Premiera z przytupem!
"Grek Zorba" - reż. Lorca Massine - Teatr Wielki w ŁodziPremiera „Greka Zorby" Mikisa Theodorakisa w Teatrze Wielkim w Łodzi. Po trzydziestu latach na łódzką scenę baletową powraca spektakl Grek Zorba Mikisa Theodorakisa. W tamtym czasie publiczność pokochała opowieść o człowieku, który potrafi cieszyć się życiem i nagrodziła ją owacjami na stojąco.
Współczesna wersja Greka Zorby to świeże spojrzenie na tytułowego bohatera i wprowadzenie nowych rozwiązań chor eograficznych. Lorca Massine - choreograf i twórca libretta zaznaczył, że obecny Zorba podoba mu się badziej. Odpowiedzialna za scenografię i kostiumy Zuzanna Markiewicz w swojej wizji łączy tradycyjną i współcześnie interpretowaną kulturę Grecji. Wyspa Santorini, ciepłe kolory przypominające przysmaki tamtych regionów, motywy roślinne, strumienie światła, które budują przestrzeń na scenie. To tylko kilka z wielu elementów, które sprawiają, że grecki świat otwiera się przed nami.
Grek Zorba (Joshua Legge) łączy w sobie wartości, które każdy z nas ma w sobie ale niestety często o nich zapomina. To nie tylko postać ale również filozofia i sposób na życie. „Carpe diem" pełną piersią, bez względu na wszystko. Zorba tańczy do utraty tchu, nie tracąc czasu na rzeczy, na które nie ma wpływu. W przygodzie towarzyszy mu John (Dominik Santor), który walczy o względy pięknej Mariny (Laura Karolczuk) z porywczym Manolisem (Yuki Itaya). Na swojej drodze spotyka Madame Hortense (Alicja Bajorek) - dojrzałą kobietę, która nie zaznała w życiu prawdziwej miłości i rozpaczliwie jej poszukuje.
Zroba jest jej wybawieniem. Taniec to emocja przekazywana przez ruch, a tancerz jest jej źródłem i nośnikiem. Podczas konferencji prasowej Lorca Massine zaznaczył jak trudno jest znaleźć dobry zespół, który jest w stanie wykonać tak złożoną choreografię. Soliści udowodnili, że są nie tylko bardzo sprawni fizycznie ale również aktorsko.
Mimo że Grek Zorba to opowieść o tym jak dostrzegać piękno w życiu to pojawiają się w niej postacie bardzo dramatyczne. Niełatwe jest również odegranie roli Zorby, która nieodpowiednio wykreowana mogłaby stworzyć postać śmieszną, a nie budzącą radość.
Publiczności się podobało. Finałowy taniec sirtaki wywołał ogromne poruszenie na widowni - dosłownie. Przytupywanie, poklaskiwanie w rytmie i nie rytmie nie miało końca i trwało aż do oklasków.
Może jednak drzemie w nas grecka natura, o której mówił dyrektor teatru Dariusz Stachura przed rozpoczęciem baletu...