Młodość, marzenia i disco polo
"Jesteś szalona" - reż. Tomasz Man - Nowy Teatr w SłupskuKilka hitów disco polo sprzed lat, prosta historia z kilkoma niewiarygodnymi twistami, parę dowcipnych sytuacji, kolorowe kostiumy i trochę wywołujących sentyment rekwizytów - oto przepis na spektakl.
Nie jest to jednak opowieść o fenomenie disco polo jak mogłoby się niektórym wydawać (na przykład mnie). Reżyser i zarazem autor spektaklu postanowił zrealizować słodko-gorzką (choć bardziej słodką) historię o tym, jak ważne jest podążanie za głosem swego serca (czy też intuicji). Czas akcji osadził jednak u progu lat 90. minionego wieku, kiedy to disco polo cieszyło się największą popularnością - nawet pisząca te słowa jako dziecko wyczekiwała na telewizyjny program "Disco Relax".
Dlatego też perypetie głównej bohaterki (najbardziej chyb przekonująca pod względem konstrukcji charakteru i najmniej przerysowana Anna Grochowska) urozmaicone są przebojami z tamtych lat. Dziewczyna stoi u progu dorosłości, jest wielką fanką disco polo i potrafi ładnie śpiewać. Chce więc zdawać na studia na Akademii Muzycznej, co spotyka się ze sprzeciwem jej matki, prawniczki. Ta widzi córkę w podobnej do swojej roli. Dlatego też młoda bierze nogi za pas i ucieka nad morze, by zarobić na studia.
Tam - wśród zapachu smażonej ryby, między kartonami z pirackimi kasetami magnetofonowymi i oczywiście w rytm disco polo - poznaje wspierające ją grono ludzi. Ale uwaga - historia ta będzie miała jeszcze sporo zwrotów akcji.
Komedia z piosenkami - tak najprościej określić dzieło Mana powstałe w Nowym Teatrze im. Witkacego w Słupsku. Ku uciesze publiczności, z lekko dramatycznym wątkiem, który kończy się happy endem, przeplatanym piosenkami, które mogą wzbudzić w starszych widzach nostalgię za kolorowymi latami 90-tymi, kiedy to w powietrzu wisiały setki szans, czekało się na lepszą przyszłość i miało mnóstwo planów.
I publiczność, z tego co można zauważyć, dobrze się bawi oglądając ten tytuł. Niemniej we mnie pozostał duży niedosyt. Po pierwsze dlatego, że właściwie nie wiem, jaki był cel tego spektaklu - czy opowiedzieć o disco polo, o Polsce w latach 90., o perypetiach młodych ludzi czy o rodzinie? Autor dotknął każdego z tych tematów (i pewnie kilku innych też) po trochu, powierzchownie, bez zagłębiania się w szczegóły.
Po drugie - napisał dość nieprawdopodobny i miejscami bardzo infantylny scenariusz. Oglądając kolejne sceny pogłębiało się moje skonfundowanie. Doprawdy, autora przecież stać na pokazywanie nam lepszych opowieści, splatanie wątków bez potrzeby wykorzystywania "deus ex machina" oraz konstruowanie bardziej złożonych postaci.
Po trzecie - nastawiona byłam na innego rodzaju przeżycie teatralne, bliższe temu, które Tomasz Man pokazał na tej samej scenie w "Małej piętnastce", a którą miałam okazję obejrzeć podczas jednego z festiwali. Mocno się zawiodłam, choć - jak już wspomniałam - widzowie generalnie dali się rozbawić.
Podobały mi się w tym spektaklu aranże i wykonanie muzyki przez zespół pod kierownictwem Cezarego Reinerta. W ogóle do warstwy muzycznej - czyli także do śpiewu - nie mam żadnych zastrzeżeń, udało się zgrabnie i pomysłowo połączyć discopolowy klimat z rockowo-jazzującymi melodiami. Tytułowa "Jesteś szalona" zaśpiewana nowocześnie przez Annę Grochowską zasługuje na uznanie. Ta aktorka miała też do zagrania najbardziej złożoną postać, pozostali aktorzy musieli męczyć się w rolach przerysowanych, karykaturalnych, schematycznych.
Niemniej doceniam ich starania, by wypaść na raczej pustej, skromnie i znakowo zaaranżowanej przez scenografkę scenie jak najlepiej.