Ogórek na widelcu
"Rewizor" - reż. Marek Fiedor - Teatr im. Stefana Jaracza w ŁodziGdy absurdy w życiu publicznym sięgają zenitu, ożywa tęsknota za Gogolem, za "nowymi Gogolami". Mierząc się z "Rewizorem" Marek Fiedor dowiódł, że stary Gogol wystarczy, tylko trzeba go na nowo przeczytać, dostrzec, jaką bronią jest śmiech; byle nie był mylony z rechotem
Sztuka z 1836 roku, osadzona na rosyjskiej prowincji, przyprawiona tęsknotą za salonami Petersburga i władzą, dosadnie wpisuje się we współczesność. W Teatrze im. Jaracza na Dużej Scenie społeczna karykatura kreślona jest grubą kreską.
To kronika życia w wiecznej przebudowie i remoncie, co dobitnie podkreślają dekoracje Niki Jaworowskiej. Na tle zmieniających się mód i technologii - dopełniając "Rewizora" fragmentami "Martwych dusz", "Ożenku" i "Newskiego prospektu" uważanego za najbardziej krytyczny opis elit - Fiedor kumuluje to wszystko, co pozostało niezmienne w ludzkiej naturze i mentalności.
Z widokiem na pryzmę starych mebli, pralek, pudłowy telewizor, niegdyś modne dekoracje, kwitnie niezniszczalne - ciągle modne - chamstwo, buta, łapówkarstwo, próżność, służalczość, żądza władzy i nadużywanie jej... Kolejne sytuacje powiększają ten zbiór ludzkich skłonności.
Pewny siebie, ryczący, miotający się prostak, ho-rodniczy Dmuchanowski (celnie obsadzony Mariusz Jakus), żyje w lęku przed kontrolą ze stolicy, ale wie, że sobie poradzi, bo przetrwał trzech gubernatorów i hordę złodziei.
Przebojową młodzież reprezentuje niepozorny Chlestakow, wzięty przez prowincjonalnych notabli za nasłanego rewizora. Marcin Łuczak stworzył groteskową postać utracjusza, który szybko dostrzega "co jest grane" i bez skrupułów, bez lęku gra, jak przeciwnik pozwala.
Cały urok wiecznej kobiecości jako żona horodniczego Anna roztacza Milena Lisiecka - świetna, groteskowa jak z kabaretu i jak prosto z życia. Modelowy młodzieżowy luz oraz przekorę reprezentuje córka Maria - przekonująca Iwona Dróżdż-Rybińska.
Galerię postaci parszywych, acz ważnych w miasteczku dopełnia Społeczeństwo występujące jako Chór (niemal antyczny). Wspólne śpiewy pięknie kreślą zbiorowe tęsknoty, ale gdy do głosu dojdzie każdy z jego członków, jasne się staje, że układ na górze ma swoją wersję na dole - tam też jad spływa strumieniem.
Fiedor miesza style, jest dosadny (czasem aż nadto) a Gogolowskie prawdy podaje na "widelcu" niczym kiszone ogórki, którymi raczą się bohaterowie. Zrezygnował z paru postaci, innym nadał nowy wyraz i funkcje. Czyta "Rewizora" po swa jemu, czyta dziś... tu i teraz ku refleksji zostawiając Gogolowską formułkę: "z czego się śmiejecie, z siebie samych się śmiejecie".