Niebezpieczna namiętność przy pełnej liryzmu muzyce

"Poławiacze pereł" - komp. Georges Bizet - reż. Waldemar Zawodziński - Opera Śląska w Bytomiu

Na afiszu Opery Śląskiej w Bytomiu pojawili się wiosną "Poławiacze pereł" Georgesa Bizeta. To inscenizacja barwna, żywa, ze wspaniałymi ariami i duetami solistów, a także mocnymi partiami chóru.

Spektakl w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego nie jest stuprocentową - jeśli tak to można nazwać - premierą bytomskiej opery, gdyż jest to inscenizacja oparta na premierze Opery Wrocławskiej. Niemniej jest faktycznie nowym tytułem w repertuarze i zrealizowana została z udziałem twórców i artystów pracujących - czy też zaproszonych - do pracy w Bytomiu.

Akcja opery Bizeta, autora słynnej "Carmen", wydarza się w egzotycznym Cejlonie, więc warstwa wizualna też jest orientalna. Oczarowuje bogata kolorystyka kostiumów aktorów, chóru i baletu (choć niektórym widzom może się wydać zbyt pstrokata) oraz zmieniających się elementów scenografii. Ta jest jednocześnie skromna, ale i zauważalna - być może przez jej oryginalność. Bywa więc, że scena jest zupełnie pusta, a bywa, że akcja toczy się na tle ogromnego oka bądź barwnego kilimu czy też we wnętrzu osobliwej świątyni.

Wątek jest tu jeden i skupia się na przedstawieniu relacji trojga ludzi - wodza Zurgi, jego przyjaciela Nadira i kapłanki Leili. Tych dwóch pierwszych los splótł więzami przyjaźni, tych dwóch ostatnich - miłości. Na pierwszym planie są więc, jak to w operach, emocje, pod dyktando których działają nasi bohaterowie, a działania te zwykle przynoszą im zgubę. W "Poławiaczach..." także będą kosztować czyjeś życie. Czyje - nie zdradzę.

Największym atutem tej realizacji są oczywiście popisy wokalne oraz taneczne. Świetni są soliści: Andrzej Lampert jako owładnięty miłością Nadir i Kamil Zdebel w roli wodza Zurgi, który miota się między obowiązkiem wynikającym z jego pozycji, uczuciem przyjaźni i gorzkim smakiem zdrady. Zachwyca Ruslana Koval jako tajemnicza kapłanka Leila.

Wystrojeni w kolorowe kostiumy członkowie i członkinie chóru swoją liczną obecnością dodają wybranym scenom kolorytu, a silnymi głosami sprawiają, że chłonie się melodie Bizeta całym sobą. Balet z kolei w kilku niedługich odsłonach pięknie wprowadza do tematu danej sceny lub ją podsumowuje. W pamięci pozostaje zwłaszcza złowróżbny taniec kościotrupów zapowiadając rychłe nieszczęście.

Myślę, że obejrzenie "Poławiaczy pereł" sprawi melomanom dużo radości. To dzieło zawierające wiele lirycznych melodii i pieśni, które namiętnie wygrywa Orkiestra Opery Śląskiej, a zdolni soliści sumiennie i z sercem wyśpiewują. Jeden, właściwie nieskomplikowany wątek, pozwala widzowi skupić się na muzyce, a niekoniecznie na treści czy też słowach, choć i te niekiedy brzmią jak aforyzmy - gotowe, by wpisać je do pamiętnika.

Marta Odziomek
Dziennik Teatralny Górny Śląsk
18 maja 2024

Książka tygodnia

Aurora. Nagroda Dramaturgiczna Miasta Bydgoszczy. Sztuki finałowe 2024
Teatr Polski w Bydgoszczy
red. Davit Gabunia, Julia Holewińska, Agnieszka Piotrowska

Trailer tygodnia

„Tupot Poetycki" - w B...
Zuzanna Szmidt
Zuzanna Szmidt - urodzona w Warszawie...