Kiedy muzyka rozbrzmiewa w scenicznym kolorycie

"Manon" - komp. Jules Massenet - reż. Vincent Boussard - Litewski Narodowy Teatr Opery i Baletu w Wilnie

Tkanka operowego melodramatu z Manon Lescaut i Kawalerem des Grieux uwięzionych w klatce niszczycielskiej siły namiętności, stworzona jest z muzycznych obrazów i ekspresywnych głosów, z dialogów między orkiestrą a śpiewakami. Muzyka „brzmi" także i w scenografii, tworząc z nią wielki przestrzenny dźwiękowy obraz.

„Manon" Julesa Masseneta w reżyserii Vincenta Boussarda zaprezentował podczas kolejnego wieczoru XXX Bydgoskiego Festiwalu Operowego, Litewski Narodowy Teatr Opery i Baletu w Wilnie. Widzowie zobaczyli na scenie prawdziwe dźwiękowe imperium, w którym scenografia oddycha muzyką, kostiumy urzekają swoją indywidualną plastyczną melodią, a soprany, tenory, barytony i basy brzmią tak nieziemsko, że chciałoby się zatrzymać opadającą kurtynę.

To muzyka powołała do życia Manon Lescaut i Kawalera des Grieux, którzy poznają się w zajeździe w Amiens i razem uciekają do Paryża, by potem na skutek wielu wydarzeń będących efektem rodzinnych oczekiwań i działań, na skutek marzeń o luksusowym życiu, po rozstaniu się i ponownym związaniu, zakończyć ten związek tragiczną śmiercią Manon. Ich losy kompozytor ujął w muzyczne arcydzieło, w którym arie nie tylko charakteryzują narastający dramatyzm postaci, ale przede wszystkim pozwalają na stworzenie emocjonalnego portretu każdej z nich.

Kiedy Manon, partię którą wykonuje Viktorija Miškūnaitė, przed rozstaniem z des Grieux, żegna się ze skromnym paryskim pokojem, w arii „Je ne suis que faiblesse" - "Adieu, notre petite table", oddaje rozdźwięk pomiędzy targającymi nią uczuciami miłości oraz pragnieniem życia w luksusie. Barwa jej sopranu wypełniona lirycznym smutkiem, nie potrafi stłumić marzenia o lepszym życiu, kryje emocjonalną zdradę wobec ukochanego. Możliwości interpretacyjne aparatu wykonawczego Viktoriji Miškūnaitė w kolejnych ariach otwierają przed widzami przeogromne pokłady emocjonalne, którymi artystka charakteryzuje postać, ale przede wszystkim olśniewają mocą i czystością brzmienia.

Sopran Viktoriji Miškūnaitė idealnie harmonizuje wokalnie w duetach z tenorem Mickaela Spadacciniego w partii Kawalera des Grieux. Kompozytor w partii zakochanego młodzieńca o szlachetnych intencjach zawarł dużo liryzmu, rozpaczy, załamań psychicznych, to znów wiary w trwały związek, co Mickael Spadaccini oddaje w doskonałych wokalnie ariach. W scenie pożegnania z umierającą Manon zachwyca brzmieniem i operowaniem głosu.

Orkiestrę poprowadził znakomity Ričardas Šumila, który razem z muzykami zasygnalizował w preludium czekające widzów zmiany nastrojów, podkreślał brzmieniowo delikatne motywy, które pojawiają się podczas dalszej scenicznej akcji. Muzyka w tym spektaklu w sposób bardzo wrażliwy towarzyszy śpiewanym ariom, w których postaci ujawniają przeżywane emocje, co czynią w sposób wyjątkowo doskonały. Przykładem Guillot de Morfontaine, którego kreuje Mindaugas Jankauskas, mszcząc się na parze kochanków. Muzyczne zmiany nastrojów, tak wyraziście i sugestywnie oddane przez muzyków, obrazują emocje postaci, co sprawia, że widz utożsamia się z nimi. Co więcej, pozwala mu na to muzyczna subtelność, z jaką kompozytor nadaje ekspresywność postaciom i poszczególnym muzycznym scenom.
I właśnie tę technikę muzycznych scen zastosowaną przez kompozytora wspaniale eksponuje reżyser Vincent Boussard w zamkniętych dźwiękowych i fabularnych scenach budujących tę operę. I zrobił to w sposób artystycznie brawurowy oraz inteligentny, co stawia tę operę w grupie europejskich arcydzieł.

