Smutna historia króla śmiechu
biografia Fryderyka JarosyegoLegenda polskiego XX-lecia międzywojennego. Przybysz w naszym kraju szybko stał się wyrocznią elegancji, bożyszczem kobiet. Po wojnie opuszczony przez przyjaciół, umarł w biedzie i został niemal zapomniany. Fryderyk Jarosy. Dziś, niemal 50 lat po śmierci, doczekał się wreszcie rzetelnej biografii
"Zawsze ten sam" - to fragment tytułu tej opowieści. Mieści się w nim historia człowieka nieodmiennie zniewalającego swoim urokiem, ale także podsumowanie życia jednostki do końca wiernej swoim zasadom.
Książka powstawała kilka lat. Miała poprzednika. W 1998 r. Anna Mieszkowska zamieściła w "Pamiętniku Teatralnym", piśmie, bez którego nie byłoby dziś polskiej teatrologii, tekst poświęcony powojennym losom Fryderyka Jarosyego. Dziś wiadomo, że był to początek badania tej niezwykłej biografii człowieka, który był prawdziwym obywatelem Europy, ale na swoją duchową ojczyznę wybrał ostatecznie Polskę. Kraj, w którym spędził najpiękniejsze i najbardziej owocne lata swojego życia, a który odpłacił mu prawdziwą miłością i uwielbieniem. Jarosy nigdy nie zapomniał kilkunastu lat spędzonych w Warszawie. Mieszkowska śledzi swojego bohatera w okresie, gdy był już londyńskim emigrantem, przytacza fragmenty listów, relacjonuje kolejne - najczęściej szybko załamujące się teatralne przedsięwzięcia Jarosyego. One zawsze związane są z Polską, i to z tą Polską, która we wrześniu 1939 r. przestała istnieć. Była już tylko mitem. Jarosy w relacji Mieszkowskiej sprawia wrażenie człowieka żyjącego tym mitem. I właściwie tylko nim. Być może i to było przyczyną klęski tego człowieka, który śpiewał o sobie: "Byłem Jarosy i jestem Jarosy ani lepszy, ani gorszy - taki sam". Historia Wielkiego Fryderyka spisana przez Annę Mieszkowska to także parabola losu człowieka, będącego dzieckiem swojej epoki, który znalazłszy się w innym czasie i w innych warunkach, przez swoje nieprzystosowanie skazany jest na klęskę.
Trudno przejść obojętnie nad losem wybitnego artysty, wzbudzającego powszechną sympatię, otoczonego szacunkiem, któremu zawalił się cały jego świat, i który - gdy zgasły już na zawsze reflektory teatrów, w których występował i które tworzył - by zdobyć nędzną emigracyjną emeryturę, pracuje na nocną zmianę w wytwórni słodyczy. Przez emigracyjnych przyjaciół został niemal zapomniany, od tych, co nie zapomnieli, oddzieliła go żelazna kurtyna zapuszczona nad powojenną Europą. Mieszkowska przypomina, że śmierć tego wielkiego artysty, który Polskę wybrał na swą prawdziwą ojczyznę, przeszła niemal niezauważona. Ot, drobna wzmianka w biuletynie emigracyjnego ZASP, spóźnione słowa Mariana Hemara, który dopiero po śmierci swego niegdysiejszego przyjaciela zdobył się na żal. Ta historia Fryderyka Jarosyego opisana przez Annę
Mieszkowska: nieustanna walka z losem, doznawane upokorzenia i niemal całkowite osamotnienie, ma wymiar prawie szekspirowski, to niemal historia Leara naszej epoki. To jednak druga część tej monografii. Pierwsza, znacznie pogodniejsza, wskrzesza czas, który dziś jest już mitem. Mieszkowska śledzi rodzinne powiązania swego bohatera jako rzetelny historyk, prostując mity i weryfikując legendy, które Jarosy sam zresztą często współtworzył. Również i tę - i tu piszący te słowa bije się w piersi, bo całkiem niedawno sam w pewnym stopniu przyczynił się do utrwalenia jednej z nich - że Fryderyk Miroslav Jarosy był Węgrem. Mieszkowska uświadamia nam, że choć w żyłach Jaroszego płynęła także węgierska krew - on sam nawet nie znał węgierskiego! Kim zatem był? Na kartach tej książki skreślono portret prawdziwego Europejczyka, człowieka należącego do formacji, która możliwa była tylko w jednym miejscu naszego kontynentu: w Austro-Węgrzech.
To ten szczególny kraj kształtował ludzi, dla których domem była cała Europa. Doskonała znajomość kilku języków, kilku tradycji kulturalnych, kilku typów teatrów - od widowisk Stanisławskiego i lekkich scenek Moskwy, przez kabarety Berlina i Wiednia, aż po paryską rewię - uformowało go jako artystę prawdziwie europejskiego. Dzieciństwo i młodość, które przypadły na schyłek XIX stulecia, prześledzona przez Mieszkowska tułaczka po ucieczce z ogarniętej rewolucją Rosji, podróże z Niebieskim Ptakiem - teatrzykiem rosyjskich emigrantów - trwająca całe niemal życie separacja z żoną, kilkanaście lat stabilizacji w Polsce, wojenna zawierucha i londyńska wegetacja - to wszystko w książce Anny Mieszkowskiej składa się z kolei na obraz człowieka symbolu XX w., czasu jak nigdy dotąd miotającego ludzkimi losami, komplikującego biografie. Biografia Fryderyka Jarosyego to lektura obowiązkowa dla wszystkich miłośników dwudziestolecia międzywojennego, uzupełnia wiedzę o małych scenkach tamtego czasu, także o legendarnym Qui Pro Quo, które Jarosy uczynił teatrem na najwyższym europejskim poziomie. Bogato ilustrowana materiałem, który często widzimy jako fotograficzne premiery, wskrzesza świat, który uformował tego niezwykłego człowieka. Z płyty dołączonej do wydawnictwa słychać głos Jarosyego zarejestrowany na kilka miesięcy przed śmiercią przez Wolną Europę. Stary Jarosy rozmawia z Renatą Bogdańską. Wspominają nieistniejącą już Warszawę, nucą piosenki, które zapowiadał niegdyś przed kurtynami prowadzonych przez siebie teatrzyków.
Podwójny seans spirytystyczny: wywołanie ducha człowieka nieobecnego od pół wieku, wspominającego świat, który w pierwszych dniach wojny stał się już tylko zjawą. Z licznych zdjęć patrzy na nas Wielki Fryderyk. Zrazu młody, o śmiałym, ufnym spojrzeniu, które czarowało Warszawę. Nietrudno teraz zrozumieć, dlaczego ten przybysz z tak daleka podbił serca polskiej publiczności, stając się częścią naszej kultury. Wspomnienie tamtych szczęśliwych lat spędzonych nad Wisłą, w chwili kiedy był już emigranteem, musiało bardzo boleć. W miarę upływu lat - choć starzejący się Jarosy stara się patrzeć w obiektyw równie śmiało jak za starych dobrych lat - w oczach ma już tylko smutek.
JESTEM JAROSY! ZAWSZE TEN SAM...
Anna Mieszkowska
Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza 2008