Demoniczny Dygnitarz i ostatni sprawiedliwy
"Bojkot" Teatr Polskiego RadiaNa początku ubiegłego roku Trójka rozpoczęła cykl, zatytułowany “Dekady". W “Magazynie Bardzo Kulturalnym" rola przewodnika po teatrze polskim lat 80. przypadła Januszowi Majcherkowi. Krytyk opowiadał więc o wielkich kiczach narodowych (“Tragedia romantyczna", “Wieczernik") i groteskowych sytuacjach, związanych z tamtym czasem (m.in. artyści, jeżdżący na poligony i działający w PRON-ie). Warto pamiętać, że wówczas - obok doraźnej “Antygony" Wajdy - powstał “Mord w katedrze" Jarockiego, po którym “widzowie rozchodzili się (...) w pośpiechu, by mijając radiowozy na placu Zamkowym i koksowniki na Miodowej, zdążyć do domu przed godziną policyjną". Innym z fenomenów początku lat 80. był tzw. bojkot...
Stanisława Mikulskiego w Teatrze Polskim wyklaskano na “Chamsinie” według Hłaski (siedem minut), a zakaszlano na “Sto rąk, sto sztyletów” Żurka. Z kolei występującą w tym samym teatrze Mikołajską jako Hestię w “Wyzwoleniu” – wówczas działaczkę KOR-u – powitała owacja na stojąco. Przekonanie, że – nieważne, pod jaką okupacją – należy robić, to, co umiemy najlepiej, wyrazili Kazimierz Dejmek i Ignacy Gogolewski. Pierwszy wskazał ludziom teatru, rozmieniającym się na wniebowstąpienia i nawiedzenia, miejsce w szeregu (“Aktor jest do grania, a dupa do srania”), drugi zaprosił do Teatru im. Osterwy telewizję, by zarejestrowała “Pierwszy dzień wolności”. Jak sam niedawno stwierdził, o tym i jego wypowiedziach na łamach “Trybuny Ludu” i “Żołnierza Wolności” napiszą mu nawet w nekrologu.
Aktor przebywa w Ameryce, co wieczór występuje dla stu osób, nikt go nie zna, a on sam przymiera głodem – w ciągu pół dnia jego jedynym posiłkiem jest guma do żucia, a za zarobione pieniądze z ledwością może sobie kupić “śmieciowe żarcie” w McDonaldsie. Zostawił za sobą “druty / tortury / obozy / Przesłuchania, rewizje, tłumy w ogniu i gazach”. Traktuje się go podobnie, jak Głowackiego w amerykańskim talk-show – lejąc łzy nad losem męczennika i “jego biednego kraju”. Tutaj znajduje go Dygnitarz, który kiedyś próbował namówić go na wystąpienie w telewizji. Chodziło o powiedzenie kilku ciepłych słów na temat sytuacji w kraju i wyrażenie poparcia dla działań władzy. Wówczas w trakcie rozmowy ubek wyjaśnił mu z rozbrajającą szczerością, że siły, które na “zgniłym Zachodzie” marnuje się na zabieganie o względy wyborców, komuniści wykorzystają do jej sprawowania. Mógłby powtórzyć za Danielem Passentem: “I wypiszemy wszystkim na skórze / Prawa człowieka i obywatela! / Prawo do pracy! Miejsce – przy murze! / I syna twarz w plutonie, co strzela!”. Stan wojenny będzie trwał zawsze, nie zostaje wprowadzony po raz pierwszy w historii, a sam termin łączy w sobie wzniosłość i tajemnicę – nie jest tak jednoznaczny, jak “wojna”. Aktor wyobraził sobie, jak wyglądałoby nagrywanie tego materiału – na stole montażowym wycięliby “sokole oczy” generała i “to kretyńskie Amen”. Pomyślał o konsekwencjach – wychodzi na scenę i za każdym razem, gdy otwiera usta, by powiedzieć kwestię, zagłusza go burza oklasków i okrzyków “Kolaborant!”. W efekcie zwrócił kartkę z wytycznymi swojemu rozmówcy…
Nad “Oświadczeniem” z Fryczem i Stuhrem czy “Krótką smyczą” Kalickiej tekst Brauna ma jedną przewagę – aluzje teatralne, wynikające z zawodu autora. Gdy tajniacy z łomem dobijają się nad ranem do jego drzwi, chcąc go internować, odkrzykuje im stosownymi kwestiami – Odźwiernego z “Makbeta” i Gustawa z czwartej części “Dziadów”. Pierwszy zawał dopada go, kiedy gra Gospodarza w “Weselu” – zanim straci przytomność, zdąży jeszcze pomyśleć: “To piękna śmierć dla aktora, śmierć na scenie, tak umierał Molier”. Mówi o “Raju Utraconym” Miltona, “Starej kobiecie…” Różewicza (jednego z ulubionych dramaturgów Brauna), Bułhakowie, Teatrze Artystycznym i Ateneum. Bohater spotykał się z Wałęsą, przemawiał na zjeździe “Solidarności” w Gdańsku, bywał na herbacie u Prymasa. W rozmowach pojawia się śp. Bronisław Geremek, a ubek – chcący być współczesnym Wielopolskim - porównuje swoją dysputę filozoficzną z księdzem Tischnerem do rozmowy między Piłatem i Jezusem. Aluzje do świata teatru pojawiają się w całym “Ptaku na szczudłach…” – Anna Livia Joyce’a, “Kuchnia” Weskera, Diana w “Fantazym”, Albertynka w “Operetce”, Eliza w “Pigmalionie”, Olivia i Viola, “Matka Courage” Brechta, Lady Makbet, Eichlerówna i