Litewski Narodowy Teatr Opery i Baletu w Wilnie słynie także z genialnej scenografii i rekwizytów, które „grają" swoje role, z kostiumów tworzących koloryt czasów, w których przebiega akcja oraz z kreatywnej reżyserii światła.

Dla Litewskiego Narodowego Teatru Opery i Baletu w Wilnie pracują najwybitniejsi europejscy scenografowie. Vincent Lemaire sytuując na scenie niemal geometryczne w kształcie i bardzo lekkie wizualnie elementy, konstruuje świat moralnego upadku Manon. Biała płachta ściany, opadający w stronę widowni podest i ustawione po bokach sceny lustra to elementy związane z osobowościami i charakterami postaci, które się wśród nich pojawiają. Jednocześnie elementy scenograficzne dają poczucie przestrzeni, w której muzyka i głosy śpiewaków brzmią czysto, jasno i wyraźnie. Dają też przestrzeń dla prawdziwego pola walki pomiędzy rozgrywającymi się skrajnymi emocjami przeżywanymi przez postaci. Wreszcie, co najważniejsze, a czego doświadcza się bardzo rzadko, podczas spektaklu „brzmią" muzyką.

Raz stają się placem przed zajazdem, to znów przytulnym paryskim pokojem, miejscem ludowego święta, wnętrzem świątyni, kasynem i miejscem śmierci Manon. Kolorowe baloniki, które unoszą ją w powietrze, symbolizują beztroskę, zabawę i wyłączną chęć doświadczania przyjemności życia, co Manon podkreśla odważnym i pewnym siebie balansowaniem, jak na niewidzialnej linie, na szczycie muru. Ale wcześniej mur ten symbolizował Paryż poprzez ustawienie na nim miniaturowych domów. Są rozsypywane i zbierane pieniądze...

Ale są i kostiumy, które zaprojektował reżyser Vincent Boussard, nadając im styl mody XIX wieku. I to one budują plastyczną specyfikę przedstawienia. Co więcej ich barwy i krój nie tylko oddają osobowość postaci, ale także muzyczność dzieła. Czerń sukien, welonów, kapeluszy podczas scen rozgrywających się w świątyni zawiera w sobie melodię pełną religijnych akcentów. Podobnie dzieje się w kasynie. Wieczorowe luksusowe kreacje pań oraz fraki, białe koszule i cylindry panów, kreują muzycznie i plastycznie atmosferę domu gry. A wszystkie sceny z udziałem fantastycznie śpiewającego Chóru kojarzą się z filmowymi kadrami.

W tym spektaklu ważna jest także gra świateł, w znakomitej reżyserii Levasa Kleinasa budująca na scenie obrazy stymulujące i wyzwalające u widzów plastyczną wrażliwość. Konstruuje strefy blasku i cienia, dobra i zła, miłości i nienawiści, zemsty. Tworzy poezję scenicznych obrazów, z których każdy przemawia do widza muzycznymi metaforami.

Dyrektor Maciej Figas, doskonale wyczuwający najnowsze i najciekawsze stylistyki operowe, nie po raz pierwszy zaprosił Litewski Narodowy Teatr Opery i Baletu w Wilnie. Wystarczy przypomnieć sprzed lat operowe dzieło „Otello" w reżyserii Eimuntasa Nekrošiusa, w scenografii Mariusa Nekrošiusa i z kostiumami Nadeždy Gultiajevej, w reżyserii świateł Levasa Kleinasa. Urzekło ono, w roku 2015, podczas XXII BFO, wykonaniem muzycznym, reżyserią, a przede wszystkim swą scenograficzną wizją. W tym roku jest podobnie. Widzowie ponownie otrzymali szansę na obcowanie z najnowocześniejszą operową formą scenograficzną, zawierającą w sobie ducha muzyki, melodię głosów i ludzkich emocji.

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Kujawy
27 kwietnia 2024

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia