Pomiędzy książką a współczesnością
"Lalka" - reż. Wojciech Klemm - Teatr J. Słowackiego w KrakowieWielka powieść na scenie Teatru w Krakowie im. Juliusza Słowackiego. Wojciech Klemm sięga po "Lalkę" Bolesława Prusa. I - według zapowiedzi - zbuduje paralelę pomiędzy książką a współczesnością.
W poprzednim sezonie twórca wyreżyserował na Scenie MOS świetnie przyjęty przez krytykę i publiczność spektakl o żołnierzu wyklętym Józefie Kurasiu "Ogniu". Tym razem na Dużej Scenie inscenizuje "Lalkę" Bolesława Prusa. "Jak i pod koniec XIX wieku, tak i teraz możemy się przyglądać pewnemu wyczerpaniu wartości, ról, dyskursu. Wszystkie działania wydają się podtrzymywaniem jakiejś iluzji. Nawet państwo jest czysto iluzoryczne. Jaka to iluzja? Dlaczego jest tak cenna? Dlaczego wszyscy jej tak pożądają, choć pożądanie to jest całkowicie wyniszczające? Na oczach Wokulskiego rozpada się mit narodowej, ale także religijnej wspólnoty, mit polskości uświęconej i niezwykłej, mity Polaka-rycerza, Matki Polki czy kobiety-anioła, w końcu wyobrażenie miłości ukształtowane przez literaturę romantyczną. Co rozpada się na naszych oczach?" - pytają twórcy spektaklu.
Już fakt, że początkowo powieść miała nosić tytuł "Trzy pokolenia", jako odwołanie do trzech generacji reprezentowanych przez Rzeckiego (pokolenie dawnych idealistów, romantyczny idealizm polityczny), Wokulskiego (pokolenie przejściowe) i Ochockiego (pokolenie nowych idealistów, pozytywistycznych idealistów naukowych), dowodzi, że w istocie była to opowieść o zmianie, jaka następuje. Bolesław Prus utrzymywał nawet, że tytuł "Lalka" był właściwie przypadkowy. Odnosił się tylko do zabawki Heluni Stawskiej oraz do przeczytanej w gazecie absurdalnej notatki o procesie za kradzież dziecięcej zabawki. Notatka ta podsunęła mu ostateczny zarys fabularny powieści, i właśnie dlatego zdecydował się na nawiązujący do niej tytuł dla swojej powieści.
Ale tytuł jest bardzo wieloznaczny. Według niektórych "lalkami" miały być osoby z wyższej sfery, a szczególnie sama Izabela. Wskazywana była pustota Łęckiej, która spędzała czas na zabawach, nie traktując niczego poważnie i nie zauważając, jak świat, który żył rytmem wystawnego życia towarzyskiego, powoli dostaje zadyszki i nie dotrzymuje już kroku rewolucji przemysłowej i zmianom społecznym.
"Lalka" to także odwołanie do pojęcia "teatr świata". Wszyscy ludzie, nawet bogaci i możni, są jedynie kukiełkami. Z takim rozumieniem tytułu łączyłyby się refleksje Rzeckiego, nakręcającego w sklepie mechaniczne zabawki. Już w roku ukazania się powieści Kazimierz Ehrenberg uznał tę scenę za kluczową w powieści, dodając, że jedną z lalek jest Wokulski.
Olga Tokarczuk z kolei proponuje potraktowanie tytułu w kategoriach onirycznych, jako "synonimu ułudy". "Lalką i ułudą jest Izabela Łęcka. Wokulski dąży do niej, jednak w pewnym momencie budzi się ze snu, przechodzi do rzeczywistości, a następnie w świat ducha".
"Prus uchwycił w Lalce moment narodzin świata, który dopiero na naszych oczach przestał istnieć. W 1989 roku skończyło się bowiem coś znacznie więcej niż tylko komunizm: w przeszłość odszedł pewien model nowoczesności, który wypełnił cały wiek dwudziesty" - pisze Dariusz Gawin w książce "Polska - wieczny romans". Jego zdaniem Prus uchwycił w Lalce - pisanej dla "Kuriera Codziennego" od końca roku 1887 do 1889 - moment narodzin świata, który dopiero na naszych oczach przestał istnieć. "W 1989 roku skończyło się bowiem coś znacznie więcej niż tylko komunizm: w przeszłość odszedł pewien model nowoczesności, który wypełnił cały wiek dwudziesty.
Wprawdzie często pisze się, że wiek XX był ,krótkim stuleciem', zamkniętym pomiędzy datami 1914-1989, jednak pokolenie walczące na polach bitew pierwszej wojny światowej wychowało się w świecie, którego początki sięgają wojny francusko-pruskiej 1870 roku. To wtedy, za sprawą Bismarcka, objawił się duch zaborczego, agresywnego imperializmu, który miał doprowadzić do wybuchu wojny światowej w 1914 roku. Wojny, która z kolei otworzyła drogę dla współczesnego totalitaryzmu w obu jego wersjach: komunistycznej i hitlerowskiej. Historia nieszczęśliwej miłości warszawskiego kupca galanteryjnego do arystokratycznej panny, w istocie kryje w sobie opowieść z uniwersalnym morałem - opowieść o załamywaniu się liberalnej wiary dziewiętnastego wieku w zbudowanie nowoczesnego i harmonijnego społeczeństwa".
Jaką interpretację zaproponuje nam Wojciech Klemm? Może jakąś podpowiedzią jest to, co możemy przeczytać w zapowiedziach spektaklu? "Lalkę można: przytulić, ubrać, rozebrać, uczesać, pomalować, zbić, podpalić, zgubić, zapodziać, schować, głaskać, sprzedać, kupić, umyć, ukraść, rozpruć, pokochać, znaleźć, zwymyślać, potłuc, wyrzucić, oszpecić, okaleczyć, utopić, zakopać. Lalki nie można: ożywić, zranić, odchudzić, wychować, okłamać, urodzić, zarazić, zaniedbać, zniechęcić, wydziedziczyć, zagłodzić, zabić, nauczyć, oswoić, wyswatać, rozbawić, wzruszyć, podniecić, rozczulić, zgwałcić, zirytować, zadręczyć". A na koniec twórcy spektaklu dodają: "Niektórzy sądzą, że lalki są bardziej ludzkie niż człowiek".
O tym, co Klemm wyczytał u Prusa, przekonamy się 17 maja o godz. 19 na Dużej Scenie Teatru w Krakowie im. Juliusza Słowackiego.