Swinarski zatrzymał Annę Polony

jej nazwisko zawsze przyciąga uwagę i widzów

Nazwisko Anny Polony zawsze przyciąga uwagę i widzów. Nawet jeśli figuruje na plakacie z nieszczęśliwie dobranym zdjęciem aktorki, nawet jeśli jest to anons rozmowy, a nie spektaklu. Zatem w teatrze Groteska na spotkaniu z wielką aktorką w ramach interesującego cyklu "Kod Mistrzów" stawiła się publiczność w komplecie (wiem coś o tym; spóźniwszy się, siedziałem na podłodze)

Nic to, Polony warto słuchać, nawet gdyby siedzieć przyszło na szkle. Bo siedzieć należy, by aktorka mogła czerpać satysfakcję z owacji na stojąco. Była, rzecz jasna, i tym razem.

Rozmawiając ze swą dawną studentką (gdy po latach na scenie postanowiła zostać dyplomowanym reżyserem), Żuk Opalski starał się być powściągliwy, wiedząc, że ani z temperamentem, ani z wdziękiem Anny Polony nie wygra. Nie była to jednakże rozmowa dwojga ludzi teatru z profesorskimi tytułami, lecz raczej dialog miłośników sceny złączonych podobnym jej widzeniem i wspólnymi fascynacjami - przede wszystkim Konradem Swinarskim, któremu Opalski poświęci w październiku trzydniową konferencję w PWST. "Tego mnie nauczył Swinarski - analizy.

Nie wolno ci mówić nic, czego nie rozumiesz i nie wiesz, co to dla ciebie i dla postaci znaczy" - mówiła aktorka. To wielkiemu reżyserowi zawdzięczamy, że Anna Polony pozostała w Krakowie. A już - nie otrzymawszy w "Starym" roli, na którą liczyła; i to śpiewanej - była o krok od Warszawy.

"Zawsze byłam pazerna na granie, zwłaszcza na początku" - mówiła. Zatem "wkurzona totalnie", podjęła rozmowy z dyrektorami scen stołecznych - z Erwinem Axerem, Kazimierzem Dejmkiem, Jerzym Kreczmarem. Szczęśliwie w Krakowie dyr. Zygmunt Hübner się postawił, a Kreczmar mądrze doradził młodej aktorce, by nie zrywała umowy.

A potem zagrała Claire w "Pokojówkach" Geneta u Swinarskiego. ("Konrad powiedział, że jak Polony nie będzie grała, to on nie będzie tej sztuki reżyserował, wiedział, że ja się do tej roli bardzo nadaję" - wyznała aktorka, dodając ze śmiechem: "Bo ja jestem urodzona pokojówka"). Zagrała u niego i Młodą w "Klątwie", i Joasa w "Sędziach" i już nie chciała do Warszawy. Tak się zakochała w tym, co robił ten reżyser, w jego teatrze.

"To był fantastyczny, słodki człowiek, mistrz, nauczyciel... Sam urok, czar, mądrość, poczucie humoru. Nic tylko łazić za nim i słuchać, jak on mówi". Puenta mogła być tylko jedna: "Tak naprawdę ukształtował moje aktorstwo Konrad, tymi 10 rolami, które u niego zagrałam". (Jeśli dobrze liczyć, ról było dwanaście).

Snuła też wybitna aktorka refleksje na temat współczesnego teatru, przyznając, że jest tradycyjna i ma widocznie wyobraźnię za mało giętką, by się nagiąć do dzisiejszego sposobu przedstawiania dawnej literatury. Po chwili jednak dodała, z właściwym sobie charakterkiem, że po prostu nie znosi, kiedy w prymitywny sposób, czasem brutalny wystawia się dawne opery czy sztuki - w nowoczesnej, wariackiej czasem scenografii i takimż ujęciu reżyserskim.

"Choć jeśli dobrze zrobione, z talentem, to i ja przełknę". I podała przykład "Moralności pani Dulskiej", wystawionej w Teatrze TVP przez Marcina Wronę, z Magdaleną Cielecką w roli tytułowej. "To, co ona zrobiła, było na wskroś współczesne i niesamowite" - oceniła Polony, wszak niezapomniana Dulska w sztuce Wajdy, której była zresztą współreżyserem.

Padła i uwaga o serialach, że to "takie żyćko", co ktoś z sali skontrował, że przecież Pani w nich gra... "Potrzebowałam pieniędzy, a ponieważ mam już nazwisko, to przyzwoicie mi płacą" - wyznała rozbrajająco Polony, broniąc tak serialu "Lekarze", jak i roli profesor pediatrii, napisanej z myślą o niej. A że jako owa prof. Pekold także była żegnana w szpitalu, nawiązała aktorka do swego i Jerzego Treli rozstania z widzami "Starego", którzy, podobnie jak teatralni koledzy, żegnali ich z szacunkiem i miłością.

Ci, co żegnać nie raczyli, zostali przez prof. Annę Polony taktownie przemilczani.

Wacław Krupiński
Dziennik Polski
23 września 2014
Portrety
Anna Polony

Książka tygodnia

Bioteatr Agnieszki Przepiórskiej
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Katarzyna Flader-Rzeszowska

Trailer tygodnia