To jest Tym, Tamto jest Tamtym...
"Starucha" - reż. Igor Gorzkowski - Teatr Ochoty w WarszawieTwórczość grupy artystycznej OBERIU (Zjednoczenie Sztuki Realnej) założonej w Leningradzie, w 1926 przez młodych rosyjskich literatów, uważanych za prekursorów europejskiego TEATRU ABSURDU, przeżywa dziś prawdziwy renesans
Grupa debiutowała 24 stycznia 1928 roku spektaklem Trzy lewe godziny, który Danił Charms, ubrany w cylinder, zapowiadał z gzymsu piątego piętra Domu Prasy. W swoim manifeście „oberiuci” deklarowali, że realne są jedynie ich artystyczne wizje, zaś otaczająca rzeczywistość, to przywidzenie. Łączyła ich wspólna niechęć do dawnej sztuki, umiłowanie gry, makabry i groteski. W 1930 roku grupa uległa rozwiązaniu. Poetom zarzucano, że „uciekają od problemów budownictwa socjalistycznego” oraz „szerzą defetystyczną propagandę i wypowiedzi panikarskie”. Nadeszły lata terroru, a większość z członków OBERIU poddano represjom - D. Charms, A. Wwiedienski i N. Olejnikow zginęli w więzieniach.
Igor Gorzkowski, reżyser i dramaturg, znany z tego że sam pisze scenariusze swoich spektakli, sięgnął tym razem do tekstów „oberiutów” wykorzystując nie tylko najdłuższy utwór prozą DANIŁA IWANOWICZA CHARMSA, (właściwe nazwisko JUWACZOW, poeta i dramaturg, uznawany za czołowego przedstawiciela rosyjskiej groteski absurdalnej), lecz także manifest i biografie członków grupy.
Powieść „Starucha”, doskonały materiał do inscenizacji, zmieszał Gorzkowski z wątkami wprost z dziennika Charmsa na zasadzie nieprzypadkowych, lecz dobrze przemyślanych skojarzeń. Na scenie sen poplątał się z jawą, niepewność emanuje dusznością, wprowadzając widza w atmosferę lat stalinizmu, okres w którym przyszło tworzyć artystom związanym z grupą OBERIU. Spektakl wyraźnie wykorzystuje poetykę futuryzmu, a aktorzy operują głównie abstrakcyjnym dialogiem, przepełnionym groteskowym, czarnym humorem. Absurdalny język to odbicie absurdalnej rzeczywistości, a tytułowa Starucha, z zegarem bez wskazówek, recytuje wiersz Charmsa - "To jest Tym, Tamto jest Tamtym..." i umiera w mieszkaniu bohatera sztuki. Ale czy na pewno i do końca? A może sama jest Kostuchą-Śmiercią? Ona jedna wie, którą godzinę pokazują nieistniejące wskazówki, wie też, że trupiością można się od zmarłego zarazić, gdy pokąsa. Dlatego Juwacew próbuje pozbyć się trupa, ale to niepodobieństwo. Szaleństwo. I w niczym nie znajduje oparcia – ani w przelotnej miłostce, ani w rozmowie z sąsiadem, nawet wódka nie przynosi ukojenia. Marzenie senne czy zaskakująca rzeczywistość? A może lęk przed nieuchronnością śmierci i wszechobecna nicość?
Nic nie jest w spektaklu Gorzkowskiego przypadkowe, tak jak wystudiowane, dopracowane są role aktorów. Kreślą oni sylwetki swoich bohaterów z ogromnym wyczuciem i szczerością, momentami radośnie, to znów z należną powagą. Genialny Andrzej Mastalerz w roli Juwacewa (tzn. Daniła Iwanowicza Charmsa), przybliża widzowi charakter bohatera każdym gestem, skinieniem głowy, rozmową, dialogiem. Jest zarazem komiczny i tragiczny. Partneruje mu Wiktoria Gorodeckaja, jako rozmarzona romantyczka, tęskniąca za miłością, bardzo wiarygodna w tej roli, w mistrzowski sposób, z humorem snująca opowieści o tym, co zdarzyło się w sklepie, na ulicy, tu i tam. Bartłomiej Bobrowski szalony „artysta doskonały”, absurdalny, groteskowy, zastanawia się: czy zdjęty z głowy kapelusz należy do niego, czy nie do niego? Adam Ferency, w roli rubasznego sąsiada, dzieli się z bohaterem swoimi mądrościami, prowokując widza do śmiechu i budząc jego sympatię. Anna Sroka (tytułowa Starucha) jest niezastąpiona w tej roli. Po prostu raz żywa, raz nieżywa.
Scenografia – sprowadzona do minimum, ale jakże trafnego! Biała szafa raz staje się pokojem, a potem znowu szafą. Dom to z kolei ulica, pociąg, w razie potrzeby sklep. Jeszcze skrzynia, framugi drzwi i muzyka na żywo, grana na pianinie, niezbędny element, bez którego spektakl byłby o wiele uboższy.
Oczywiście można szukać odniesień do współczesności, neurotycznych lęków, niepokojów - to prawo widza, ale nie doszukujmy się ich za wszelką cenę. Pozwólmy sobie na odnalezienie w spektaklu czegoś nieuchwytnego, groteskowego, humorystycznego i rzeczywistego, jak rzeczywista jest śmierć, miłość, zapach kiełbasy, gorzki smak wódki, artystyczne uniesienia i zwykła rozmowa z przyjacielem.