Teatr dookoła świata
"W osiemdziesiąt dni dookoła świata" - Teatr Rozrywki w ChorzowieDawno odzwyczaiłem się od teatru we wczesnych godzinach rannych, od berka na schodach foyer, od zdziwienia gasnącym światłem i podnoszącą się kurtyną. A jednak dochodzące mnie czasami plotki mocno frapowały, spektakl "W 80 dni dookoła świata po stu latach", przygotowany przecież właśnie dla dzieci, z entuzjazmem polecili mi dorośli, bywający także na tych wieczornych premierach.
Byłem ciekawy konwencji, byłem ciekawy, jaki faktycznie może być teatr dziecięcy - w końcu więc trafiłem wcześnie rano do chorzowskiego Teatru Rozrywki.
Pomysł jest fantastycznie prosty: przenieść wyprawę z książki Verne\'a sto lat do przodu, wziąć spadkobierców bohaterów powieści, znów podjąć dawny zakład, oczywiście teraz z dodatkowym warunkiem, żeby poruszać się tylko pojazdami przeniesionymi wprost z minionego stulecia. Reżyser tworzy ze spektaklu olbrzymią rewię i widowisko, na scenie wciąż coś się dzieje, mnóstwo jest - co chwilę - żywiołowego tańca, muzyki, ruchu. Trudno w ogóle oderwać uwagę, przygoda pośpiesznie goni przygodę, a kraje i zdarzenia toną w najbardziej jaskrawych kolorach: aż zupełnie można zapomnieć, że przecież całą intrygę doskonale pamięta się jeszcze ze swojego dzieciństwa.
Śledziłem akcję z wypiekami na twarzy, a spektakl na prawdę potrafi wciągnąć i zafascynować. Świetną robotę wykonują zresztą aktorzy, postacie są wyraziste, i - co może najważniejsze - z miejsca budzą sporą sympatię, nie tylko moją, ale także najmłodszych widzów. Wciąż wydaje mi się, że trudno reżyserować spektakle dla dzieci, ich narracja wymaga przecież jakiejś uwodzicielskiej pewności: ale tym razem artyści Rozrywki stworzyli na prawdę mocno pasjonujące widowisko.
Żadne komplementy nie są przesadzone, przedstawienie jest rzeczywiście kapitalne, a sam reżyser niezwykle umiejętnie operuje teatrem, by stworzyć tę barwną i wciągającą fabułę, umiejącą bez reszty wciągnąć dzieci w opowieść. Zresztą może nie mi rekomendować "W 80 dni...": bo przejęte twarze małych widzów muszą tutaj chyba najlepiej mówić same za siebie.