Między ciszą a ciszą

13. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu

W ostatni dzień sierpnia zakończył się XIII Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu. Tradycyjnie, kolejna edycja festiwalu odbyła się w warszawskiej Scenie Na Woli. Tradycyjnie też, organizatorzy podjęli się poszukiwania różnorodności języka teatru pantomimy. A nie jest to język łatwy, bo niemy. W jaki sposób ukazać widzom rzeczy poruszające, emocje intensywne i głębokie, nie wypowiadając przy tym ani jednego słowa? Sztuka Pantomimy udowadnia, że nie potrzeba wielkich słów, by przekazać wielkie rzeczy. To, co ważne, dzieje się pomiędzy słowami.

Festiwal otwierało przedstawienie Wrocławskiego Teatru Pantomimy „Szatnia", będące kompilacją archiwalnych spektakli Henryka Tomaszewskiego. Ten specyficzny rodzaj rekonstrukcji opartej na motywach choreograficznych wybitnego mima otworzył przed widzami drzwi do świata wielobarwnych różnorodności. Bardzo dużo wątków i historii mogło niekiedy powodować lekki zawrót głowy, ale wystarczyło trochę czujności i wytężonej uwagi, by nie umknęły historie przedstawiane na scenie. W spektaklu można było zauważyć motywy z takich przedstawień, jak: „Ziarno i skorupa", „Strzelnica", „Labirynt", „Kobieta", „Menażeria cesarzowej Filissy", „Spór", „Hamlet – ironia i żałoba", „Rycerze króla Artura", „Akacja – sen nocy letniej", „Tragiczne gry". Niekiedy można było odnieść wrażenie, że historii tych jest za dużo. Trudno też było znaleźć między nimi jakieś wyraźniejsze powiązania prócz osoby Tomaszewskiego. Wszystko to momentami przyczyniło się do lekkiego chaosu, ale może też takie było zamierzenie autorów? Jedno jest pewne – podczas krótkiego spektaklu nie sposób przedstawić bogatego dorobku choreograficznego jednego z najwybitniejszych artystów teatru mimów, niemniej sztuka obroniła się przede wszystkim dzięki znakomitemu przygotowaniu aktorów i poruszającej muzyce.

Następnego dnia festiwalu zaprezentował się czeski teatr Tantehorse, w skład którego wchodzą Miřenka Čechová i Radim Vizváry. Na świecie odbierany jako unikatowy, prowokujący i poszukujący esencji teatru, przygotował dla polskiej publiczności ponad godzinną podróż po najgłębszych i najbardziej mrocznych zakamarkach ludzkiej psychiki. W pierwotnym założeniu przedstawienie jest podzieloną na części „Dark Trilogy". Na festiwalu zaprezentowano część pierwszą: „Śmierć Markiza de Sade" i ostatnią: „Dante – Light in a Darkness". Klimat niezwykle oniryczny, jakby z mgieł dręczących snów odsłania się przed widzami kalejdoskop ludzkich grzechów i przewinień. Poczucie niedorzeczności, tak charakterystyczne przecież w poetyce snów, sprawia, że jedynym środkiem ograniczającym zarówno widza, jak i aktora, jest wyobraźnia. Miłosny taniec dwojga kochanków zmieniający się w walkę ludzkości, grzeszna namiętność nieposkromiona nawet przez obawę przed zbliżającym się piekłem. Na uwagę zasługuje przede wszystkim niezrównana Miřenka Čechová, której każdy ruch, figura taneczna i gest odzwierciedlały na przemian: udrękę i radość, zachwyt i nienawiść. Dopełnieniem tej mrocznej i niepokojącej pantomimy była sugestywna gra świateł. To właśnie światło można nazwać trzecim aktorem tego przedstawienia. To ono obnażało ukrytą prawdę, zdradzało prawdziwą historię, a jednocześnie droczyło się – z mimami i z widzami. Dodając do tego muzykę Matouš Mef Hekela i Jana Sebastiana Bacha otrzymujemy surrealistyczny obraz dekadenckiej poetyki filozoficznej, która nie tylko zmusza do myślenia, ale i stawia pytania, na które nie każdy potrafi odpowiedzieć.

