„Chłopi" czyli dzieło sztuki na dużym ekranie

"Chłopi" - aut. Władysław Reymont - reż. DK Welchman i Hugh Welchman - Break Thru Films - 2023 r.

Na samym wstępie zaznaczę, że „Chłopów" nie czytałem, analogicznie sytuacja przedstawia się, z filmem „Twój Vincent", którego z kolei nie oglądałem i muszę szczerze przyznać, że obu tych rzeczy po seansie, niezwykle mocno żałuję.

Dzieło poświęcone Van Goghowi jakoś zwyczajnie przeszło obok mnie, z bliżej mi nieznanego powodu, a co do powieści Władysława Reymonta, odstraszyła mnie ona, już samym faktem obecności na liście lektur szkolnych, które niejednokrotnie nie są odpowiednio dobrane względem dzisiejszych pokoleń, a pomimo to są w nich usilnie i pod przymusem wtłaczane, mimo braku chęci i możliwości zrozumienia. Jest pewne podobieństwo między uczniem, a Jagną, czyli główną bohaterką „Chłopów".

Teraz odczuwam przymus narzucany mi jedynie przez siebie samego, którym obarczyła mnie wyśmienita ekranizacja książki, będąca jednocześnie niejako dziełem sztuki, jeśli nie zbiorem dzieł. Ale dlaczego tak się stało?

Powodów jest wiele, ale najważniejszym z nich jest styl, jak i sam koncept filmu animowanego, w tak niezwykły sposób. Koncept wydaje się, być może nieco karkołomny do samego wykonania, bowiem reżyserzy DK Welchman i Hugh Welchman (odpowiedzialni również za film „Twój Vincent") wraz z studiem filmowym BreakThru Films zdecydowali się nakręcić pełnometrażowy film, a następnie zlecić malarzom przelanie go na płótna w formie obrazów olejnych, które następnie były odpowiednio animowane, by łączyły się w spójną całość. Obrazy są w stylu neoromantycznym jest to coś na wzór impresjonizmu, osadzonego w epoce Młodej Polski.

Wyobraźmy sobie impresjonizm z elementami wsi, i wprowadzeniem pewnych elementów spirytualistycznych i mamy owy zagadkowy neoromantyzm, którego najbardziej koronkowym przykładem jest chociażby „Czesząca się" Władysława Ślewińskiego, a dzieła owego malarza służyły do zrobienia wielu kadrów w filmie. Jest tu również widoczna inspiracja pracami wyśmienitego Stanisława Wyspiańskiego. Jednak wszystkie postacie wyglądem dość śmiało ocierają się o realizm, co jest absolutnie zrozumiałe, gdyż muszą oddawać pewne emocje, czy uczucia. Poszczególnymi scenami można się naprawdę zachwycać, ich kunszt, kolorystyka i niezwykle żywy sposób animacji miło zaskakują.

Miałem wrażenie, że dzięki temu, iż jest to film animowany, przeżywam go nieco inaczej, o wiele mocniej mnie on dotyka i uwrażliwia na dziejące się rzeczy. Muszę wyszczególnić tu sceny bijatyk, czy finałowy fragment filmu, gdzie dochodzi do brutalnego ostracyzmu społecznego skierowanego ku głównej bohaterce. Można, by zaryzykować tezę, że coś przedstawionego, im jest mniej realne, tym mocniej na nas oddziałuje, może to z powodu zwykłej, ludzkiej, naiwnej wyobraźni, dla której wtedy jest więcej przestrzeni? Prawdopodobnie również ze względu na styl filmu końcowe sceny mogły, być ukazane tak, okrutnie, bezlitośnie i oburzająco, a zarazem tak szczerze.

Oprócz uczty dla oczu, animowany dramat ma do zaoferowania, ciekawą fabułę, która jednak, chadza innymi ścieżkami, niż jej pierwowzór w powieści Reymonta, bowiem tutaj w samym epicentrum, nie ma szarej, wiejskiej codzienności bądź ludowych zwyczajów. Jest natomiast wątek miłosny, problematyczny, skomplikowany jak i wątek pozbawienia wolności, możliwości wyboru i samostanowienia.

Jednak wspomniana miłość jest tu kluczowa, a rodzi się między duetem głównych postaci, czyli Antka, w którego buty wszedł Robert Gulaczyk o brutalnej, chłopskiej a jednocześnie przystojnej twarzy, idealnie pasującej do granej przez siebie roli, drugą składową owej pary jest, Jagna grana przez Kamilę Urzędowską, archetyp cudownego do granic możliwości aniołka, jedyna nieskażona postać w całej ekranizacji, nieskażona jedynie sobą i zachowaniem, jako jedna z nielicznych nie budzi mieszanych uczuć u odbiorcy. Budzi jedynie współczucie, litość, a czasami nawet ich nadmiar, w szczególności pod koniec filmu, gdy pozostaje zostawiona sama sobie, bez absolutnie nikogo, nawet bez Antka, który mimo swoich rzekomych uczuć się od niej odwraca, pod naporem wsi i panującego względem niej dyskursu.

Niemniej skomplikowana postać Antka, prócz tego da się lubić, podobnie jak cała relacja owej pary, relacja, która mimo początkowych uczuć i chęci obojga nie wygląda tak, jakby to sobie wymarzyli, relacja, która meandruje niczym rzeka, by nagle całkowicie zniknąć, rozpłynąć się w przestrzeni, tak jakby nigdy tak naprawdę nie zaszła. Relacja, na którą wpływ ma każdy, poza główną parą, co uderza niezwykle mocno. Inne postaci takie jak Boryna, w roli upadającego autorytetu, naginającego wobec swojej woli, wole innych, mającego jednocześnie jakieś, skryte ciepło w sobie, czy Hanka, mściwa, brutalna w swoich działaniach, chcąca jednocześnie wybaczenia i odkupienia win, są napisane jak i zagrane wprost wyśmienicie.

Podobnie rzecz ma się z innymi sylwetkami, które są równie wyśmienicie grane, jak namalowane. Przyjemnie również obserwuje się najróżniejsze wydarzenia z życia codziennego polskiej wsi, pod koniec X!X wieku, które są tu wiernie ukazane, podobnie, jak rozmaite społeczno-kulturalne wydarzenia, od hucznego ślubu, po pogrzeb, na kościelnych mszach kończąc. Nie zabrakło również ukazania folkloru ludowego, tak przecież dla nas charakterystycznego.

Kończąc, chciałbym również jeszcze raz zachęcić na wybranie się do kina na Chłopów oraz zaprosić Państwa na swoją stronę internetową, którą niedawno założyłem. Nosi wdzięczną nazwę „Brukowiec", jest również o tematyce kulturalnej, jednakże, jest tam również miejsce na poezję, filozofię, prace naukowe, czy artykuły o tematyce nieco bardziej psychologiczno/społecznej.

Znajdą nas Państwo również na Facebooku pod tą samą nazwą. Ten artykuł, również będzie tam zamieszczony. Adres strony to Brukowiec.com i jeszcze raz, bardzo serdecznie zapraszam.

Antoni Markiewicz
Dziennik Teatralny Warszawa
17 października 2023
Wątki
KinoFani

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia