Chłopcy też płaczą!
"Gapiszon i Zuzia" w reżyserii Anity Piotrowskiej miał swoją premierę w ostatnią sobotę, 5 grudnia 2021 roku w poznańskim Teatrze Animacji.Spektakl okazał się ciepłym i radosnym obrazem dzieciństwa oraz pierwszego zauroczenia. Najważniejsze w tej realizacji jest jednak to, że nie tworzy ona wyidealizowanego świata, ale pokazuje, że po chwilach pełnych szczęścia mogą nadejść trudne emocje, a razem z nimi płacz i nie ma w tym nic złego.
„Gapiszon i Zuzia" opiera się na rysunkach Bohdana Butenki, twórcy postaci Gapiszona - bohatera książek, ale i programu telewizyjnego. Ilustrator znany jest raczej rodzicom lub dziadkom najmłodszych widzów, co sprawia, że i te „starsze dzieci" znajdą coś dla siebie w tym przedstawieniu. Znana starszemu pokoleniu postać budzi się do życia za sprawą zespołu poznańskiego Teatru Animacji, a widownia towarzyszy Gapiszonowi w początkach pierwszej relacji z dziewczyną - tytułową Zuzią.
Gapiszon (Marcin Chomicki) czuje się jakoś nieswojo – nie ma apetytu i zdaje się być rozkojarzony. Zaniepokojeni rodzice (Zuzanna Łuczak Wiśniewska i Marcin Ryl-Krystianowski) pomocy szukają u lekarza. Okazuje się, że Gapiszon pewnego dnia spotkał Zuzię (Anna Domalewska) i to ona jest powodem zaniku apetytu. Bohater odkrywszy dlaczego jego serce bije szybciej próbuje zaprosić Zuzię na randkę. W planowaniu całego tego przedsięwzięcia Gapiszonowi pomaga jego pies Kapiszon (Zuzanna Łuczak Wiśniewska). Po drodze przyjaciele napotykają różne trudności, którym muszą stawić czoła.
Prosta historia pierwszej dziecięcej miłości wyróżnia się pomysłem inscenizacyjnym. Wielokrotnie w teatrach lub filmach spotkać się można było z tym tematem, ale Anita Piotrowska i zespół Teatru Animacji wyczarował z tego oklepanego motywu coś nowego, coś wyjątkowego. Scenografia Anity Piotrowskiej nawiązuje to rysunków Bohdana Butenki właściwie w każdym detalu. Od najbardziej charakterystycznych elementów takich jak animowane przez aktorów postaci Zuzi i Gapiszona, przez maski prezentujące rodziców, harmonijkową postać psa aż po krzesła i stół z rysunkowymi konturami. Upływające pory roku symbolizuje drzewo, z którego ścigana jest kolejna warstwa liści, pod którą kryje następna zgodna z charakterystyką nadciągającego sezonu.
Nie wszystkie wydarzenia widzowie obserwują w czasie rzeczywistym, a wtedy konieczna jest swego rodzaju retrospekcja. Gapiszon nie tylko opowiada jak spotkał Zuzię, ale również to pokazuje przy wykorzystaniu swojej pasji – rysowania. W ogromnej książce kryją się lasy, góry i łąka, które przemierzał bohater by w końcu stanąć oko w oko z dziewczynką. W spektaklu wykorzystuje się również projekcje (Przemysław Żmiejko), które razem ze scenografią tworzą spójną całość. Obrazy wyświetlane są zarówno na białych kotarach jak i na aktorach.
Ta prosta historia, która dzięki scenografii i pracy całego zespołu Teatru Animacji zyskała drugie życie, pokazuje niewyidealizowany obraz dzieciństwa, gdzie prócz radości i zabawy bohater musi zmierzyć się z trudniejszymi emocjami. Gdy Gapiszon czuje smutek, to pojawia się jego psi przyjaciel Kapiszon i śpiewa, że płacz to nic złego. Ten utwór (muzyka - Maciej Cempura oraz teksty piosenek - Malina Prześluga) jest niezwykle ważny, jego przekaz skierowany jest do wszystkich niezależnie od wieku czy płci, bo przecież każdy zmaga się z trudnościami.
„Gapiszon i Zuzia" w reżyserii Anity Piotrowskiej to przyjemne zaskoczenie, bo spektakl ten chociaż kierowany do dzieci, rozbawił również obecnych na sali dorosłych.
Rozwiązana scenograficzne oglądało się z ciekawością i wyczekiwało kolejnych niespodzianek ukrytych w świecie Gapiszona.