Niewątpliwie odkryciem festiwalu była znakomita rola Bartłomieja Ostapczuka (dyrektora artystycznego wydarzenia) w sztuce „Aqua de Lagrimas" zaprezentowanej przez Warszawskie Centrum Pantomimy. Ostapczuk wcielił się w postać zaniedbanego, wynędzniałego i nieco odstręczającego Frolla, który błąka się po świecie w poszukiwaniu właściwie nie wiadomo czego. Pewnego dnia trafia do zakładu dawnego mistrza perfumiarskiego, który w zamian za nocleg i kawałek chleba oferuje mu pomoc w jego gospodarstwie. Nieudolne próby pozyskania przez mistrza nowego, wspaniałego zapachu, geniusz i zmysł młodego pomocnika i klientki perfumerii żądne blichtru i podziwu tworzą historię będącą podstawą tej sfabularyzowanej pantomimy w stylu Marcela Marceau. Ostapczuk jako, mimo że wzbudzający litość, to jednak sympatyczny i dobrotliwy Froll, podbił serca publiczności znakomitym wyczuciem swojej roli. W sposób sugestywny i przekonujący, każdym swoim ruchem, gestem i świetną mimiką twarzy, zaczarował widzów. Trudno było oderwać wzrok od pełnych farsy ucieczek Frolla przed rozwścieczonym mistrzem. Momentami przypominały one klimat z filmów z Charlim Chaplinem. Groteska, humor i przede wszystkim historia. Opowiedziana bez użycia ani jednego słowa, zrozumiała dla każdego dzięki wyrazistości mimów. Już sam początek sztuki zapowiadał się bardzo dobrze: krótkie sekwencje pokazujące poszczególne postaci, znikające w ciemności, pojawiające się, gdy zapala się światło – w różnych pozycjach, z rozmaitymi atrybutami zwiastowały nadejście historii, na którą czekała publiczność. Pantomima utrzymana pozornie w lekkim nastroju obnażała jednocześnie ludzkie pragnienia, żądze, namiętności. Sztuką jest pokazanie przez półtorej godziny konkretnej historii, która staje się zrozumiała nie poprzez słowa, ale dzięki gestom, która niejednokrotnie więcej wyrażają niż tysiąc słów. Tego wieczora zapachniało pantomimą.

Marcel Marceau, francuski mim uznawany za najwybitniejszego w historii przedstawiciela pantomimy, zwykł mawiać, że mim sprawia, iż niewidzialne staje się widzialnym, a widzialne niewidzialnym. Czerpiąc z poetyki gestu Marceau, ukraiński kwartet Dek.ru po raz pierwszy w Polsce zaprezentował cykl etiud poświęcony właśnie temu artyście. Ta najbardziej znana ukraińska grupa wykonująca klasyczną pantomimę, w skład której wchodzą absolwenci wydziału Pantomimy Kijowskiej Akademii Teatru i Cyrku zabrała festiwalową publiczność w świat wiele mówiącej, niewypowiedzianej ciszy. W uroczy, często śmieszny sposób młodzii artyści ukazali przeróżne aspekty ludzkiej egzystencji. Spotkanie w kinie, jeden dzień z życia współczesnego człowieka, olimpijskie dyscypliny sportowe, pokaz iluzjonisty, to tylko niektóre z na pozór przyziemnych, a jednak poetyckich etiud kwartetu. Inspiracje twórczością Marcela Marceau były bardzo wyraźne, między innymi poprzez krótkie sceny z prób artysty wyświetlane na wielkim ekranie pomiędzy występami ukraińskich mimów. Największa siła przedstawienia tkwiła w połączeniu klasycznej szkoły pantomimy Marceau z oryginalnymi poszukiwaniami przedstawienia różnorodności i wielkowymiarowości świata. Dek.ru. bardzo mocno czerpiąc ze skarbca francuskiego mima pozostali wierni własnej interpretacji przygotowanych etiud. Niezwykłe wyczucie chwili, umiejętności ruchowe na bardzo wysokim poziomie (uwidocznione m.in. w niezapomnianym podwodnym świecie), a przy tym ogromna dawka dobrego humoru i szczery entuzjazm oraz wesołość grupy sprawiły, że ten wieczór festiwalowy należał do jednych z najlepszych.

