Jęki dusz z getta

"...coś jeszcze musiało być" - reż. Izabella Cywińska - Teatr Żydowski w Warszawie

Hanna Krall opowiada historię ludzkich dramatów z czasów II wojny światowej. Bolesne świadectwo osób dotkniętych holocaustem poznajemy na nowo. Jako doskonała reporterka, mówi nie wprost, ważąc słowa, oszczędnie, dystansując się. „Coś jeszcze musiało być" w reżyserii Izabeli Cywińskiej w Teatrze Żydowskim im. Estery Racheli i Idy Kamińskich w Warszawie, to sztuka, która dotyka, uwiera i skłania do refleksji nad spustoszeniem jakie sieją totalitaryzmy.

Uczula także na wątek nienawiści rasowej, etnicznej, gdyż ta rozdmuchiwana do ogromnych rozmiarów może okazać się fatalna w skutkach, czego dowodzi nie tylko II wojna światowa, ale wiele mniejszych i większych konfliktów zbrojnych i politycznych rozgrywających się w różnych zakątkach świata.

Hanna Krall nie pozostała obojętna na ludzkie dramaty i okrucieństwa jakie spowodowała II wojna światowa. Cudownym zrządzeniem losu została ocalona gdy była w drodze do getta. Jako osoba, pamiętająca prześladowania Żydów, postanowiła poświecić swą twórczość tejże tematyce.

Reżyserka Izabela Cywińska doskonale zna tematykę antysemicką a za pomocą opowiadań Krall ponawia te same pytania oraz tworzy własną interpretację, która nawiązuje do współczesności. Cywińska pisząc scenariusz do „...coś jeszcze musiało być", sięgnęła do „Hipnozy", „Tam już nie ma żadnej rzeki" i „Dowody na istnienie", przechwytując fragmenty tekstów reportaży Hanny Krall. Refleksje, krążące wokół obaw czy to jeszcze się powtórzy, są wyjątkowo bezlitosne w czasie gdy również współcześnie pojawiają się konflikty polityczne i kulturowe.
Dyskusje aktorów toczą się równolegle z przywoływanymi fragmentami opowiadań znanej reportażystki. Pojawia się wątek winy, dobra i zła. W tym zestawieniu niestety, to zło triumfuje, co wykracza poza granice wszelkiego rozumienia.

Przedstawienie jest luźną interpretacją opowiadań pisarki. Cywińska od dawna chciała zmierzyć się z opowiadaniami Hanny Krall. W 1999 r zrealizowała „Drugą matkę" dla Teatru TV. Pisarka w swoich utworach umiejętnie buduje nastrój. Ascetyczny sposób wypowiedzi Krall współgra z niemalże pustą sceną. Uczestniczymy w próbie aktorów Teatru Żydowskiego. Obserwujemy zarówno ćwiczenia rozciągające jak i językowe, mające na celu poprawę dykcji. Reżyserka mającej powstać sztuki zaczyna objaśniać aktorom historię, którą chce przedsięwziąć. Prowadzi ich ostrożnie po swojej opowieści, dąży do ukazania emocji związanych z losami wszystkich postaci. W historii, która jest „znowu o Żydach" znajdujemy inne wątki.

Świetna rola reżyserki Ewy Greś oraz cadyka – Piotra Siereckiego, wyjątkowo zapadają w pamięć. Na uwagę zasługuje rola małej dziewczynki o włosach czarnych jak heban , która wykazała się niezwykłą dojrzałością.

Scenografia z założenia miała być nędzna. Naszym oczom ukazują się liczne drzwi, do których zapuka już niebawem matka z kilkuletnią córeczką, które chcą schronić się przed oprawcą. Jest także duży, zabytkowy zegar, którego pilnuje Cadyk z Kocka. Po nim pojawiają się duchy i kolejne opowieści.

Cadyk z Kocka to niezwykła postać prosto z XIX wieku. Zostaje wezwany przez „pieśń czasu", wydobywającej się z głębi zegara. Jest niezwykle mąrdy.

Zjawia się tłum gości nawiedzających mieszkanie sąsiadów z ulicy Andersa. „To nie są duchy, tylko ludzie, którzy tam kiedyś mieszkali". Zginęli w getcie, teraz wracają do siebie, do własnego domu.

Spektakl jest mieszanką tego co duchowe, nienazwane z tym co realne i namacalne. Muzyka Jerzego Satanowskiego porusza oraz zapada w pamięć.

Wojna nie tylko przyniosła spustoszenie budynków, wyniszczenie miast, ale także zagładę ludności. Ciężko doświadczeni zostali nie tylko przebywający w getcie. Cierpienie ciągle przenosi się i ewaluuje przybierając różne formy. To także ból kolejnych pokoleń. Bunt na śmierć dzieci, młodzieży a także dla zbyt krótkiego życia dorosłych: naszych prababek i pradziadów. Pamięć o trudnej historii, sprawia, że oglądając spektakl ronimy łzy, albo płaczemy „do środka" zdając sobie pytanie jak to się stało? Czy tak się stać musiało?

 

Kinga Woźniak
Dziennik Teatralny Warszawa
6 kwietnia 2016

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...