Skarpetkowe show w Pinokiu

"Banda Czarnej Frotte" - aut. Justyna Bednarek - reż. Daniel Arbaczewski - Teatr Pinokio w Łodzi

Książki Justyny Bednarek wywołują wypieki na dziecięcych twarzach. Druga część skarpetkowej przygody nosiła tytuł: ''Banda Czarnej Frotte''. Dzieci z zapartym tchem śledziły losy skarpetek, które podróżując przez morze doświadczały wielu niezwykłych przygód. Spektakl miał przede wszystkim charakter rozrywkowy i dla wszystkich dzieci był wspaniałą zabawą.

To co ja zobaczyłem, określiłbym tak: proste, przemyślane, emanujące wielką radością i energią, kolorowe, dźwięczne, o zrozumiałym przekazie, pomysłowe, wspaniałe widowisko. Bardzo dobrze dobrane fragmenty, konstruktywnie przełożone z tekstu pisanego na sztukę teatralną, przedstawienie było odpowiednio długie, jak na możliwości dzieci.

Widowisko ''Banda Czarnej Frotte'' może być wspaniałym prezentem dla każdego dziecka. Wydawało mi się, że ten spektakl, adresowany dla młodszych widzów, będzie niezbyt interesujący dla tych, którzy skończyli 10 lat. Tymczasem na widowni były dzieci z 5 klasy, które tak jak mój trzecioklasista były zachwycone i świetnie się bawiły. Rodzice często uważają, że najważniejsza w spektaklu jest jego wartość edukacyjna, ale czy na pewno? Idziemy przecież z dzieckiem i chcemy, aby było zadowolone. Ten efekt osiągniemy, gdy wybierzemy się do Pinokia na ''Bandę Czarnej Frotte''. Mojemu synowi przedstawienie bardzo się spodobało. Ogromna w tym zasługa Eryka Macohona, który wspólnie z Piotrem Osakiem odpowiadał za muzyczną stronę widowiska. Obserwując dzieci, widziałem, jak niesamowicie reagowały na dźwięk, klaskały ,poruszały się na krześle w takt muzyki ,czy po prostu kiwały głowami.

Na scenie nie było nudy, tylko ogromna energia. Pod względem wzrokowym scena była tak porywająco piękna, że podczas spektaklu mój syn oznajmił, iż nigdy wcześniej nie widział tak pięknej podłogi. Oczywiście stwierdził tak, opierając się na wspaniałych efektach świetlnych widocznych podczas przedstawienia. Mnie też podobało się połączenie gry aktorskiej z efektami uzyskanymi za pomocą rzutnika. Widzami były dzieci chodzące do różnych klas w łódzkich szkołach.

Byłem bardzo ciekawy reakcji tych dzieci. Bacznie je obserwowałem. Zdawały się być zainteresowane tym, co dzieje się na scenie. Oglądały przedstawienie, podziwiając aktorską grę oraz wygląd teatralnych skarpetek. Niesamowita jest siła tego widowiska. Jest tam kilka takich aspektów ,którymi można obdarować wiele spektakli. Światło, muzyka czy gra aktorów powoduje , że ręce same podnoszą się do góry. Widziałem to zwłaszcza po przerwie, bo druga część przedstawienia jest bardziej taneczna. Sztuka naprawdę nie była trudna. Było śmiesznie ,zabawnie. Ale dzieci się śmiały. Śmiały się głośno ,do rozpuku. Nie wszyscy. Nie mogę powiedzieć. Mój syn wszystko dokładnie analizował.

Przeczytaliśmy wcześniej książkę, więc miał porównanie. Zauważył, że w tym spektaklu były pewne – nazwał to błędy, które polegały na skróceniu scen, pewnych niedomówieniach czy przeinaczeniach. Oddam mu teraz głos, aby sam powiedział, dlaczego ten spektakl mu się spodobał:
,,Podobała mi się animacja, która przypominała niebo i morze. Podobał mi się kostium białej rękawiczki. Śmieszny był kostium tyrana z jednym okiem. Podobały mi się animacje jak pływały, śpiewały i biegały. Muzyka była tam za głośna ale była fajna. Najfajniejsza skarpeta to był Cierpisław i Gromisław''.

Opinia moja jest nieco inna i gdybym miał ocenić przedstawienie, jako dorosły, znalazłbym wiele niedociągnięć. Są one jednak bez znaczenia i nie będę nawet o nich wspominał. Na scenie pojawili się nie tylko ,,starzy ''aktorzy, ale także:
- Filip Wawrecki- uczeń IV – tego roku Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi, który wybrał teatr, bo uwielbia się bawić. To on grał - - Cierpisława i Gromisława, czyli skarpetki docenione przez mojego syna.
- Jagoda Zimała – aktorka wcześniej Teatru Polskiego we Wrocławiu ,która wcieliła się w rolę Maliny z Truskawką.

Młodzi aktorzy, którzy wygrali casting, powiedzieli mi, że lubią się bawić i właśnie to było widać na scenie. Według mnie to między innymi ich energia zadecydowała, że widowisko tak spodobało się młodym widzom.

Gromkie brawa na koniec najlepiej świadczą o powodzeniu spektaklu.
Summa summarum oglądało się dość fajnie, ale na mnie przedstawienie nie zrobiło takiego wrażenia, jak na moim synu.
Niezdecydowanym mogę jednak z czystym sumieniem przedstawienie gorąco zarekomendować.

Dzieci będą bardzo zadowolone, a przecież o to właśnie chodzi.

Arkadiusz Kubicki
Dziennik Teatralny Łódź
5 października 2024

Książka tygodnia

Aurora. Nagroda Dramaturgiczna Miasta Bydgoszczy. Sztuki finałowe 2024
Teatr Polski w Bydgoszczy
red. Davit Gabunia, Julia Holewińska, Agnieszka Piotrowska

Trailer tygodnia

„Tupot Poetycki" - w B...
Zuzanna Szmidt
Zuzanna Szmidt - urodzona w Warszawie...