Dwoje
"Audiencja III czyli raj Eskimosów - reż: Bogusław Semotiuk - Teatr KTOTrudno policzyć możliwości jakie daje dwójka aktorów na scenie. "Audiencja III czyli raj Eskimosów" wydaje się podejmować to wyzwanie. Struktura skupiona na podążaniu za wyobraźnią sprawia, iż widz zostaje wciągnięty w świetną zabawę, na którą zaprosił go Teatr KTO
Na scenie fortepian i krzesło. Po chwili wychodzi ubrany koncertowo wiolonczelista z instrumentem, w którym brakuje jednej struny – wisi swobodnie z gryfu i sprężynuje przy każdym jego ruchu. Słyszeliśmy przepychankę słowną zza kulis. W obliczu katastrofy niefunkcjonującego instrumentu wykonawca przychodzi przed publicznością grać na zwłokę. Niepewnie, z niezwykłą ilością pauz zaczyna mówić o autorze i muzyce atonalnej. Zadziwiające jak z tego nieporęcznego początku, płynnie na fali wyobraźni i skojarzeń zmieniamy kolejne sytuacje i ich scenerie. Trudno opisać w jaki sposób z rozmowy o tym od kogo pożyczał pieniądze Wagner przechodzimy do „deszczowej piosenki”. Spektakl jest porywającą karuzelą sytuacji.
Przedstawienie wydaje się być ćwiczeniem dla aktorów, którzy przeprowadzają widza przez wszystkie możliwe relacje dwóch osób. Daleko mu jednak do jakiejkolwiek słabości warsztatowej czy wrażenia próby. Aktorzy z niezwykłą precyzją panują nad publicznością. Nie obawiają się kontaktu lecz zachęcają widzów do uczestnictwa. Wprowadzają do wspólnej zabawy skojarzeń i śmiało można zatopić się w tym komicznym wirze możliwości jakie oferuje wyobraźnia.
Dwójka aktorów oprócz prezentowania świetnej gry zespołowej potrafi indywidualnie nawiązać kontakt z widzem, aby ukazać swoje umiejętności. Katarzyna Michalska operuje po mistrzowsku mimiką twarzy. Zadziwiające jak w trakcie przedstawienia używa jej niemal jak maski prezentując nam postać infantylnej dziewczynki. Sam wyraz twarzy budzi salwy śmiechu, co aktorzy niezwykle uwrażliwieni na publiczność wykorzystają do dalszych żartów. Z tej sytuacji niemal w mgnieniu okna przeskakujemy do ringu bokserskiego, w którego rogu stoi ta sama aktorka teraz z zupełnie innym wyrazem twarzy. Mówi niskim pełnym agresji głosem: „mam dla ciebie motto: ząbki nie rosną trzy razy”. Nagła zmiana i perfekcyjne odegranie wydaje się nie być żadnym wysiłkiem dla aktorki.
Marcel Wiercichowski wybornie kontruje występ scenicznej partnerki, co w każdej przedstawianej sytuacji pokazuje nam dwoje ludzi z różnych biegunów. Zasada ta przewija się przez cale przedstawienie wzbudzając mniejsze lub większe salwy śmiechu. Aktor skupia uwagę przede wszystkim panowaniem nad głosem. W podobny sposób, co Katarzyna Michalska potrafi w jednej sekundzie zmienić niską, chropowatą barwę głosu na falset.
Duet aktorów bez oporów pomaga sobie w opowieści wykorzystując instrumenty. Wydaje się, iż muzyka jest dla nich drugim językiem, który wykorzystują gdy pierwszy wykonuje swojego zadania. Konwersacja płynnie przechodzi na fortepian i wiolonczelę gdy zachodzi taka potrzeba. Sięgnięcie po instrumenty wydaje się naturalnym przejściem nie ingerując w materie spektaklu.
Spektakl jest niezwykle miłym i ciepłym dziełem. Nawet w małej nie klimatyzowanej sali, zaskakującej swoją pojemnością gdy tłum ludzi został wciśnięty, można się niezwykle dobrze bawić. Energia i entuzjazm z jaką aktorzy podchodzą do spektaklu stopniowo przechodzi na widownię, niezwykle chętnie uczestniczącą w przedstawieniu.