Opania Holender

"W progu" - reż. Bartek Konopka - Teatr Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie

W monodramie musi być jakaś sita, skoro przyciąga artystów spełnionych. Tak się stało w przypadku Mariana Opani, który nie musiał przecież poszukiwać ani potwierdzenia swoich umiejętności, ani sympatii widzów. Aktora najwyraźniej skusiła sama forma i tekst Glena Bergera (prapremiera polska), w inteligentny sposób kreślący dziwne przygody pewnego bibliotekarza z holenderskiej prowincji, do którego rąk trafiła książka zwrócona do biblioteki po 123 latach.

Starszy pan wiedzie życie ustabilizowane i nudne, pozapinane na ostatni guzik i bez żadnych - na to wygląda - szans na odmianę. A jednak oddana po tylu latach książka narusza porządek. Daje to początek prywatnemu śledztwu, które gna bibliotekarza po całym świecie, aż do odkrycia, że ściga Żyda Wiecznego Tułacza, a sam jest Latającym Holendrem (albo na odwrót). Na koniec nasz bohater zrozumie, że za żadną cenę nie wyrzeknie się pasji tworzenia. Tekst pełen błyskotliwych zwrotów akcji, a także nietuzinkowego dowcipu prowadzi więc do potwierdzenia istoty gatunkowej człowieka - to homo creator. Opania wiedzie nas przez świat z wdziękiem, trochę przy tym gra z publicznością, zmagając się z ogromnym tekstem, aby brawurowo dojść do tej wcale poważnej puenty.

Monodram szlifuje się długo, układa się dopiero w zderzeniu z publicznością - jedynym partnerem aktora. Choć... w tym spektaklu w pierwszej części dwukrotnie pojawia się na scenie pewien osobnik ściągający z bohatera haracz za wynajęcie sali. Dość dusznej, na co zresztą artysta nie bez powodu wyrzekał.

Tomasz Miłkowski
Przegląd
26 czerwca 2013

Książka tygodnia

Bioteatr Agnieszki Przepiórskiej
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Katarzyna Flader-Rzeszowska

Trailer tygodnia