Superhero? Nie, dziękuję!
"we are not superheroes" - reż. Kamil Wawrzuta - Teatr Ochoty w WarszawieWspółczesny, zagoniony świat, wyścig szczurów, bycie "naj" i lans. Wykreowany przez media obraz współczesnego, młodego człowieka, z przyklejonym uśmiechem na twarzy, sięgającego po kolejny sukces. Ach, jakie to proste, mamy przecież miliony poradników z instrukcjami, coacha, który umiejętnie pokieruje naszymi działaniami, przemieni każdego w "superhero". Czy wszyscy trzydziestoletni, współcześni instaboys i instagirls są skazani na dostosowanie się do określonych szablonów i wrastanie w strefę komfortu, aż wpadną w depresję? "Dziś świat tworzy ikonę człowieka doskonałego. Potem my dążymy do narzucanych wzorców, a to nas unieszczęśliwia" - mówi Kamil Wawrzuta, reżyser spektaklu "We are not superheroes".
Stworzył go razem z grupą studentów i absolwentów Wydziału Teatru Tańca w Bytomiu, finalistami trzeciej edycji konkursu dramaturgiczno-reżyserskiego dla młodych twórców teatralnych "Polowanie na motyle". Grupa Ruchomy Kolektyw powstała w 2013 roku, kiedy to Kamil Wawrzuta, reżyser i choreograf, zaproponował szóstce młodych artystów wspólną pracę nad spektaklem "Profanum" (wystawianym w ramach Sceny Młodych, programu Warszawskiej Opery Kameralnej).
Kolorowi, uśmiechnięci, wyluzowani. Tacy wydają się być bohaterowie tanecznego przedstawienia. Wygodnie rozparci na kanapie "rozmawiają" - przekrzykują się wzajemnie, wpadają sobie w słowo. Nikt nikogo nie słucha. Po prostu dwie kobiety i trzej mężczyźni zajęci wyłącznie własną paplaniną. Jak wyjaśnia jedna z młodziutkich aktorek, Natalia Dinges, aktorzy próbują odmalować "pewien stereotyp, pewien mit, do którego dąży nasza kultura, a następnie - niezależnie od tego, czy to mit wyglądu, posiadania czy budowania kariery - go przełamuje". Wykorzystują do tego ruch ciała i taniec współczesny. Opowieść o szukaniu własnej drogi w życiu, o odkrywaniu sensu i wartości, niezmąconych nakazami popkultury, jest uniwersalna, zwłaszcza, gdy rezygnujemy ze słów i skupimy się na ruchu, geście. Teatr tańca opiera się na emocjach i ciele, dlatego tak szybko staje się bliski każdemu, niezależnie od wieku i kultury, w której wyrósł. W wykonaniu młodych artystów ruch, mimo swej dynamiki, ostrości i złożoności nie jest pozbawiony lekkości i finezji. "Tańczą" swe marzenia i plany, a także dojrzewanie do poważnych spraw. Ale nie jest to sam czysty taniec. Aktorzy rozmawiają ze sobą. Patrząc wprost w oczy słuchacza, (scena jest maleńka, zlewa się z widownią) z ogromną szczerością mówią o swoich problemach i o sobie. "Czy człowieka można wyrzucić?" - pyta w pewnym momencie jeden z bohaterów. Jak zużyte opakowanie po jogurcie czy płatkach śniadaniowych. Niepotrzebne...
Sceniczna gra, wyrazisty ruch uruchamiają bogactwo wyobraźni zarówno twórców spektaklu, jak i widza, uwalniają emocje i skojarzenia. Nie trudno dostrzec w nich metaforyczny sens. Wspomnę tylko piękną mini opowieść o jeziorze, ilustrowaną przez aktorkę obrazkami, rysowanymi kredą na podłodze. Proste, dziecinne wzory i urok słów. Zresztą kreda stanowi jeden z istotnych rekwizytów. Przecież wielu z nas lubiło (i lubi nadal) posługiwać się nią, by kreślić linie, opowiadać o przestrzeni. Aktorzy bawią się ikonicznymi obrazkami popkultury, motywami utrwalonymi przez media. Co z tego wyniknie? Czy odnajdą odpowiedzi na pytania o nas - pozornych superbohaterów? Co ważne, przedstawienie nie ma w sobie ponurego mentorstwa, wypełnione jest humorem i odrobiną nie pozbawionej uszczypliwości ironii.
Spektakl jest niezwykle barwny. Zawdzięcza to scenografii - bardzo skromnej, ale wielokolorowej oraz radosnym i prostym kostiumom. Jego klimat tworzy zarówno gra światła, jak i mocna muzyka. Różnorodna - raz delikatna, za chwilę ostra i głośna, jak nasze życie i ścieżki, którymi podążamy szukając szczęścia. Wykorzystanie prostych rekwizytów - w zaskakujący sposób - to kolejny atut scenicznej, tanecznej opowieści.
Krótkie, godzinne przestawienie ma swoją dynamikę, naturalną acz zdecydowaną, tak ważną dla zmysłów widza. Artyści czerpią z energii, która przepełnia ich wnętrze i której nadają konkretny kierunek. Nie unikają improwizacji, jednak precyzyjne ruchome obrazy nigdy nie wymykają się spod kontroli. Pomysłowość i świeżość choreografii, to dowód na przemyślną koncepcję i wielce udaną pracę Kamila Wawrzuty i Ruchomego Kolektywu. Życzę tym młodym, zdolnym artystom kolejnych sukcesów i mam nadzieję, że zapał i miłość do tańca zaowocują wieloma coraz ciekawszymi scenicznymi projektami.