Przebojowy "Oliver!"
"Oliver" - reż: Magdalena Piekorz - Teatr Rozrywki w ChorzowieMagdalena Piekorz w pięknym stylu wraca do teatru. Na jej musicalu "Oliver!" w Teatrze Rozrywki w Chorzowie świetnie bawić się będą młodsi, jak i dorośli widzowie.
"Oliver Twist" to historia biednego sieroty tułającego się po Londynie, którego los rzucił z przytułku do złodziejskiej szajki. Kiedy w XIX wieku Charles Dickens pisał swą powieść, wskazywał na społeczne problemy, dotychczas przez literaturę pomijane: tragiczne warunki życia biednych i brak społecznej odpowiedzialności bogatych. Ponad 120 lat później inny Brytyjczyk - Lionel Bart, wprowadził historię Olivera do musicalu. Wydawało się, że poważna tematyka "Olivera Twista" nie sprawdzi się w tak rozrywkowej konwencji. Tym większe było zdziwienie spektakularnym sukcesem, jaki odniósł "Oliver!" na londyńskiej, a potem także i na innych scenach musicalowych całego świata.
Magdalena Piekorz, podejmując się reżyserii musicalu, nie miała łatwego zadania. Dickens nie jest w Polsce tak uwielbiany, jak w świecie anglosaskim, a sam musical jest u nas raczej nieznany. Ponadto było to pierwsze spotkanie Piekorz z formą musicalu i pierwsza współpraca reżyserki z tak dużą grupą dzieci na scenie.
Ten podwójny debiut można uznać za udany. Reżyserka "Senności" perfekcyjnie opanowała zarówno konwencję musicalu, jak i dziecięcy żywioł. Czterdzieścioro dzieci i nastolatków pracuje na scenie niczym szwajcarski zegarek. Niektóre zawodowe trupy aktorskie mogłyby się uczyć gry zespołowej od młodej obsady "Olivera!". Najważniejsze jednak, że mimo premierowej tremy, energia i radość młodych artystów z obecności na scenie jest odczuwalna na widowni. Gołym okiem widać, że sprawia im to ogromną frajdę.
Młodzi soliści: Piotr Janusz jako Oliver, Roger Karwiński jako Szelma oraz Anna Buczkowska jako Betinka, zaprezentowali się znakomicie, zarówno pod względem wokalnym, aktorskim, jak i choreograficznym. To daje nadzieję, że rośnie nam nowe pokolenie zdolnych aktorów musicalowych.
Młodym wykonawcom towarzyszą liczni dorośli aktorzy, pojawiający się gościnnie na chorzowskiej scenie. Brawurowo zagrał i zaśpiewał Tomasz Steciuk, jako herszt złodziejskiej szajki Fagin. Swoim głosem i urokiem scenicznym zachwyciła także Marta Florek - jako Nancy. Duże wrażenie odmiennością w środkach ekspresji wywarła także Aleksandra Zawalska (na co dzień aktorka lalkowego Teatru Ateneum) - jako pani Sowerberry. Swoją bezbarwnością trochę rozczarował zespół aktorski Teatru Rozrywki, ale być może to wynik epizodyczności ról, w jakich został obsadzony.
W "Oliverze!" pojawia się największa w historii Teatru Rozrywki, ważąca 4 tony scenografia Marcela Sławińskiego i Katarzyny Sobańskiej. Rzeczywiście, dekoracje robią wrażenie, tyle że przytłoczenia. Scenografia jest za duża, jak na warunki chorzowskiej sceny. Maksymalne zapełnienie sceny obrotowej (zbudowane są na niej aż cztery pola gry, z których powstaje co najmniej osiem miejsc akcji) sprawia, że ta ledwo zipie przy zmianach dekoracji. Do ostatniego centymetra zabudowane zostały także boki sceny. Scenografowie nie oszczędzili nawet balkonów bocznych.
W tak wypełnionej przestrzeni operowanie tłumem było nie lada wyzwaniem. Choreograf Jacek Badurek wywiązał się z niego nadzwyczaj sprawnie. Sceny zbiorowe są dynamiczne, pozbawione efektu przeludnienia. Sceny z udziałem dzieci okraszone zostały elementami humorystycznymi, co przydaje choreografii energii i lekkości. Całość uzupełniają kostiumy Doroty Roqueplo, która ubrała artystów w różnorodne stroje z epoki, dobrze oddające rozwarstwienie klasowe XIX-wiecznej Anglii. Zachwycają urodą i precyzyjnym wykonaniem, a przy tym niepozbawione są akcentów humorystycznych (ogromne czepce na głowach kobiet czy "żałobny" strój pani Sowerberry).
Piekorz udało się stworzyć przedstawienie, na którym dobrze będą się bawić zarówno dzieci, jak i dorośli. Co prawda jest w "Oliverze!" kilka scen, bez których spektakl mógłby się śmiało obyć (jednominutowe pojawienie się Rady Starszych czy sceny z życia londyńskiej ulicy), jest kilka zabiegów budzących wątpliwości (scena w siedzibie Fagina, w której światło gaśnie tylko po to, by chłopcy mogli pobiegać z lampkami), ale są to kwestie na tyle drugorzędne, że nie zakłócają przyjemności oglądania. Bez wątpienia "Oliver!" to najlepsze przedstawienie dla dzieci i młodzieży w Teatrze Rozrywki.