Modrzejewska. W “Wieczornych przesłuchaniach” aktorka mówi do nieobecnego reżysera: “Pan w ogóle nie rozumie, co to jest aktorstwo! Ja już jestem trzydzieści lat na scenie! (…) To pan myśli, że ja już nie rozumiem tego waszego nowoczesnego teatru? Czas dla mnie stanął? I pan mnie będzie tłumaczyć co to jest wielka namiętność? Mnie? Proszę pana, jak ja zagrałam scenę namiętności Fedry, to kolega grający Hipolita dostał na scenie orgazmu! Tak, proszę pana reżysera! Ja potrafiłam grać z dystansem, zanim pan przeczytał te wszystkie książki i sztuki Brechta razem wzięte, panie bibliotekarzu! (…) Ja grałam monolog Marii w Warszawiance w absolutnej ekstazie, zanim pan pojechał do Afryki pobierać lekcje transu od murzyńskich szamanów. Jak ja miałam szept, to aż portiery w drzwiach trzeciego balkonu falowały!”. Z kolei w innym miejscu: “Starość nie dzieciństwo, jak mawiał mistrz Ludwik Solski. Więc już się nie liczy, że Raniewską grałam na wlewkach do gardła, ile razy schodziłam ze sceny, żeby tylko spektaklu nie odwołać? Więc już poszło w zapomnienie, że przed każdym Snem nocy letniej dostawałam blokadę kręgosłupa i szalałam jako Puk po pani słynnych trapezach i linach?”. “Hollywood znaczy święty las” kończy monolog bohaterki: “Ja jestem zawodową aktorką! Ja! Ja grałam Pannę Młodą w Weselu w jednym z najlepszych teatrów w Polsce a polski teatr jest najlepszy na świecie i mam w dupie ich komerszale i grałam też epizod u Andrzeja Wajdy najlepszego reżysera filmowego na świecie który dostał Oskara a jak nie dostał to powinien był dostać ale dostał Złotą Palmę i masę innych palm”.
Szkoda, że w nieudanym przedstawieniu Piszczatowskiego z erudycji Brauna ostało się tak niewiele – m.in. nie do końca trzeźwy Aktor (Mariusz Benoit) odkrzykuje milicjantom cytatem z Szekspira, później jest jeszcze mowa o “farsie”, “tragedii” i “dramacie narodowym”. Brak również – poza stwierdzeniem o “sweterkowym towarzystwie” – realiów tamtego czasu. Rozmowa bohaterów przypomina wywiady Teresy Torańskiej, zawarte w książkach “Oni” oraz “Byli”. Z kolei scena spisywania personaliów Lucjana - wiersz “Wypełnić czytelnym pismem” Barańczaka. Dygnitarz (predysponowany do grania demonicznych ról Henryk Talar) – podobnie, jak Dziennikarz - niezwykle płynnie potrafi przejść od tytułowania swego rozmówcy “mistrzem” do “gnoja”. Kiedy wspomina o tym, że trzeba “natchnąć otuchą” społeczeństwo, okazuje się być nie gorszym aktorem niż Lucjan. Sama scena nagrania może kojarzyć się z “Kopciuchem” Głowackiego. Wyklaskiwanie i wygwizdywanie przez młodzież brzmi dość zabawnie – kilka osób nie jest w stanie stworzyć iluzji pełnej widowni. W opowiadaniu Brauna Aktor jest równie odpychający, co jego przeciwnik. W spektaklu to “ostatni sprawiedliwy”, który – za cenę dziurawego koca, śmierdzącego kibla i zimnej celi – się nie zeszmacił.
W czasach, gdy generała Jaruzelskiego sądzi się jak przestępcę, CIA ujawnia dokumenty, dotyczące stanu wojennego i pułkownika Kuklińskiego, telewizja przypomina sobie o istnieniu “Ostatniego promu” Krzystka (wyemitują go znowu za jakieś dziesięć lat), Polskie Radio emituje “Łowcę komarów” Netza i “Bruderszaft z Belzebubem” piszącego w prestiżowym piśmie “Fakt” Macieja Rybińskiego i pojawia się nawet etatowy “kombatant” Pietrzak, warto posłuchać boleśnie prawdziwych słów dygnitarza, który mówi: chcieliście pieniędzy, zaszczytów, wkradaliście się w nasze łaski. Autentyczne talenty sami utrąciliście, by wam nie zagrażały. Wasze prace naukowe były żałosną amatorszczyzną w porównaniu z zagranicą. Gdyby nie my, wasze książki i obrazy do tej pory leżałyby w magazynach i piwnicach. Od razu przypomina się teledysk do “Artystów” Kazika Staszewskiego, w którym Łapicki, Łomnicki, Gołas, Tyszkiewicz i inni ochoczo defilują przed trybuną pierwszomajową.
Ja już wspomniałem, sam Aktor – podobnie, jak Mikołajska, Cywińska, Markuszewski, Dałkowska, Kamiński, Szary i reżyser “Bojkotu” – powrócił z internowania. Należy to traktować w kategorii cudu, bo w XX wieku – jak pisze Stefan Chwin w znakomitym tekście “Sąsiad w mundurze” - rzadko kto wracał z miejsca “niewiadomego przeznaczenia”.
Teatr Polskiego Radia, Kazimierz Braun, “Bojkot”,
Adaptacja: Krzysztof Sielicki
Reżyseria: Andrzej Piszczatowski
Obsada: Mariusz Benoit, Henryk Talar, Dariusz Kowalski, Zygmunt Sierakowski, Jan Kulczycki, Janusz Wituch, Piotr Ligienza.
Emisja: 14 grudnia 2008 roku.