Fantasmagoria tańca na wodzie
„Muzyka na wodzie" - reż. Romana Agnel - chor. Pierre-François Dollé - Balet Cracovia Danza w Teatrze VarietePremiera „Muzyki na wodzie" Baletu Cracovia Danza w Teatrze Variete była niezapomnianym wydarzeniem i zjawiskiem na dużą skalę zachwytu. Wydawać by się mogło, że powiedzieli, a w zasadzie zatańczyli już wszystko, a jednak za każdym razem potrafią na nowo zaskoczyć publiczność swoją kreatywnością i perfekcją wykonania.
W czasie trwania spektaklu można było zachwycać się przepysznymi kostiumami, za które odpowiadała Elżbieta Wójtowicz - Gularowska, pięknem wysublimowanego ruchu i niezwykłym, bo barokowym stylem, któremu w sztuce wciąż się jednak umniejsza. Spektakl baletowy był nawiązaniem do zbioru utworów „Water music" skomponowanych przez Georga Friedricha Haendla dla króla Jerzego I.
Całość nawiązywała do elementów baroku. Teatralność, ekspresja - wyrażona bardziej tańcem niż mimiką (z uwagi na maski – one są ekspresją same w sobie), bogactwo formy i iluzoryczność to cechy tego wspaniałego widowiska. Warto było zwrócić również uwagę na wyświetlane w tym samym czasie projekcje, powstałe przy pomocy Krzysztofa Antkowiaka.
Dzięki płynności ruchów tancerzy (za choreografię był odpowiedzialny Pierre - Francois Dollé), w niektórych momentach można było dostrzec fantasmagorię tańca na wodzie. Postaci odzwierciedlały kolejno stworzenia i morskie zjawiska. Kolor strojów nawiązywał do barw głębin i niesfornych fal. Interesującym wykorzystaniem kreatywności było umieszczenie lampki światłowodowej, której zadaniem było odzwierciedlenie morskich organizmów. Można by powiedzieć, że widowiska Baletu są na tyle malownicze, że treść współgra z formą, dzięki czemu spektakl broni się sam w sobie.
Jednak tym razem było nieco inaczej. Elementem wytrącającym z teatralnego skupienia była za długa przerwa pomiędzy wejściami artystów. To był moment na antrakt albo włączenie pewnej myślowej dygresji przy pomocy zmiany scenografii, tła bądź tanecznego duetu. Nie zrozumiałym było również dla mnie przejście z natury i „świata wody" prosto na salony. O ile ciekawym elementem było wykorzystanie tkaniny w postaci fal, o tyle zabrakło pociągnięcia tegoż tematu w dalszej części spektaklu. Zabrakło tutaj czegoś „pomiędzy". Chociaż elementy choreograficzne były na wysokim poziomie, brakowało spójności w narracji, która mogłaby lepiej prowadzić widza przez opowieść.
Momentami miałam wrażenie, że twórcy nie do końca wykorzystali potencjał barokowej estetyki i tematyki wody, co mogłoby nadać spektaklowi większą głębię i konsekwencję.