Być jak Simona. Superbohaterka z Puszczy.
„Simona. Wołająca w Puszczy" - reż. Anna Gryszkówna - Teatr im. Juliusza Słowackiego - Dom Machin (Scena Miniatura)Simona (Agnieszka Przepiórska) wchodzi na scenę z uśmiechem i sprawia, że wychodząc ze spektaklu ja mam na ustach ten jej uśmiech przez chwilę. A to bardzo cenny uśmiech - z takim idą przez życie osoby, które mimo niepowodzeń dopięły swego i sprawili, że świat stał się trochę lepszy.
Simona Kossak nie miała łatwego życia. Zacznijmy od tego, że urodziła się kobietą, w rodzinie, która wyczekiwała chłopca. Przedstawiając fakty ze swojego życia Simona schodzi ze sceny po kilku minutach zostawiając nas smutnych (trudno powstrzymać falę smutku słysząc fakty z jej życia) oraz rozczarowanych (przecież dopiero co zaraziliśmy się jej uśmiechem). Simona daje nam chwilę. Wraca : Mam się poddać ? Nic z tego, żyć trzeba!
Ojciec, popijający malarz i matka, dumna arystokratka, pachnąca, szeleszcząca swoimi sukniami, przechadzająca się po Plantach tak, że czubek jej nosa znajdował się na wieży kościoła Mariackiego. Do tego sławny dziadek (Wojciech Kossak), pradziadek (Juliusz Kossak), siostry ojca (Maria Pawlikowska Jasnorzewska i Magdalena Samozwaniec) oraz wielcy artyści, którzy przebywali często w domu, szybko zamieniającym się w muzeum – pianino było cenne, ponieważ grał na nim Paderewski, a łóżko, ponieważ spała na nim Halina Poświatowska. Tak można wymieniać. I choć matka Simony, w największym kryzysie finansowym, nie sprzedała ani jednej cennej rzeczy, w myśl zasady „to wszystko ma tak trwać, to wszystko ma tak stać" to Simona dodawała tylko buntownicze „ku*** mać" i biegła do lasu w poszukiwaniu nieznanych sobie gatunków roślin.
Simona zupełnie nie utożsamiała się z rodzinnymi zasadami, odrzucona jako dziecko zaczęła interesować się przyrodą, dzięki której zrozumiała, że w życiu liczy się coś więcej niż konwenanse. Z czasem zaczęła opiekować się rannymi ptakami, niedługo potem wzięła pod swoje skrzydła najpiękniejszą, najstarszą w Europie Puszczę.
Agnieszka Przepiórska gra tak, że nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że Simona po prostu przejęła na 70 minu jej ciało, aby opowiedzieć swoją historię. Proces wydostania się z toksycznych, rodzinnych relacji, pierwsze samodzielnie wybrane studia, marzenia o życiu w Bieszczadach. Chociaż w Puszczy miała zostać tylko na chwilę, poczekać aż znajdzie się dla niej miejsce w Bieszczadach, spędziła tam ponad 30 lat. W domu bez wody i prądu, za to pełnej zwierząt : sowa, kruk, dzik, lisica. W domu bez duchów, ale za to z duszą!
Wiedziała co mówią o niej mieszkańcy Białowieży – wiedźma, przy się z diabłem, lata na miotle – jak inaczej chodziłaby z krukiem na ramieniu? Wiedziała co myślą o niej ludzie nauki – zbyt sentymentalnie podchodzi do zwierząt i roślin.
Nie bała się podważać tradycji łowieckich swojej rodziny, zwracać uwagę na to jak absurdalnie wygląda sytuacja, gdy „wrażliwy i nawołujący do zmian" literat, strzela do gęsi, i podziwia jak jej gęsior (ponieważ gęsi łączą się w pary na całe życie) wiedząc o zagrożeniu, jest przy niej i wydaje z siebie przeszywające serce odgłosy rozpaczy.
Simona Kossak to superbohaterka z lasu. Nieustraszona, niezwyciężona, genialna, wrażliwa. Historia jej życia jest niezwykła. Skąd brała siłę, aby przeciwstawić się swojej rodzinie ? Aby głośno publicznie, zanim to było modne, zadawać pytania czy polowanie na zwierzęta dla własnej uciechy jest moralne? Czy wykluczonej z rodziny, w której z pokolenia na pokolenie pielęgnowane są tradycje łowieckie, kobiecie było manifestować swój sprzeciw ? Wygrywała sprawy w sądzie przeciw zwiększeniu ilości saren do odstrzału, nie wiem czy było jej łatwo, wiem, że była skuteczna.
Simona zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Skąd brała na to siłę ? Po chwili namysłu zrozumiałam : natura nie kłamie, nie idzie na kompromisy, poradzi sobie bez człowieka, jest wielka, piękna i wieczna. Natura była sojuszniczką Simony. Zatem wiadomo gdzie należy udać się po przeżyciu tego cudownego monodramu – najlepiej do lasu.
Na widowni zebrały się głównie osoby po 60, mam nadzieję, że był to przypadek. Chcę wierzyć, że historia walczącej nie tylko o Puszczę, zwierzęta, ale przede wszystkim o siebie, swoją wolność i godność, interesuje widzów w każdym wieku. Ja bardzo chciałabym zobaczyć ten spektakl mając 15 lat. Niesie ze sobą wielką moc, siłę, ciepło i zapewnienie, że najpierw należy uwierzyć sobie, a potem konsekwentnie dążyć do realizacji tego co właściwe, niezależnie od tego z jak wielkim złem i upokorzeniem przyjdzie się zmierzyć.
Dodatkowym atutem spektaklu jest scenografia, na którą składają się tak drobne elementy, że łatwo ten spektakl wystawić wszędzie ! Potrzeba tylko trochę miejsca dla niesamowicie przekonującej aktorki.
Monodram został stworzony w oparciu o książkę pt. „Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak" autorstwa Anny Kamińskiej.