„Tajemnik” Mumerusa
"Tajemnik" - reż. Wiesław Hołdys - Stowarzyszenie Teatr Mumerus w KrakowieKrakowski Teatr Mumerus stopniowo staje się rzecznikiem legend dawnych i zapomnianych. Po międzynarodowym projekcie „Mit środka Europy: opowieści początku”, przygotowanym przy współudziale przedstawicieli z Czech, Słowacji i Węgier, którego finał odbył się we wrześniu 2012 roku w Willi Decjusza w Krakowie, Mumerus znowu sięga do naszych korzeni. Za pomocą literackiej alchemii Bolesława Leśmiana i Światopełka Karpińskiego snuje ludowe historie w spektaklu „Tajemnik”.
„Mit środka Europy: opowieści początku" poszukiwał rdzenia legend – wspólnoty, która niegdyś spajała kraje słowiańskie bardziej niż dzisiejsze tereny Unii Europejskiej. „Tajemnik" obejmuje zasięgiem tereny wczesnego państwa polskiego. Przygotowany został w oparciu o dwa teksty: „Klechdy polskie" Bolesława Leśmiana oraz „Baśnie o żelaznym wilku" Światopełka Karpińskiego.
W spektaklu świat ludzi i podań współistnieje. Stwory, wzięte żywcem z rodzimej demonologii, wodzą na pokuszenie i straszą. Co zrobić, gdy urodziwa Majka ciągnie zauroczonego mężczyznę w wodę, dusiołek nie daje w nocy spokoju, a diabeł oferuje piękne buty? Sposobów jest kilka: można prosić o pomoc miejscową czarownicę, nosić przy sobie ziele piołunu, albo paktować z czartem i... przyzwyczaić się do nocnych odwiedzin chochlika. Mniej lub bardziej alternatywne metody zależą od rodzaju natręta, których przecież sporo jest między drzewami, w wodzie, w komodzie... Mumerus prezentuje nam stwory niesłusznie zapomniane, przenosząc je w czasy bardziej nam znane.
„Tajemnik" jest świetnie skomponowany. Fabułę ułożono jako zestawienie kilku z humorem opowiedzianych przez Leśmiana i Karpińskiego historii. Ograniczenie zespołu do pięciu osób (Beata Kolak, Anna Lenczewska, Jan Mancewicz, Karol Piotr Zapała, Robert Żurek) tworzy jednak obraz spójny i wielowymiarowy. Znakomita gra aktorska przywodzi na myśl dobrze napisaną partyturę, w której poszczególne instrumenty grają czysto i dynamicznie. Plastycznie spektakl jest daleki od kontekstu, który miał przywołać: zamiast pradawnych Słowian widzimy postaci z połowy ubiegłego wieku. Towarzyszą im starodawne meble oraz ciekawe przedmioty, których nie potrafię przypisać do żadnego konkretnego czasu, np. maska narratora, poskręcana z dziwnych blaszek i śrub. Całości obrazu dopełnia interesujące opracowanie muzyczne (Michał Braszak), podkreślające humorystyczny wydźwięk sztuki, a także oświetlenie, pozwalające poczuć prawdziwie teatralny klimat. Gorąco polecam, zwłaszcza miłośnikom rodzimej kultury.