wraz z nimi każdą poszczególną emocję - tęsknią, rozpalają żądze, karzą, płaczą, śmieją się i czekają na lepszy los. Jednocześnie nie zamykają się w jednej rzeczywistości czasowej - ich doświadczenia są uniwersalne i pozwalają widzowi na utożsamienie się z wybranymi przeżyciami. Wyobrażone zostaje uwikłanie się człowieka w różne emocje, stany i światowe wydarzenia, których on sam zawsze jest prowokatorem.
Songi jak i cała zaprezentowana twórczość Brechta zaskakuje bardzo aktualnymi tekstami; ciężko umiejscowić akcję w konkretnym przedziale czasowym, mimo iż stroje i klimat wskazywać by mogły na pierwszą połowę XX wieku. Momentami odnosi się jednak wrażenie, jakby postacie swe skargi, żale i obawy wypowiadały w odniesieniu do teraźniejszości. Szczególnie w pamięć zapada cytat: „Czy w mrocznych czasach też się będzie śpiewać?", który powtarzany zostaje przez aktora (Krzysztofa Cybulskiego) dwa razy, na początku i na końcu przedstawienia, pełniąc rolę pewnego rodzaju klamry kompozycyjnej i zespalając spektakl w całość, jednocześnie wskazując na główną ideę, mówiącą o niezmienności ludzkiego charakteru, o tym, że ludzie wciąż mimo różnych etapów dziejowych pozostają tacy sami, pragną śpiewać, mówić o swoich krzywdach i lękach – tak, jak robią to bohaterowie spektaklu, będący odzwierciedleniem przekroju społeczeństwa. Męska postać gorzko stwierdza, iż w mrocznych czasach nadal będzie się śpiewać – o czym jednak? - „będzie się śpiewać o mrocznych czasach". To też robią aktorzy na scenie, przywołując tematy o wojnie, śmierci, głodzie i niesprawiedliwości społecznej.
W znacznym stopniu uwypuklona zostaje także opozycja między stanowiskiem mężczyzn a kobiet – wskazuje na nią już sam tytuł spektaklu. Główny bohater, stanowiący jedyną postać męską w inscenizacji, strofuje kobiety, moralizuje, stara się je naprostować, a w jego słowach wybrzmiewa patetyzm; tu należy zwrócić uwagę na niezwykłą grę aktorską Krzysztofa Cybulskiego, a szczególnie jego płynne przechodzącego między różnymi emocjami. Kobiety natomiast zwracają uwagę na bardziej ludzką stronę życia, na podstawowe potrzeby człowieka, mówią o prostych uczuciach, nie boją się wyrażać emocji, przyznawać się do cierpienia wewnętrznego; w swój własny bezpretensjonalny sposób mówią o zwyczajnych, ludzkich rzeczach, nie kreując się na nikogo i pozostając autentycznymi.
Muzyka współgra z emocjami prezentowanymi na scenie, nie jest dopełnieniem spektaklu, lecz jego integralną częścią. Spaja ze sobą kwestie aktorów, nadaje całości liryzmu, a także nadaje mocniejszego brzmienia kluczowym momentom widowiska, także pod względem metaforycznym.
Józef Opalski wydobywa z twórczości Bertolta Brechta esencjonalne myśli, kreując spójne i przejmujące dzieło. Prostota i liryzm mieszają się tu z groteską i drwiną, a dzięki wyrazistej, momentalnie niemal szaleńczej grze aktorskiej emocje na scenie płynnie przechodzą ze skrajności w skrajność, nie pozwalając widzom ani na chwilę oderwać wzroku od muzyczno-wizualnego widowiska. Ponadczasowość i świeżość twórczości niemieckiego dramaturga niemal oszałamia – tym samym jest dowodem na to, iż człowiek od lat pozostaje jednakowym, wrzuconym w chaos tego świata, szarpiącym się z życiem, a wszystkie nieszczęścia i tragedie, które na niego spadają, wypływają z działań innych ludzi, przywodząc na myśl prosty wniosek - człowiek człowiekowi zguba.
Spektakl wzrusza i skłania do głębokiej autorefleksji; na możliwość odebrania przekazu w sposób indywidualny wpływa z pewnością zabieg zaprezentowania różnych ludzkich sylwetek, uczuć i kolei losów, dających szansę na odszukanie własnych emocji, a także bezpośrednie zwracanie się aktorów do publiczności – przede wszystkim jednak uderza bolesna aktualność myśli Brechta, dając poczucie zbiorowej odpowiedzialności za to, aby nasi potomkowie nie musieli już śpiewać o mrocznych czasach.