Czy "Transfer!" był antyniemiecki?

"Transfer!" - reż. Jan Klata - Wrocławski Teatr Współczesny

Głośny "Transfer!" Jana Klaty o historii powojennych wysiedleń wraca dziś na scenę Teatru Współczesnego we Wrocławiu. W atmosferze konfliktu o przesłanie sztuki z zespołem rozstał się jeden z niemieckich uczestników przedstawienia. 65-letni Guenter Linke zarzucił reżyserowi, że spektakl jest antyniemiecki

"Transfer!" w reżyserii Jana Klaty to opowiadana przez uczestników powojennych wydarzeń historia wysiedleń. W przedstawieniu wzięło udział pięcioro Polaków i czwórka Niemców, którzy po wojnie musieli opuścić swoje domy. Wśród nich właśnie Guenter Linke, 65-letni berlińczyk urodzony w Łodzi.

W maju tuż przed berlińskimi przedstawieniami Niemiec zażądał poprawek w tekście swoim i innych uczestników. Klata zgodził się tylko na zmiany w wypowiedziach Linkego. Jednak berlińczyk chciał także, by z tekstu sztuki wykreślić fragmenty wypowiedzi o eksterminacji Żydów i o tym, że wojnę zaczęli Niemcy. Chodziło m.in. o sceniczne wspomnienia Hanne-Lore Pretzsch, która mówiła o nagłym zniknięciu żydowskich sklepikarzy z sąsiedztwa, oraz Matthiasa Goritza, który wspominał ojca i mówił o Niemcach jako inspiratorach wojny.

Linke oskarża: - Miałem już dość słuchania o winach Niemców. Na scenie wyglądało to tak: po jednej stronie są winni, czyli Niemcy. Po drugiej niewinni, czyli Polacy. Chrystus narodów. Każdego dnia! Nie mogłem przez to spać.

Klata: - Linke chciał zamknąć usta wszystkim wokół po to, żeby narzucić swoją wizję historii. Może powinien przepracować swoją traumę oraz stanąć w prawdzie z losami swoimi, swojego ojca i przestać winić za wszystko Polaków.

Reżyser tłumaczy, że Linke posunął się do szantażu: zagroził, że nie wystąpi w sztuce, jeśli tekst nie będzie zmieniony według jego wskazówek. Realizatorzy nie zgodzili się na ultimatum Niemca. Matthias Lilienthal, szef berlińskiego teatru Hebbel am Ufer, współproducent spektaklu, zerwał z nim umowę.

Linke dowodzi, że "Transfer!" nabrał charakteru propagandowego wydarzenia, a teksty były cenzurowane. - Klata obiecał mi, że nie będzie żadnych tematów tabu, że nie obowiązuje żadna poprawność polityczna. To się nie spełniło.

"Gazeta": - Był Pan zmuszany do mówienia nieprawdy?

Linke: - Czym jest prawda? Klata traktował nas jak aktorów, a my nie jesteśmy aktorami, tylko świadkami historii i powinniśmy mieć możliwość mówienia o tym, co nas pali w duszy.

Klata: - Nie było żadnej cenzury. Pokazywaliśmy ludzi z ich poglądami na historię i życie. Sam Linke opowiadał, że Polacy odbudowali Wrocław, żeby zarabiać na niemieckich turystach. Albo że niemiecka historia miasta jest we Wrocławiu skrywana. Z pewnością reprezentuje poglądy pewnej części niemieckiego społeczeństwa.

We Wrocławiu pokazana zostanie nowa wersja "Transferu!". Klata podkreśla, że z powodu odejścia Linkego przestawienie musiało być bardzo zmienione. W obsadzie pojawi się Dietrich Garbrecht z Hamburga, który jako dziecko mieszkał w Poznaniu.

Komentarz

Niechciany rachunek sumienia

"Transfer!" miał być ważnym głosem w polsko-niemieckiej dyskusji na temat wysiedleń, jak mówią Polacy, i wypędzeń, jak chcą Niemcy. I takim głosem był. Jego siłą było to, że dawał jednym i drugim prawo do własnej pamięci o tym, co wydarzyło się po 1945 roku. Był głosem ważnym, bo nie ustawiał ani Polaków, ani Niemców w roli jedynych sprawiedliwych ani jedynych winnych zła, które miało miejsce.

Jan Klata dał jednym i drugim szansę do opowiedzenia o tym, co ich boli. Dlatego nie tylko Guentera Linkego oburzały słowa, które padały ze sceny. Byli Polacy, którzy z trudnością znosili przyznanie Niemcom takiego samego prawa do poczucia krzywdy, jakie mogą mieć jedynie napadnięci, zabijani i katowani w obozach koncentracyjnych. Wielu osobom trudno było zaakceptować zawartą w scenach z udziałem Stalina, Churchilla i Roosevelta sugestię, że Niemcy byli takimi samymi ofiarami dokonanego w Jałcie podziału Europy jak Polacy.

Spektakl miał być próbą rachunku sumienia. Rachunku, który pozwoliłby i Polakom, i Niemcom inaczej spojrzeć na wspólną historię. Guenter Linke wyraźnie tego rachunku nie chciał. Wolał pozostać w gronie ludzi przekonanych o własnej racji, gdzie nie ma miejsca dla zrozumienia uczuć innych. Ale "Transfer!" stał się zbyt ważnym wydarzeniem w stosunkach polsko-niemieckich, żeby pozwolić jednemu niezadowolonemu na jego zmarnowanie.

Tomasz Wysocki, Michał Kokot
Gazeta Wyborcza Wrocław
29 sierpnia 2007
Portrety
Jan Klata

Książka tygodnia

Bioteatr Agnieszki Przepiórskiej
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Katarzyna Flader-Rzeszowska

Trailer tygodnia