Moje dzieło opowiada o obecnym stanie umysłów i serc

Rozmowa z Janem A.P. Kaczmarkiem

W sobotę o godz. 20.30 na Rynku Głównym w Krakowie, z okazji obchodów 650-lecia Uniwersytetu Jagiellońskiego, zaprezentowane zostało - zamówione na tę uroczystość - dzieło laureata Oscara Jana A. P. Kaczmarka - "Universa - Opera otwarta".

Rozmowa z Janem A.P. Kaczmarkiem o jego dziele "Universa - Opera otwarta"

- Jest Pan blisko związany z poznańskim uniwersytetem. Czy propozycja z krakowskiej uczelni była dla Pana zaskoczeniem?

- Szczerze przyznam, że właściwie każde duże zamówienie jest zaskoczeniem. Przyjąłem go jednak z wielką radością. Napisanie utworu dedykowanego uczelni, czyli miejscu, w którym następuje swobodny przepływ myśli, uznałem za bardzo inspirujące.

- Co powstało pierwsze: libretto Michała Rusinka czy Pana kompozycja?

- Właściwie tworzyliśmy jednocześnie.

Raz muzyka wyprzedzała tekst, a kiedy indziej było na odwrót. W większości to jednak ja wysuwałem się na prowadzenie. Muzyka dyktowała klimat i nadawała dramatyzmu całej opowieści. Oczywiście, tekst też jest istotny, wnosi bowiem element filozoficzny. Na szczęście Michał zawsze pisał bardzo rytmicznie, co idealnie zgodziło się z muzyką.

- Dlaczego sięgnął Pan po formę opery?

- Właściwie trudno jednoznacznie nazwać moje dzieło operą. Stworzyłem coś w rodzaju hybrydy, mającej strukturę otwartą. Z jednej strony to bowiem opera, ale z drugiej - koncert. Najważniejszym jego elementem są postacie Mikołaja Kopernika, królowej Jadwigi i Alberta Einsteina. Ich pojawianie się na scenie wprowadza dramatyczny wątek. Dyskutują one bowiem ze sobą - ale przy pomocy operowych arii.

- Albert Einstein - i Uniwersytet Jagielloński!?

- Moje dzieło opowiada o obecnym stanie umysłów i serc, nie tylko Polaków, ale ludzi na całym świecie. A przecież uniwersytet jest właśnie miejscem debaty, w którym krzyżują się poglądy prezentowane nie tylko tutaj, nad Wisłą, ale również w innych miejscach naszego globu. Pisząc tę operę, przyjąłem założenie, że ludzka myśl nie zna żadnych ograniczeń. Stąd tutaj i Albert Einstein.

- Zaprosił Pan do udziału w spektaklu najsłynniejszych polskich wykonawców operowych. To było zaplanowane?

- I było mi bardzo miło, że wszyscy spontanicznie przyjęli moje zaproszenie. Od razu, kiedy przystąpiłem do pisania muzyki, wymyśliłem sobie, że Kopernika zagra Małgorzata Walewska. Ten pomysł bardzo mnie ożywił i nadał tempo dalszym pracom. Potem stwierdziłem, że idealny głos dla kwestii królowej Jadwigi ma Iwona Sobotka, a jej postać uosabia czystość, uduchowienie, moralną jednoznaczność. Alberta Einsteina zagra Szymon Komasa, polski baryton, który znakomicie radzi sobie w Nowym Jorku. Wniesie on do opery swoją naturalną, młodzieńczą energię.

- Pojawi się też aktorka Julia Pietrucha...

- ...która zagra aż siedem ról! Wymyśliliśmy sobie bowiem z Michałem Rusinkiem, że stworzymy narratora, który będzie przedstawiał kolejne postacie widowiska. I powołaliśmy do życia personifikację Siedmiu Sztuk Wyzwolonych, którą właśnie zagra ta młoda i utalentowana aktorka.

- Sądzi Pan, że krakowski Rynek Główny to dobre miejsce do wystawienia tej opery?

- Oczywiście, przecież Kraków ma wielki urok! Rynek Główny jest perłą miasta, więc po co szukać innej przestrzeni? To było znakomite rozwiązanie. Już podczas prób okazało się, że ładnie się zakorzeniliśmy w tym miejscu. Przechodnie przystawali, przyglądali się, dopytywali, kiedy będzie premiera, nie mogą się jej doczekać. Zresztą - ja też już nie mogę się doczekać! (śmiech)

- Czy spektakl będzie utrwalony i wydany na płycie CD lub DVD?

- Na razie wiem na pewno, że zostanie zarejestrowany przez Telewizję Polską. Teraz zajmuję się organizacją widowiska, ale później będę chciał pomyśleć również o jego opublikowaniu w jakiejś formie.»

Paweł Gzyl
Dziennik Polski
12 maja 2014
Portrety
Jan Kaczmarek

Książka tygodnia

Musical nieznany. Polskie inscenizacje musicalowe w latach 1961-1986
Wydawnictwo Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
Grzegorz Lewandowski

Trailer tygodnia