Jaskółki, wiatr i samolot, czyli Warlikowski w Avignon 2024

,,Elisabeth Costello. Siedem wykładów i pięć bajek z morałem" - reż. Krzysztof Warlikowski - Nowy Teatr w Warszawie

Kiedyś jeden z moich wykładowców historii literatury powiedział podczas zajęć, że żeby naprawdę zrozumieć teatr – odczuć jego istotę – trzeba pojechać do greckiego amfiteatru i tam obejrzeć spektakl. Pod gołym niebem, przy ogromnej widowni, w starych murach – a właściwie wśród tego, co z tych murów pozostało. I w pewnym sensie mogę przyznać mu rację – ale tylko do pewnego stopnia. Nie w antycznym amfiteatrze, ale właśnie na dziedzińcu Palais des Papes w Avignon w każdej minucie spektaklu unosił się duch teatru – ta dziwna, niedająca się wyjaśnić, a jedynie odczuć, metafizyka sceny.

W ,,Elisabeth Costello", najnowszej produkcji Nowego Teatru, Krzysztof Warlikowski podejmuje charakterystyczne dla swojej twórczości wątki – niepokoje egzystencji, złożone relacje, pożądanie czy przemijanie. Powraca także obecna w poprzednich spektaklach postać Elisabeth, widzom Warlikowskiego dobrze znana przede wszystkim z ,,(A)pollonii" i kontrowersyjnego – dziś już może mniej – wykładu przejmująco wygłoszonego przez Maję Ostaszewską, będącego rozwiniętym porównaniem przemysłu mięsnego do tragedii Szoa. Tym razem postać z prozy Coetzeego staje się osią scenicznej opowieści, pretekstem do moralnej wędrówki.

Bardzo ciekawym zabiegiem jest rozczepienie Elisabeth na kilka aktorek i jednego aktora – w tę postać wcielają się Jadwiga Jankowska-Cieślak, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Maja Ostaszewska, Ewa Dałkowska, Maja Komorowska i Andrzej Chyra. To pozwala obserwować bohaterkę niejako z różnych perspektyw czasowych, ale – co ważniejsze – każda z Costello jest związana z innym zagadnieniem. Elisabeth-Jankowska-Cieślak pokazuje nam zaniedbaną relację z synem (Bartosz Gelner), Elisabeth-Dałkowska nieco ociepla swój wizerunek przez scenę z wnukami (świetna Ewelina Pankowska oraz Hiroaki Murakami), Elisabeth-Ostaszewska mierzy się z pisarzem Paulem Westem (Andrzej Chyra) i wszechobecnością zła w literaturze, Elisabeth-Komorowska jest powrotem do wątku zwierząt i ich cierpienia (a może ludzi?) oraz pytań eschatologicznych, Elisabeth-Chyra staje się przyczynkiem do rozważań nad cielesnością i seksualnością osób chorych, niepełnosprawnych.

Widziałam ,,Elisabeth Costello" w premierowym secie w warszawskim Nowym Teatrze. I choć już wtedy spektakl mnie urzekł – nic na to nie poradzę, od lat jestem widzką teatru Warlikowskiego i zawsze wychodzę z widowni intelektualnie usatysfakcjonowana – to właśnie drugie z nim spotkanie, podczas 78. edycji Festival d'Avignon, będzie tym, które skonstruowało mój odbiór przedstawienia.

Avignon, niewielkie miasto w Prowansji, w lipcu zmienia się w teatralną stolicę Europy. W tym roku w ciągu trzech tygodni odbyło się  ponad 1600 spektakli i wydarzeń towarzyszących (spotkań, wywiadów itp.). Festiwal dzieli się na dwie części – główną (spektakle odbywają się na dziedzińcu Palais des Papes) oraz zwaną przez organizatorów Off Avignon, czyli część poświęconą teatrom nieinstytucjonalnym, niekiedy amatorskim. Wystarczy otworzyć program festiwalu (dostępny na każdym rogu – w teatrach, w kawiarniach, na chodniku), aby przekonać się, że przekrój repertuarowy jest naprawdę szeroki – od spektakli dramatycznych, tanecznych, muzycznych, aż do interaktywnych.

