Ciemność i blask. Rzecz o dwóch naturach człowieka

"Bankiet" - reż. Tadeusz Bradecki - Teatr Miejski w Gdyni

Piąty dzień Festiwalu przyniósł nam dzieło interesujące. Dzieło złożone. Gdyński Teatr im. Witolda Gombrowicza w radomskim Teatrze im. Jana Kochanowskiego wystawił sztukę o dość z pozoru prostym aczkolwiek metaforycznym tytułem ,,Bankiet".

Adaptacja i reżyseria Tadeusz Bradecki. Było to trudne przedsięwzięcie, gdyż w jednym spektaklu mamy ze sobą połączone, aż cztery różne opowiadania Gombrowicza. „Bankiet", „Biesiada u hrabiny Kotłubaj", „Pampelan w tubie" i „Filibert dzieckiem podszyty". Potrzeba kunsztu, by połączyć to wszystko w jedną całość nie zmieniając przy tym oryginalnego gombrowiczowskiego tekstu.

Myśląc o fabule nasuwa mi się zdanie innego znanego polskiego dramaturga – Witkacego. ,,Lepiej jednak skończyć nawet w pięknym szaleństwie niż w szarej, nudnej banalności i marazmie." Bohaterzy wcielając się w coraz to nowe postacie wydobywają na wierzch i okraszają groteską frustracje rodzinne, słabości dygnitarzy, kompleksy mieszczan i przebiegłość klas niższych. Obnażają to kim jesteśmy dla kogoś, kim chcielibyśmy być dla innych. Uwydatnia się tu gombrowiczowska próba wniknięcia do samego wnętrza człowieka. Zbadania tego kim jesteśmy z całą naszą fizycznością i metafizycznością.

Scenografia pełni w przedstawieniu ważną rolę. Odpowiedzialna za nią Hanna Wójcikowska-Szymczak stworzyła atmosferę wykwitności i dystyngowności zarówno w elementach będących na scenie jak i kostiumach. Stanowi to pewien kontrast do poszukiwań tego kim jesteśmy. Do tego, że człowiek często kreuje się na zupełnie innego niż sam w rzeczywistości jest. Również kostiumy pełnią symboliczną rolę. Rozdzielają ludzką naturę. Powierzchownie pokazują naszą pychę, egoizm i siłę którą staramy się przykryć nasze słabości i lęki.

Dla widza nieco kłopotu może sprawić przeskok, gdy aktorzy wcielają się z jednej postaci w drugą. Po zmianie następuje chwila dysonansu, by widz mógł wczuć się w nowego bohatera. Jednak wszystko dzieje się to tak płynnie, że wspomniany dysonans szybko się zaciera i staje pięknie brzmiącym akordem.

Czujemy, że reżyser stanął na wysokości zadania i stworzył nić porozumienia z aktorami. By jeden mógł grać siebie dla pozostałych czterech i tych czterech dla tego jednego. W tej sztuce nie ma postaci drugo i trzecioplanowych. Każdy aktor przez cały czas trwania spektaklu jest głównym bohaterem.

Widownia czuła się zaangażowana w odbiór spektaklu. Żywe reakcje w postaci śmiechu podczas zabawnych dialogów czy elementów gry scenicznej sprawia, że nawiązuje się relacja aktor-widz. Widz jednak staje się nie tylko biernym obserwatorem ale także poprzez swoje reakcje współdziała i współpracuje.

Bez wątpienia, Tadeusz Bradecki posiada potrzebne narzędzia zarówno intelektualne jak i techniczne potrzebne do zaprogramowania i zrealizowania gombrowiczowskich tekstów. Reżyserował je wiele razy z dobrym i bardzo dobrym skutkiem. Jego pierwszym spotkaniem z tym autorem była „Operetka" w Starym Teatrze w Krakowie zrealizowana w 1988 roku przez znakomity zespół aktorski złożony z takich postaci jak Jan Peszek, Ewa Lassek, Tadeusz Huk, Stefan Szramel, Dorota Segda, Edward Dobrzański, Piotr Skiba, Tomasz Obara czy Jerzy Grałek. W roku 2000 powstała „Iwona, księżniczka Burgunda" w Teatrze Nowym w Poznaniu, w 2016 „Opętani" w Teatrze Słowackiego w Krakowie.

W „Bankiecie" zagranym na tegorocznym Festiwalu w Radomiu, Bradecki znakomicie poprowadził zespół przez cztery całkowicie odmienne narracje gombrowiczowskie utrzymując jednak (w różnym natężeniu), ich wspólny paranoiczny nastrój jaki zawarł Gombrowicz w swoich utworach z tamtego okresu. Reżyser zostawił przy tym to, co niezwykle ważne u Gombrowicza, a mianowicie przerażające poczucie humoru, które z pozoru bardzo widza rozśmiesza, ale za chwilę powoduje refleksję i poczucie strachu a nawet przerażenia opisywaną sytuacją. Szczególnie dotyczy to fragmentów mających odniesienia do naszych czasów, ze szczególnym uwzględnieniem wydarzeń wręcz bieżących.

Rzadko się zdarza, żeby w tak trudnym realizacyjnie przedstawieniu tak dobrze współgrały z sobą wszystkie elementy z jakich zazwyczaj składa się spektakl. Scenografia, kostiumy, muzyka i przede wszystkim mądry, wrażliwy, sprawny oraz doświadczony zespół aktorski: Agnieszka Bała, Dorota Lulka, Rafał Kowal, Szymon Sędrowski i Dariusz Szymaniak zaprezentowali radomskiej publiczności na wskroś smakowitą teatralną ucztę. Ucztę estetyczną i intelektualną. Spojoną w interesujące, mocne i prawdziwe przedstawienie traktujące z wielką miłością i mądrością teatr, a w szczególności teatralną publiczność.

Wartości nie za często goszczące na naszych scenach.

Jan Kacperski
Dziennik Teatralny Radom
15 października 2020
Portrety
Tadeusz Bradecki

Książka tygodnia

Ulisses
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
James Joyce

Trailer tygodnia