Poznajmy Fredrę

„Piczomiry, królowa Branlomanii" w Teatrze im. A. Fredry w Gnieźnie

Czytanie performatywne „Piczomiry, królowa Branlomanii" w Teatrze im. A. Fredry w Gnieźnie jest częścią projektu „Poznajmy Fredrę", realizowanego w ramach programu „Promocja czytelnictwa" ze środków pozostających w dyspozycji ministra kultury i ochrony dziedzictwa narodowego - pisze Wojciech Giczkowski na blogu Teatralna Warszawa.

Z tego czytania gnieźnieński teatr przygotował spektakl on-line będący inscenizacją młodzieńczej „tragedyji w trzech aktach" swojego patrona, w reżyserii Marcina Libera. Wiemy, że temat emancypacji kobiet był Fredrze bliski, a podjęty już wcześniej w sztuce „Gwałtu, co się dzieje!", którą uważa się za krytykę przemian obyczajowych na początku XIX wieku oraz satyrę na nieskuteczne rządy galicyjskie.

Kobiety w tym projekcie przejmują władzę, mężczyźni zaś sprawują funkcje kobiet, w następstwie czego w królestwie Branlomanii królowa Piczomira wprowadza przyzwolenie na rozwiązłość kobiet, a mężczyznom nakazuje utrzymywać cnotliwość aż do ślubu. Oczywiście wywołuje to bunt mężczyzn, którzy odrzucają nowe prawo. Postanawiają także rozpocząć oblężenie miasta i usunąć damską władzę.

Tekst Fredry okazał się w czytaniu ciekawy i jakże aktualny w kontekście tego, co się obecnie dzieje w Polsce. Transformacja poglądów znacznej części Polaków zaowocowała radykalizacją przekonań i chęcią głośnego ich wyrażania. Kobiety nie godząc się z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego na pozbawienie ich prawa do wyboru, wyszły w całym kraju na ulice i nadal codziennie wychodzą, walcząc z lekceważeniem, obojętnością i stereotypami, że o wszystkim decyduje mężczyzna, bo wszystko wie najlepiej i rządzi. Powstał nowy podział w naszym społeczeństwie – pokoleniowy i płciowy.

Działania w postaci pokojowych demonstracji, wywieszania haseł o szokującej czasami treści nie są kontynuacją polemiki wielkomiejskich elit i gadających głów w telewizji. To ogólny sprzeciw wobec starszych i odrzucenie w całości ich pouczania i objaśniania świata według uzurpowanych sobie przez polityków praw.

Protest przyjął charakter horyzontalny i toczy się wszędzie bez zhierarchizowanej formy. W wielkich miastach i małych miejscowościach młode dziewczyny i kobiety samorzutnie wychodzą na protesty z telefonami w rękach, a potem dokumentują swój sprzeciw w mediach społecznościowych. Do tego doszła kwarantanna z powodu epidemii i pozamykanie młodych ludzi w domach. Tkwiąc w takich realiach, zyskali czas, bardzo dużo czasu na przemyślenia. Próba regulacji, a tak naprawdę naruszenie normy moralnej przez Trybunał, wyzwoliła reakcję niezgody na decyzję „za nas bez nas" i wolę wykrzyczenia oburzenia. Niełatwo teraz będzie stworzyć porozumienie stron, bo negatywna ocena polityków przez najmłodszych wyborców wyklucza dialog.

Te właśnie sprawy wyartykułowali twórcy przedstawienia w Gnieźnie. Karnawalizacja protestów, a do tego brutalny, a nawet wulgarny język przedarł się na ulicę, a stamtąd prosto do mediów, które chętnie cytują co mocniejsze kawałki z wymalowanych na kartonach haseł. To właśnie widzimy na scenie. Protestujący z komórkami w jednej ręce i kartonami z hasłami w drugiej. Bo przedstawienie pokazuje zwycięską walkę kobiet, które tworzą własny porządek w państwie, zwłaszcza w sferze kobiecego ciała i seksualności. Wizjonerstwo Fredry zaskakuje każdego, a przecież miała być „Piczomira" tylko rubasznym kawałkiem stworzonym do odczytania przy żołnierskich ogniskach. Zaburzona równowaga pokazana jest na scenie z przymrużeniem oka. Aktorzy, zapewne z polecenia reżysera, sięgają chętnie w środkach wyrazu po grę w stylu commedii dell'arte. Na scenie obserwujemy błazenadę i pantomimę tłumu uzasadnioną i mocno osadzoną w tekście, który nagle okazuje się bardzo aktualny. Joanna Żurawska obsadzona w tytułowej roli ma wiele cech charakterystycznych dla przywódców ruchów oddolnych i jeżeli przedstawienie będzie pokazywane dla publiczności może liczyć na pełne zrozumienie i aprobatę nie tylko kobiet.

Przestawienie ciągle możliwe do zobaczenia na kanale YT polecam tym, których nie szokuje mocny język, i tym, którzy uczestniczą w protestach czy tylko z nimi sympatyzują. W ferworze walki warto zobaczyć, jak widzą nas artyści. Bo jak napisał Fredro „Rozkosz czerpiąc z Wolności" pamiętać musimy, aby gniew przenieść na płaszczyznę działań efektywnych politycznie, może np. do parlamentu.

Wojciech Giczkowski
www.teatralna-warszawa.blogspot.com
16 listopada 2020
Portrety
Marcin Liber

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

(Prawie) ostatnie święta
Grzegorz Eckert
Sztuka jest adaptacją powieści norwes...