Jak wygląda Avignon w lipcu? Tysiące ludzi – mieszkańców i przyjezdnych. Grupy teatralne spacerujące po ulicach i na przeróżne sposoby zapraszające przechodniów na swoje spektakle. Mieszające się języki – choć z wyraźną dominacją francuskiego. Obezwładniające niekiedy ciepło – temperatury sięgają zwykle ponad 35 stopni. Okrzyki i szepty – ,,bon festival!". Proszę sobie wyobrazić, że na warszawskim placu Konstytucji zamkniętym dla samochodów, rozgrzanym słońcem znajduje się piętnastowieczny pałac, w którym dawniej mieszkali papieże, a dziś odbywają się spektakle i koncerty pod gołym niebem. Przed wejściem do tego pałacu, w różnych miejscach placu – równolegle! – występuje dwoje artystów śpiewających, a gdzieś między nimi grupa taneczna daje popis swoich umiejętności. Żeby dotrzeć do zgromadzonych wokół performansów, trzeba wyminąć stoliki kawiarniane i restauracyjne, a także lodziarnię. Jakiś chłopak praktykuje jogę, jakaś dziewczyna przegląda mapę, a jakaś kobieta na schodach karmi dziecko. Tak mniej więcej wygląda w ciągu dnia plac pod Palais des Papes.

Spektakl Warlikowskiego rozpoczynał się o godzinie 22:00, już po zmroku – to oczywiste, inaczej nie wybrzmiałaby dramaturgia świateł. W Avignon jednak wraz ze zmrokiem nie cichną odgłosy festiwalowego życia na placu – pozostaje jedynie nadzieja, że papieskie mury wystarczą, aby dźwięki na scenie okazały się głośniejsze. I tak też stało.

Wędrówkę Costello obserwuje razem z widzami alter-ego pisarza, którego gra Mariusz Bonaszewski. W znanym z ,,Francuzów" stylu snuje się po scenie – z jednej strony jakby nadzorował toczące się wydarzenia, a z drugiej zdaje się sam ciekawy losów bohaterów, zaskoczony ich zachowaniami.

Bonaszewskiemu w Avignon towarzyszyła jeszcze jedna postać i razem nim sprawowała kontrolę nad opowiadaną historią – może nawet miała na nią większy wpływ. Był to wiatr, który rozwiewał elementy scenografii, delikatnie je przesuwał, bawił się włosami postaci i ich strojami. Ten – być może problematyczny dla zespołu – zaskakujący element, niespodziewany gość tchnął drugie życie w spektakl. Wyraźny szum w mikrofonach czy nagle zamykające się drzwi podczas sceny spotkania Costello z synem i córką – to z perspektywy widowni uruchomiło magię na scenie. Podobno w drugim przebiegu podczas sceny lotu Costello z synem nad Palais des Papes przelatywał właśnie samolot. W trakcie wszystkich spektakli w awiniońskim secie nad sceną latały jaskółki... Proszę sobie wyobrazić, jak w tych okolicznościach wybrzmiało wykonanie piosenki Michelle Gurevich ,,First six months of love" przez Magdę Cielecką.

Spektakl, który widziałam w kwietniu w Warszawie w siedzibie Teatru był wysoce intelektualny, przesycony wręcz opowieściami o moralności i etyce. To był wybitny spektakl. Spektakl, który widziałam w lipcu w Avignon na dziedzińcu Pałacu Papieskiego był niepokojąco zbliżającym się do perfekcji połączeniem intelektu z emocjami i metafizyką. To również był wybitny spektakl.

Poproszę o więcej takich paradoksów teatralnych.
__

Z 78. Festiwalu Teatralnego w Avignonie 2024:

Aleksandra Górecka
Dziennik Teatralny
3 sierpnia 2024

Książka tygodnia

Zdaniem lęku
Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka
Piotr Zaczkowski

Trailer tygodnia