Hiszpańskie szaleństwo w Teatrze Rampa

"Kobiety na skraju załamania nerwowego" - reż. Dominika Łakomska - Teatr Rampa w Warszawie

Najnowszy musical Teatru Rampa w reżyserii Dominiki Łakomskiej oraz inscenizacji Jakuba Wociala i Santi Bello to prawdziwie rozgorączkowane widowisko, gdzie hiszpańskie szaleństwo burzliwie łączy się ze stereotypowo kobiecymi histeriami. Fenomenalna choreografia, kostiumy i scenografia czynią „Kobiety na skraju załamania" rozkoszą dla oczu.

Musical ten został napisany przez Jeffreya Lane'a i Davida Yazbeka zainspirowanych filmem Pedro Almodóvara o tym samym tytule. Wystawiony w 2010 roku po raz pierwszy na Broadwayu, rozpoczął swoją próbę podbicia polskiej widowni prapremierą w Teatrze Rampa 6 października 2017 roku w przekładzie Jacka Mikołajczyka. Jako widzowie wchodzimy w sam środek rozterek miłosnych grupy kobiet, powiązanych ze sobą w różny sposób osobą Ivana, mężczyzny rozkochanym w płci pięknej. Dwuipółgodzinna akcja kręci się wokół Pepy – pięknej, charyzmatycznej aktorki dubbingowej, która właśnie po wielu latach romansu z Ivanem, została przez niego porzucona.

Pepa (Małgorzata Regent) to bystra, dojrzała kobieta. Jest głosem rozsądku dla swojej przyjaciółki Candeli (Paulina Grochowska) – cholerycznej modelki, która podejrzewa swojego kochanka o konszachty z terrorystami. Candela wydaje się jednak ostoją spokoju, gdy przyrównać ją do Lucii, żony Ivana (Anna Sztejner), która po dziewiętnastu latach od rozstania (z których kilka spędziła w szpitalu psychiatrycznym) wciąż kocha swojego męża i wytacza mu sprawę w sądzie. Jej prawniczka Paulina (Marta Wardyńska) to kobieta sukcesu z wszystkimi związanymi z tym stereotypowymi negatywnymi cechami. Jest rekinem biznesu, a do miłości podchodzi w sposób użytkowy, nie zważając na to, że inne kobiety mogą mieć na ten temat odmienne zdanie. Syn Ivana, Carlos (Maciej Pawlak) właśnie żeni się z Marisą (Natalia Piotrowska), a ich związkowi definitywnie czegoś brakuje. Sam Ivan (Dariusz Kordek) najpierw wydaje się romantycznym lekkoduchem, ale wraz z główną bohaterką widz zastanawia się, czy może jednak Pepa nie jest jego prawdziwą miłością... A wszystkie te perypetie obserwuje i komentuje Taksówkarz (Sebastian Machalski).

Małgorzata Regent ma trudną wiodącą rolę – niemal nie schodzi ze sceny. To aktorka obdarzona wspaniałym głosem, a jej utwory są imponującym popisem zdolności wokalnych. Nie jestem pewna, czy był to wybór reżyserki, czy tak została napisana ta postać, ale Pepa jest bohaterką najbardziej rozsądną i stonowaną. Pomysł wydaje się dobry, jako że jej dramat powinien wówczas wybrzmieć najdonośniej pomiędzy przejaskrawionymi postaciami. Jednak w efekcie jej postać jest nie tyle najspokojniejsza, co najzimniejsza. Mimo solowych emocjonalnych piosenek, mimo ostatecznego wybuchu, nie przejęłam się zbytnio jej losem. Podziwiałam za to umiejętności wokalne aktorki.

W spektaklu, obok Regent, pierwsze skrzypce grała strona wizualna – Santi Bello stworzył ponownie fenomenalną choreografię, która już nie tyle co towarzyszy śpiewowi, czy muzyce, ale sprawia, że tancerze są głównymi bohaterami wieczoru. Zachowując synchroniczną jedność zespołu (z niechlubnym wyjątkiem), eksponują z dumą swoją indywidualność. W tym ostatnim bardzo pomagają zjawiskowe kostiumy Alicji Patyniak-Rogozińskiej, tworzące wraz ze scenografią niesamowity, barwny i hałaśliwy klimat hiszpańskiej stolicy z ulicami pełnymi energicznych, postrzelonych ludzi.

Do końca pierwszego aktu byłam przekonana, że sukces spektaklu jest głównie zasługą strony wizualnej. Potem nastąpił song Anny Sztejner w sali sądowej i zmieniłam zdanie. Niesamowita aktorka w roli Lucii wówczas ukradła musical głównej bohaterce. Będąc postacią typowo komediową, przerysowaną, przejaskrawioną, Sztejner zachowuje godność oraz zaskarbia sobie sympatię widowni, a w swoim „Invisible" dosłownie wyciska łzy z oczu. Przez komediową stereotypowość charakterów w „Kobietach..." ciężko wczuć się w przeżywane przez nie dramaty. Sztejner łamie ten schemat, grając jedną z najbardziej przerysowanych postaci – to naprawdę niesamowite. Jednocześnie wielkim emocjom towarzyszy wokalna wirtuozeria. „Invisible" Lucii to bardzo trudny utwór, a śpiewany jest brawurowo.

Innym pamiętnym utworem była fenomenalna solówka Candeli. Paulina Grochowska wyśpiewała ją z ostrością karabinu maszynowego! Marta Wardyńska w roli Pauliny odpowiednio eksponuje stereotyp feministki walczącej o prawa kobiet, oprószonej odrobiną hipokryzji. Boli nieco mała rola Natalii Piotrowskiej, grającej Marisę. Aktorka, znana choćby ze świetnego występu w „Rapsodii z demonem", nie ma okazji pokazać swoich imponujących możliwości wokalnych. Jest za to w tej roli świetnie irytująca - udaje się jej przekonać widzów, że związek Carlosa (przekonująco ciapowaty Maciej Pawlak) z Candelą ma sens, co jest wysoce nietrywialne. Spośród ról męskich wyróżnia się fenomenalny Sebastian Machalski jako Taksówkarz, ponownie zachwycając swoim głosem. Pierwszy song „Madrid" to pięknie poprowadzona feeria barw i głosów, psuta niestety przez problemy z nagłośnieniem głównego wokalisty. Dariusz Kordek w „Yesterday, Tomorrow, And Today" zmienia nastawienie widzów do Ivana z niechętnego do neutralnego, co jest właściwie sporym osiągnięciem, biorąc pod uwagę jego relacje z kobietami.

Duża liczba bohaterów nie pomaga w spójnym prowadzeniu spektaklu. Ta przerysowana komedia to kwintesencja poczucia, wrażenia, które miewa chyba każdy – że z nadmiaru emocji zaraz wybuchnie. Rozkrzyczany, znerwicowany chaos jednak na scenie momentami wymyka się spod kontroli i przestaje wyglądać jak celowy zabieg, a raczej jak efekt uboczny zbyt wielu postaci na scenie, zbyt bogatej scenografii i braku pomysłu reżyserskiego lub inscenizacyjnego. Gdy dodać do tego stereotypowe charaktery, nic dziwnego, że ciężko wczuć się w emocje głównych bohaterów (z chwalebnym wyjątkiem Anny Sztejner). Mimo tych braków „Kobiety na skraju załamania nerwowego" Teatru Rampa to wciąż wielka przyjemność muzyczna z fenomenalną choreografią, świetnymi kostiumami oraz piękną scenografią.

Anna Dawid
Dziennik Teatralny Warszawa
27 lutego 2018

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...