Bartłomiej Ostapczuk, dyrektor artystyczny Festiwalu w jednym z wywiadów powiedział, że podstawowe zasady, które powinny kierować teatrem pantomimy, to: myśl, emocja i działanie. Nie mogło tych trzech elementów zabraknąć podczas Wieczoru Współczesnej Pantomimy, nieodłącznej tradycji Festiwalu. Artyści z różnych stron świata zaprezentowali przed warszawską publicznością krótkie formy teatralne w rozmaitych odsłonach. Warto w tym miejscu raz jeszcze przytoczyć myśl Marcela Marceau, „dobrego ducha" Festiwalu:

„Pantomima, tak jak muzyka, ani nie zna granic, ani nie rozróżnia narodowości. Jeśli śmiech i łzy są cechą ludzkości, wszystkie kultury muszą być przesiąknięte naszą sztuką."

Podczas Wieczoru Współczesnej Pantomimy nie zabrakło ani śmiechu ani łez. Etiudy poruszające ważne dla ludzkiej egzystencji rzeczywistości, takie jak: piekło, raj, potrzeba azylu na ziemi w sposób naturalny przeplatały się z na pozór prozaicznymi scenkami o „walce" z łyżką", zmaganiach skrzypka, czy jabłku zakłócającym sen. Wielość form, mnogość artystycznego wyrazu i barwność każdej teatralnej prezentacji nie pozwalały na nudę. Choć niektóre z etiud były trudne w odbiorze, inne nawet mało zrozumiałe, to wszystkie złożyły się na interesującą mozaikę współczesnej pantomimy. Występy znanych z poprzednich dni artystów przywoływały miłe wspomnienia, a prezentacje mimów, którzy swoje główne występy mieli jeszcze przed sobą, dawały przedsmak tego, co na Festiwalu będzie jeszcze można zobaczyć. Nie sposób opisać etiud wszystkich artystów prezentujących się tego wieczora, niemniej na uwagę zasługują scenki adeptów Studia Pantomimy i uczestników tegorocznej 6. edycji Letniej Szkoły Współczesnej Pantomimy. Powiew młodości i świeżości, jaki grupy te wniosły na scenę daje nadzieję, a nawet przekonanie, że pantomima jest mocną sztuką teraźniejszości i przyszłości.

W Wieczorze Współczesnej Pantomimy udział wzięli między innymi: Alexander Neander (Francja), Wolfram von Bodecker (Niemcy), Julia Domashec (Ukraina), Radomir Piorun (Polska), Bartłomiej Ostapczuk (Polska), Antonina Vitriuk (Ukraina), Olga Domańska (Polska), Bogdan Svarnyk (Ukraina), Mykyta Cherepakhin (Ukraina), Viktor Chuksin (Ukraina), Celia Chauviere (Francja). Adepci Studia Pantomimy oraz uczestnicy tegorocznej 6. edycji Letniej Szkoły Współczesnej Pantomimy – Marta Barska, Małgorzata Gościńska, Marta Grądzka, Ewelina Grzechnik, Alicja Kowalska, Anna Ługowska, Agnieszka Magiera, Maja Pieczerak, Karina Saczuk, Martyna Szoszyńska, Paulina Szczęsna, Konrad Sikorski, Krzysztof Plewako-Szczerbiński, Ireneusz Wojaczek, Magdalena Zabel, Tomasz Frąszczak, Joanna Rozkosz, Hanna KŁoszewska, Selina Senti, Filip Lorent-Fijał, Marta Jasińska, Marta Szuchnicka, Barbara Smolicha oraz Mattes Weissbach, Jan Romberg.

