Na Boskiej Komedii

"Joanna Szalona", "Judyta", "Ojciec" - 4. BOSKA KOMEDIA

Czwarty dzień Boskiej Komedii obfitował w teatralne wydarzenia. Zaprezentowano aż dwa gościnne spektakle konkursowe - "Joannę Szaloną; Królową" w reżyserii Wiktora Rubina i "Judytę" Wojciecha Klemma oraz realizację krakowską - "Ojca" Agaty Dudy-Gracz

„Ojciec” to spektakl Teatru Słowackiego to jedna z najlepszych propozycji repertuarowych ostatnich lat. Przedstawienie to poetycka opowieść o poszukiwaniu sakralnego spełnienia w sztuce, a także drastyczne studium artysty i obraz poszukiwania przez niego Absolutu. W stosunku do spektaklu są adekwatne słowa o patetycznym zabarwieniu – misterium, metafizyka, piękno. Wokół tych pojęć oscyluje plastyczny teatr Dudy-Gracz. Na antypodach poetyckich środków wyrazu „Ojca” (chóralne zaśpiewy, sugestywne światło, imponująca przestrzeń i rekwizyty), znajdują się dwa pozostałe przedstawienia, zaprezentowane czwartego dnia festiwalowych zmagań.

„Joanna Szalona; Królowa” to ciekawy projekt, który zakłada fragmentaryczne i zdystansowane podejście do historii. W prologu tekstu Jolanty Janiczak Suchy Fakt przedstawia to, co wiemy o bohaterce z historycznych źródeł – kilka podstawowych informacji, które można interpretować na wiele sposobów. Twórcy podejmują się tego zadania, przy jednoczesnej świadomości, że jest to tylko możliwa wersja historii, jedna z potencjalnych jej reprezentacji. Temat spektaklu jest więc dwojaki – oglądamy opowieść o kobiecie – odrzuconej, wykorzystanej, gwałconej, nieszczęśliwie i obsesyjnie zakochanej w mężu, lecz także mocno wyeksponowany jest wątek samego opowiadania, performowania niemożliwości uchwycenia obiektywizmu tej historii. Bardzo wyraźnie zostaje to podkreślone w grze aktorskiej – chłodnej, zdystansowanej, łamiącej teatralną frazę. Agnieszka Kwietniewska i Tomasz Nosiński, jako królowa Joanna i król Filip, to marionetki historii, figury tworzące postaci autoironiczne względem samych siebie i prowadzące niespójną, nielinearną narrację. Mimo intrygującego podjęcia gry z teatralnymi środkami, spektakl nieco nuży, jakby zabrakło pomysłowości wygrania interpretacyjnych założeń.

Zarówno w „Joannie Szalonej”, jak i kolejnym konkursowym przedstawieniu – „Judycie” Wojciecha Klemma, mocno wyeksponowany jest wątek kobiecości, próby godzenia się bohaterek z seksualnością i siłą jej działania. W „Judycie” nieco inaczej wybrzmiewa jednak ewolucja postaci, dojście do ekstremalnego stanu, w którym zabija w szale Holofernesa. Akt ten jest rewanżem, odpowiedzią kobiety na męską dominację i gwałt. Holofernes (Arkadiusz Buszko) to przekonany o swojej „boskości” model nadczłowieka, zaś Justyna (Marta Malikowska-Szymkiewicz) to kobieta niegodząca się z kulturową rolą, w którą wpisują ją historyczne schematy. W spektaklu Klemma występuje dziwne pomieszanie porządków – popkulturowy eklektyzm, który powoduje bardzo zdystansowane spojrzenie widza. Z jednej strony mamy protagonistów, którzy ani na chwilę nie wychodzą ze swych ról, z drugiej dość powierzchowne i banalne epizody, wprowadzające ramę metateatralną. Naprzemiennie występują mocne i sugestywne sceny (akt morderstwa), z płytkimi chwytami teatralnymi oraz scenograficznymi. Traci na tym obraz całości, który porusza ważki temat, a pozostawia widza w poczuciu banalności jego wymowy.

Mimo zbliżania się ku końcowi festiwalowego konkursu, trudno dojrzeć teatralnych faworytów. Przedstawienia zostają jakby zawieszone „w połowie drogi” – pomiędzy ciekawą myślą teatralną i atrakcyjnym wykonaniem. Formalna szarża nie przekłada się na wymowę, zaś ważkie tematy nie zawsze absorbują i zmuszają do refleksji. Młody, ciekawy teatr – bo taki dominuje podczas tegorocznej edycji Boskiej Komedii – pozostawia na razie niedosyt, choć niewątpliwie intryguje, ciekawi oraz prowokuje.

Magdalena Urbańska
Dziennik Teatralny Kraków
19 grudnia 2011

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

(Prawie) ostatnie święta
Grzegorz Eckert
Sztuka jest adaptacją powieści norwes...