Odys
W cyklu Offowe czwartki w Multukinie - Multikino zaprasza 19.10.2023 o 19.00 na "Odyseję Kosmiczną 2001" - reż. Stanley KubrickByć może z biegiem czasu małpoludy same zdołałyby wpaść na wspaniały i godny podziwu pomysł używania tych narzędzi jako naturalnej broni.
Mijały księżyce. Tak zaczyna się Odyseja kosmiczna 2001, wspólne filmowo – literackie dzieło tandemu Clarke – Kubrick. Punktem wyjścia dla filmu była nowela Clarkea: Posterunek. Zachęcony sukcesem filmu pisarz stworzył potem jeszcze opowiadanie o rym samum co obraz kinowy tytule.
Lampart rozbił się o wystającą w połowie wysokości wzgórza półkę.
Jak grzmot i błyskawica, tak według zaleceń Hitchcocka zaczyna się film Kubricka. Swobodna wizja reżyserska unosi ten obraz niczym boskie tchnienie statek kosmiczny .
Na planecie pojawiło się nowe zwierzę, ecce homo sapiens. Człowiek. Czy to na pewno brzmi dumnie? Czy jesteśmy sami we Wszechświecie? Czy istnieje Bóg? Te i inne podstawowe pytania ontologiczne domagają się przynajmniej próby odpowiedzi.
LADOWANIE I PORUSZANIE się: Podróż w ziemskim blasku uwalnia nas od grawitacji i możemy popatrzeć sobie z perspektywy astronautów na Ziemie, Planetę Ludzi i Małp. Ten lot, Nocny Lot, idąc za Exuperym, jest wizją wewnętrzną. W istocie cała ta sentymentalna podróż jest grą sprzecznych myśli, psychomachią. Czy jesteśmy kartezjańskimi machinami czy pascalowską trzciną myślącą?
Przynajmniej raz w życiu każdy z nas patrzył w niebo i zadawał sobie podobne pytania.
Pierwsza generacja komputerów była programowana przy pomocy powszechnie chwalonej klawiatury maszyny do pisania, czy zatem ludzkość nie jest wygenerowanym komputerowo programem? Czy jesteśmy buddyjską iluzją, maną? A może Wszechświat to zorganizowany system przejść i korytarzy między nieskończoną ilością wymiarów? A co jeśli wymiarów jest więcej niż włosów na głowie u stugłowej hydry? Czemu tylko stugłowej? Nec Hercules, contra plures. Wielość wszechświatów to teoria w ostatnich czasach tyleż modna, co poszerzająca kolejne pola świadomości.
Codzienne czynności na statku zaplanowano bardzo szczegółowo. Obserwujemy kosmonautów w Otchłani. David Bowman, bohater książki i filmu, jest jednocześnie współczesnym everymanem, a z drugiej strony kimś kto żywo może przypominać Odysuesza. Stąd tytuł książki i filmu: Odyseja kosmiczna 2001. I taka jest właśnie dzisiejsza Itaka. Ze Słońcem w roli rodzinnej wyspy i z Oceanem Otchłani jako Morzem Śródziemnym. I z kosmonautą w roli żeglarza. I znowuż podróż ta nie ma końca. Odbywa się gdzieś na granicy znanych nam wymiarów. Obserwujemy Odyseusza wypuszczonego w drogę, która zmienia się i w której on sam doznaje nie ustającej przemiany, jakby potwierdzając tym samym intuicję Heraklita z Efezu: Panta rhei.
W większości przypadków raport składany przez Poole, drugiego z astronautów mógłby streszczać się w dwóch słowach: kosmiczna nuda. Aż do chwili, w której...
Nie skończyli jednak jeszcze z Jowiszem. Dryfują ku tej królewskiej planecie na pokładzie statku kosmicznego – współczesnego Okrętu Argo – a podróż ta nie ma końca. Odbywa się w naszej świadomości. Jest każdym spojrzeniem w Niebo. Każdym spojrzeniem w oczy drugiego człowieka. Ta podróż jest próbą zrozumienia głębszego sensu naszej nie tylko gatunkowej, jako homo sapiens, Odysei. Jest przede wszystkim zaś próbą wyjścia poza jakiekolwiek ograniczenia ludzkiego umysłu, esejem o mgnieniu oka. Perskim okiem puszczanym przez podróżnika wraz z pozdrowieniem dłoni, Stamtąd.