Podczas tegorocznej edycji Festiwalu po raz pierwszy w Polsce zaprezentował się duet sceniczny Compagnie Mangano-Massip, który swój występ podzielił na cztery części. Pierwszy obraz, „Dziecko wielkiego morza", to historia zainspirowana powieścią Julesa Supervielle'a. Na bezludnej wyspie żeglarz zaczyna pisać, by zwalczyć samotność. Kobieta wyrosła z jego wyobraźni niczym odrębny byt zaczyna egzystować pośród absurdalności zmieniających się szczegółów – wszystko w zależności od nastroju i weny żeglarza. Jak żyć, kiedy nie żyje się naprawdę i jak pragnąć, kiedy obiekt ludzkiego pragnienia nigdy nie istniał? Nastrój tak trudnych i pozornie tylko irracjonalnych pytań towarzyszyć będzie wszystkim etiudom Compagnie Mangano-Massip. Kolejna z nich, „Ślad", pozostając w tonie poprzedniej, stawia pytanie: co człowiek chce po sobie pozostawić na świecie? Tworzywo i twórca stają się jednym – poprzez wyrażanie skrajnych rzeczywistości następuje poszukiwanie iluzorycznego złotego środka, do którego człowiek nigdy nie będzie w stanie dojść. Następnie zaprezentowano monodram „Błękitna rama", który jasno i dobitnie pokazał, w jaki sposób jednostka jest tłamszona we współczesnym świecie. Niebezpieczne zabijanie indywidualności na rzecz ogółu nieuchronnie prowadzi do tragedii. Wykorzenienie tożsamości, narzucenie maski i udawanie, że wszystko jest w porządku, aż do momentu, w którym człowiek powie sobie dość. Następuje wtedy refleksja nad naszymi stosunkami nie tylko ze światem, ale i z drugim człowiekiem. Ostatnia teatralna etiuda, „Tell me the truth..." opowiada historię pary, która z powodu braku komunikacji i czułości tworzy toksyczny związek naznaczony ciszą i oczekiwaniem. Szamotanie się pomiędzy dwoma światami, rezygnacja z prób zrozumienia ukochanej osoby, tęsknota i strach jednocześnie sprawiają, że zamiast pięknej historii miłosnej, kochankowie nawzajem zatruwają sobie życie, szarżując bez opamiętania toksycznymi metaforami własnych wyobrażeń. Nieskończenie powtarzane odejścia i wieczne powroty, a pośród nich ludzie, którzy nie wiedzą, co zrobić ze swoją miłością.

Organizatorzy Festiwalu najlepsze postanowili zachować na koniec. Ostatniego dnia zaprezentował się niezrównany Bodecker & Neander Compagnie. Wolfram von Bodecker i Alexander Neander wraz z reżyserem, Lionelem Menardaem oczarowali publiczność cyklem etiud pod wspólnym tytułem „Follow the Light". Jak sami przyznają, wyruszają w nich na poszukiwanie światła, z którego utkane są marzenia. I w ten właśnie sposób marzycielski, oniryczny i niezwykle poetycki opowiadają bez słów historie wzruszające, ale nie wolne od śmiechu i ogólnej wesołości. Niewątpliwe siłą duetu Bodecker & Neander stanowi fascynujące połączenie pantomimy z muzyką. Przemyślane zespolenie scenicznego ruchu i zajmujących historii z muzyką najwyższej klasy nie mogły się nie udać. Nie było przypadkowych gestów, niepotrzebnych nut, wszystko przemyślane, dopracowane niemal do granic perfekcji. Nic dziwnego, że Bodecker & Neander Compagnie uznawani są za jednych z najwybitniejszych artystów sztuki mimu. Mogą żonglować epiką, liryką i dramatem niczym jabłkami z zerwanego drzewa pantomimy. Gestami namalowali to, co nierzadko trudno wyrazić najpiękniejszym nawet słowami. Nie sposób oddać słowami tego, co duet ten odkrywa bez słów. Nie sposób znać i kochać współczesnej pantomimy bez etiud Bodecker & Neander Compagnie.

XIII Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu należy niewątpliwe do jednego z najważniejszych wydarzeń na teatralnej mapie, nie tylko Polski, ale i Europy. Prezentacje znakomitych grup teatralnych na światowym poziomie. Goście uznawani i nagradzani na najważniejszych Festiwalach. Energia, niepowtarzalna i charakterystyczna tylko dla publiczności oglądającej pantomimę. Wszystko to i jeszcze więcej można było poczuć, zobaczyć i w ciszy usłyszeć na tegorocznym Festiwalu Sztuki Mimu.

„Cisza jest jak płomień" - zwykł mawiać Marcel Marceau. W ciszy można odnaleźć i usłyszeć to, co najważniejsze. Cisza też jest najpiękniejszą muzyką. Nie sposób bez niej żyć. Pomiędzy słowami, kiedy nic już nie można powiedzieć, choć tak niewiele powiedziane zostało, na scenie pojawia się mim wydobywając z publiczności to, co nigdy nie powinno być przed światem ukryte. Piękno, poezja, delikatność i wrażliwość. Bo czy zna ktoś mima, który nie poszukiwałby światła utkanego z lirycznych marzeń?

Paulina Aleksandra Grubek
Dziennik Teatralny Warszawa
7 września 2013

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia