Głupiec głupca głupotą poganiał
"Kolacja dla głupca" - reż. Anna Kękuś- Poks - Teatr Polski w SzczecinieObecnie nie trudno przychodzi nam nazwanie drugiej osoby głupcem. Ile razy nazwano tak nas samych? Ile razy tak pomyślano na nasz temat? Jesteśmy głupcami? Czy to inni nimi są? A może każdy z nas ma w sobie coś z głupca? Czy też głupie są nasze czyny, a nie my sami? Odpowiedź nie jest wcale taka prosta...
Rola głupca w dzisiejszym świecie to temat, któremu niewiele osób chciałoby poświęcić więcej czasu niż zajęłoby spojrzenie z grymasem pożałowania czy wypowiedzenie obelgi wobec potencjalnego kandydata do owego tytułu.
Francis Veber postanowił udźwignąć temat w wybornej komedii pomyłek o wymownym tytule „Kolacja dla głupca". Komedia została zrealizowanej na wysokim poziomie przez Teatr Polski w Szczecinie w reżyserii Anny Kękuś.
Kolacja? Dla głupca?! Tytuł podchwytliwy, ale już na samym początku haniebne intencje gospodarza, Pierra (Adam Dzieciniak) wychodzą na jaw. Tania rozrywka zamożnych, jaką wymyślił sobie Pierre i jego znajomi to konkurs na wyszukiwanie potencjalnie najgłupszego osobnika i zapraszanie go na kolację, podczas której wtajemniczeni mogą do woli bawić się kosztem niczego nieświadomego gościa honorowego. Zabawa stała się niejako tradycją zamożnych panów, niepostrzeganą niestety najlepiej przez empatyczną małżonkę Pierra (Olga Adamska), która postanawia opuścić męża w – jak się okazuje - najgorszym dla niego momencie.
W dzień kolacji szanownego gospodarza od rana prześladuje pech. Wypadł mu dysk w kręgosłupie, żona nie wraca, a jedyną osobą u jego boku, na którą aktualnie może (lub nie może) liczyć jest głupiec, Francois (Michał Janicki).
Francois – gadatliwy człowiek z niewątpliwie mało interesującym hobby, uśmiechnięty, usłużny, delikatny i niezdarny robi wszystko by pomóc Pierrowi w niedoli, jednak niemal do samego końca jedyne co mu wychodzi to potwierdzenie słuszności tytułu nadanego mu przez gospodarza.
Sama obecność wybitnych aktorów Teatru Polskiego w Szczecinie, Michała Janickiego i Adama Dzieciniaka, obsadzonych w rolach głównych bohaterów: Francois'a i Pierre'a zapowiadają świetną zabawę. Widzowie raz po raz wybuchają śmiechem, kiedy bohaterom do śmiechu na pewno nie jest. Borykają się z licznymi kłopotami, które spadają im na barki z powodu niefrasobliwej pomocy Francois'a. Tak oto spotykamy Jacka Polaczka w roli kontrolera podatkowego z pasją, który nieustępliwie sprawuje swoje obowiązki nawet na spotkaniach towarzyskich, Katarzynę Sadowską grającą kochankę Pierre'a (nimfomankę) i Adama Zycha wcielającego się w byłego męża żony Pierre'a.
Nieprzypadkowo napisałam, że niemal do końca źródłem kłopotów był Francois. Słowo „niemal" robi dużą różnicę. Można by rzec, ogromną. Niemal nie potrzebujemy głupców, ale niemal sami nimi jesteśmy...
Do czego może doprowadzić taka kondensacja problemów? Musicie przekonać się sami, czekając w napięciu na koniec spektaklu.
Premiera „Kolacji dla głupca" miała miejsce w 2003 roku, 10 lat temu, a sztuka wciąż cieszy się ogromnym powodzeniem. Sala niezmiennie jest wypełniona po brzegi, a śmiech widzów wciąż równie głośny.
„Kolacja dla głupca" należy do sztuk, które z pewnością można nazwać komedią familijną. Publiczność jest bardzo zróżnicowana. Spektakl trafia w gusta osób w różnym przedziale wiekowym i o różnych gustach komediowych. Dopracowana, świetnie zagrana dynamiczna plątanina pomyłek sprawi, że uśmiech zostanie na twarzy jeszcze długo po spektaklu, a powszechna opinia o roli głupca w dzisiejszym świecie nabierze wyrazistości i skłoni nas do namysłu za każdym razem, kiedy z przyzwyczajenia będziemy mieli ochotę nazwać kogoś głupcem lub tak o kimś pomyśleć.
Kunszt gry aktorskiej oraz ponadczasowy charakter sztuki sprawiają, że każdy powinien ją obejrzeć.