Przychodzi Szekspir do lekarza

"Wieczór Trzech Króli" - reż. Dan Jemmett - Teatr Polski w Warszawie

Ta historia wciąż śmieszy i zachwyca. Viola, która jest rozbitkiem na wyspie z jakichś powodów postanawia przebrać się za mężczyznę i rozpocząć intrygę polegającą na podawaniu się za Sebastiana. Trafia na dwór księcia Orsino i zakochuje się we władcy, ale nie może ujawnić swojej prawdziwej tożsamości. Książę natomiast stara się o względy pięknej Oliwii, która pozostaje obojętna na jego zaloty i próbuje zdobyć Sebastiana. Taki układ przysparza dużo przygód, zabawnych sytuacji. Smaku dodają także służąca, pijak i jego kompan, którzy również mieszają w całym układzie. Co z tego wyniknie?

Już sam początek jest inny niż u Szekspira. Bohaterowie rozbijają się na plaży, każdy wyposażony w swój bagaż, ubrany w strój kąpielowy degustuje w przerwie posiłek. A później, jak na zawołanie przebierają się i wtedy zaczyna się historia – także z widocznymi zmianami. Najbardziej znaczącą różnicą jest powierzenie jednemu aktorowi odtwarzania dwóch ról – Violi i Cezaria. Wszystko odbywa się na ruinach pewnej budowli ukazanej w krzywym zwierciadle. Konstrukcje są przechylone jakby za chwile miały się przewrócić. Są podesty służące jako pomost i małe jeziorko, przez które przejść musi każdy z bohaterów, co momentami staje się irytujące. Zarówno scenografia jak i metamorfozy aktorów są w przedstawieniu umowne.

Siła tego spektaklu tkwi bezapelacyjnie w zespole aktorskim. Agnieszka Grochowska gra niezwykle żywiołowo rolę Oliwii. Znakomita kreacja Lidii Sadowej, która ma niełatwe zadanie, bo wciela się w postać Violi i Sebastiana. Aktorka za tę rolę została nagrodzona tegorocznym Feliksem Warszawskim. Ale mistrz na scenie jest jeden. To Jarosław Gajewski i jego  brawurowa kreacja tragicznego, wzruszającego bufona Malvolia.

Publiczność wydaje się w czasie przedstawienia dobrze bawić. Przyjmują lekką konwencję spektaklu, zgadzają się na puszczanie do nich oka, śmieją się z żartów, które padają ze sceny. Te niestety często należą do kategorii mniej wyszukanych. Ale reżyserowi doskonale udaje się oddać fakt, że każdy z nas chowa w sobie prawdziwe oblicze, i że w dążeniu do miłości narażamy się na śmieszność i błazeństwo.

Myślę, że „Wieczór Trzech Króli” w Teatrze Polskim będzie gościł pełne sale. Jest zaskakującą realizacją komedii Szekspira w jeszcze bardziej zaskakującej adaptacji. Dla mnie to wszystko się miesza, w jakiś sposób ze sobą kłóci. Nie potrafię przyjąć takich połączeń, ale doceniam niecodzienny pomysł angielskiego reżysera. A Teatrowi Polskiemu potrzebny był taki spektakl, żeby wpuścić do niego świeże powietrze.

Dagmara Olewińska
Teatr dla Was
28 października 2011

Książka tygodnia

Bioteatr Agnieszki Przepiórskiej
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Katarzyna Flader-Rzeszowska

Trailer tygodnia