Mrok cierpienia
„Noc ciemna. Opowiadania Franza Kafki" - aut. Franz Kafka - reż. Michał Zdunik – Teatr Ochoty w WarszawieFranz Kafka jest przedstawicielem teatru absurdu. Jak jego zawiłości przedstawić na scenie? Może i się da, ale rodzi się następne pytania. Jak zrobić to tak, aby widzowie zrozumieli i nie pogubili się? Trudne zadanie. Wykonalne? Tak. Reżyser Michał Zdunik z zespołem tego dokonali i to w jaki wspaniały sposób.
W spektaklu wykorzystano fragmenty opowiadań F.Kafki ze zbiorów „Opowieści i przypowieści" oraz „Prozy utajnione". Fabuła opowiada o losie rodziny, w której syn zostaje zamknięty w pokoju i czeka na karę. Syn zamienia się w stwora nieprzypominającego człowieka, matka i siostra są w rozpaczy, ojciec wierzy w to co robi. Rodzinę odwiedza gość spoza miasta, który patrzy na wszystko z boku i nie jest w stanie pogodzić się z tym, co widzi.
Spektakl porusza temat skomplikowanych relacji rodzinnych oraz zadaje wiele pytań. Za co można skazać człowieka? Czy jest to słuszne czy nie? Czym jest prawo? Czy jest dla wszystkich? Czy jest jakaś granica cierpienia człowieka? Czy śmierć człowieka wyzwoli od bólu? Czy można się odczłowieczyć? Cierpienie jest indywidualne, czy raczej oddziałuje na innych? Przedstawienie zostawia nas z tymi pytaniami. Nie odpowiada na nie jednoznacznie. Zostawia to do indywidualnej interpretacji każdego widza.
Dramatyzmu dodaje upiorna muzyka Marcina Zdunika. Na scenie jest mrok, dużo mroku, kostiumy również są ciemne, z wyjątkiem syna, który ubrany jest na jasno. Scenografia przypomina dworzec. Po prawej stronie sceny stoi cela syna, z żaluzjami, dlatego nie zawsze widzimy co przeżywa ten bohater.
Reżyser i zespół aktorski (Malwina Laska-Eichmann, Irmina Liszkowska, Paweł Janyst, Krzysztof Oleksyn, Michał Pawlik) dopracowali „Noc ciemną" w najmniejszych szczegółach. Każda łza, każde drżenie ręki ma znaczenie. Na scenie postacie doświadczają wielu emocji, które udzielają się widowni.
Irmina Liszkowska jako matka, bardzo cierpiała. Nie mogła pogodzić się z tym, co dzieje się z jej synem. Od aktorki czuć było tą matczyną rozpacz. Malwina Laska-Eichmann jako siostra kreowała postać pełną nadziei, która chciała w tej dziwnej sytuacji wspierać brata i mamę. Obie kobiety dały upust swoim emocjom w szalonej, skomplikowanej choreografii.
Ojciec był oschły, twardy. Wierzył w to, że jego syn musi ponieść karę. Był na to przygotowany i wielokrotnie tłumaczył całą procedurę. Nie było to dla niego jednak takie proste, również cierpiał. Michał Pawlik w tej roli wspaniale uchwycił ten wewnętrzny konflikt bohatera. Obojętna twarz, ale zaszklone oczy, drżące ręce aktora oddały to co czuł ojciec. Gratuluję kreacji!
Wzruszony tym wszystkim był ten jeden jedyny człowiek spoza rodziny, który w całej tej sytuacji szukał sensu, ale go nie znalazł, nie popierał prezentowanych metod. Gość był ucharakteryzowany na bezdomnego, po przejściach, dużo płakał. Miał brudne ręce, nogi i twarz, a na niej blizny. Tę rolę we wzruszający sposób stworzył Krzysztof Oleksyn. Aktor większość spektaklu trochę kuleje i...praca stopą, którą wykonał Krzysztof była zaskakująca. Stąd piszę o tej szczegółowości w przedstawieniu, bo ta stopa miała znaczenie...naprawdę.
Na wielkie brawa zasługuje Paweł Janyst za rolę syna, który w całym procesie więzienia stawał się coraz bardziej nie-człowiekiem. Jego zachowania były zwierzęce, ciało straciło pionową postawę, mowa nie brzmiała zrozumiale. Syn dużo krzyczał, jęczał, bo cierpiał. Nie potrafił już odnaleźć się w kontaktach międzyludzkich, stawał się niebezpieczny. Aktor niezwykle pracował ciałem i mimiką. W ruchach była elastyczność, na twarzy grymas cierpienia. Syn chciał się uwolnić od bólu i mu się udało. Bohater zbyt dużo nie mówił, znajdował się po zamkniętej stronie sceny, ale aktora nie dało się nie zauważyć. Gratuluję!
Tą recenzją chciałabym zachęcić do obejrzenia tego spektaklu. Jego złożoność i dopracowanie mnie urzekło. Zamysł reżyserski i aktorstwo na wysokim poziomie oddało to COŚ. Ujrzałam teatr absurdu, zobaczyłam Kafkę. Niestety „Noc ciemna" została zagrana 10.03.2024 roku ostatni raz. Po dwóch latach wyszła z repertuaru. Szkoda...dlatego podwójnie cieszę się, że udało mi się ją zobaczyć.
Tą recenzją nie zachęcam, a dziękuję. Michale, Malwino, Irmino, Pawle, Michale, Krzysztofie dobra robota! Dziękuję Wam! I kłaniam się!