"Romeo i Julia" wciąż wzrusza
"Romeo i Julia" - reż: B. Semotiuk - Nowy Teatr im. Witkacego w SłupskuRomeo i Julia jest jednym z najpopularniejszych utworów i dramatów wystawianych na deskach teatrów. Zaliczany do gatunku dramatu elżbietańskiego najsłynniejszy tekst Williama Szekspira przedstawiany był już chyba na wszystkie możliwe sposoby. Ta nieszczęśliwa miłość pary kochanków z Werony jest doskonale znana chyba wszystkim. Stała się tematem filmów, spektakli teatralnych i musicali.
Tym razem dramat Romea i Julii powrócił ponownie na deski Teatru Nowego im. Witkacego w Słupsku. Powrócił i można śmiało stwierdzić, że ten wielki come back okazał się sukcesem. Sprawcą tego powodzenia jest nie tylko reżyser spektaklu Bogusław Semotiuk, ale i para młodych aktorów. W role tytułowe wcielił się Igor Chmielnik i…piętnastoletnia Ksenia Tchórzko.
Przedstawienie Romeo i Julia wzbudziło prawdziwy entuzjazm publiczności i okazało się prawdziwym popisem aktorskim młodej i świetnie się zapowiadającej Kseni Tchórzko - uczennicy słupskiego gimnazjum, dla której rola Julii była debiutem scenicznym. Ksenia bez wątpienia nadała całości inscenizacyjnej świeżości i niewątpliwie lekkości. Na uwagę zasługują również dwie inne postaci - Pan Capuletti, w którą wcielił się sam Dyrektor Teatru Nowego - Zbigniew Kułagowski oraz Romeo, którego zagrał Igor Chmielnik - młody aktor, który dopiero od kilku miesięcy gości na słupskiej scenie.
Semotiuk przez cały czas utrzymuje dynamizm i plastyczność akcji scenicznej. Rewelacyjnie także kreuje jej dwuwątkowość: odwiecznie walczące rody Monteccich i Capulettich oraz płomienną miłość kochanków z Werony . Dramatyzm i napięcie akcji idealnie podtrzymują sceny chóru.
Atutem inscenizacji Romeo i Julii są żywiołowe pokazy szermiercze, nad którymi czuwał Saniwoj Król, kreujący w przedstawieniu rolę Merkucja. Jedno, co budzi zastrzeżenie, to oszczędna, wręcz ascetyczna scenografia (niekiedy – mam wrażenie - ocierająca się o kicz) i kostiumy - nie do końca odzwierciedlają one ducha epoki, są jakby niedopracowane. Zabrakło chyba dbałości o detale. Ale na szczęście nie ma to większego wpływu na całokształt spektaklu.
Historia dwojga młodocianych kochanków, pochodzących ze zwaśnionych z sobą rodów włoskiego renesansu, od momentu wydania przez Szekspira, stanowiła okazję do syntezy sztuk, poszukiwań sposobów przekazu, a przede wszystkim cały czas wzbudzała wzruszenie i jest aktualna po dziś dzień. Co ważne, temat pozostaje wciąż tak samo uniwersalny. Bo to opowieść o wielkiej miłości, która dotyka śmierci. O miłości istniejącej ponad czasem. To historia o nas, hic et nunc.