Turpistyczne wizje i walka o indywidualizm
"Gusła" - reż. Grzegorz Bral - Lubuski Teatr w Zielonej GórzeW spektaklu „Gusła" Lubuskiego Teatru XIX-wieczny dramat ewoluuje na scenie. Adam Mickiewicz pisząc ,,Dziady" być może wyobrażał sobie romantyczne upiory i zjawy właśnie w ten sposób, w jaki przedstawili je twórcy spektaklu. Z pewnością jednak nie spodziewał się, że teatr kiedykolwiek będzie w stanie oddać charakter tej sztuki bez sztuczności i groteskowych często prób ukazania grozy.
,,Gusła" w reżyserii Grzegorza Brala wprowadzają publiczność w inny wymiar, wymiar metafizyczny. Reżyser przede wszystkim zwraca uwagę na treść sztuki. Dialogom towarzyszy klimatyczna, genialna muzyka (Maciej Rychły, Daniel Grupa, Kosma Müller), która dodatkowo podkreśla mroczny charakter przedstawionych wydarzeń. Kwestie chóru są w całości wyśpiewane. Bardzo istotnym elementem są stroje (Adam Łucki) i charakteryzacja bohaterów (Maria Kaczmarowska), upodabniająca postaci do zwierząt.
Charakteryzacja ta wprowadza wręcz element turpistyczny, wszystko rozgrywa się jednak w otoczeniu scenicznego piękna, które rodzi się z brzydoty, strachu i zniekształconych form. Pamiętam realizację plenerową ,,Guseł". Tamto widowisko, chociaż scenariusz się nie zmienił, znacząco różniło się w przedstawieniu postaci – reżyser postawił przede wszystkim na oddanie realiów rytuału. Wszyscy bohaterowie występowali w zwykłych, białych strojach, w jakich mogliby się zgromadzić ludzie oglądani przez młodego Mickiewicza, który uczestniczył w obrzędzie dziadów. Duchy wówczas pojawiały się w zupełnie inny sposób – żyjący bohaterowie, uczestnicy obrzędu, na moment wychodzili z roli chóru i wcielali się w role zjaw, po czym ponownie wracali do chóru.
W nowej, scenicznej realizacji jest inaczej – zdaje się, że nie ma tu ludzi żywych, bo nawet wszyscy od początku do końca są upiorami. Wypowiadają monologi duchów jako swoje własne, a potem znowu wracają do obrzędu i, nie wychodząc z roli zjaw, odgrywają żywych ludzi.
Rytuał zaczyna James Malcolm jako Upiór balladą pod tym takim właśnie tytułem, która wyjaśnia pojawienie się postaci Gustawa. Potem z mroku wyłania się Widmo-Upiór, w tej roli Paweł Wydrzyński, który przerażającym, wręcz demonicznym głosem opowiada swoją historię. Rzeczywiście pojawia się przed oczami widzów jako zmarły wychodzący z grobu. Wstęp ten, najczęściej pomijany w realizacjach scenicznych i rzadko wspominany przy omówieniach dorobku artystycznego Mickiewicza, w ,,Gusłach" stwarza nastrój grozy i z pewnością zapada w pamięć. Dopiero po tym wstępie wchodzi Guślarz (Aleksander Podolak), a za nim Chór, który przestaje być już chórem zwykłych, prostych ludzi. To fantastyczna grupa zjaw i upiorów, które, ze świadomością swojej śmierci, szukają w tym rytuale życia lub wspomnień, a w zależności od sytuacji potrafią przeistoczyć się w dowolną postać ludzką lub zwierzęcą.
,,Dziady" Adama Mickiewicza, arcydramat polskiego romantyzmu, są dalej aktualne. Powiedziałabym nawet, że współcześnie tekst ten jest bardziej wyrazisty niż w XIX wieku, co udowadnia również inscenizacja ,,Guseł".
Po pierwsze, dlatego że dzisiejszy odbiorca dojrzał już do zrozumienia wartości przedstawionych w utworze polskiego wieszcza. Dojrzałości tej być może brakowało widowni współczesnej autorowi, co było prawdopodobnie głównym powodem braku realizacji scenicznych ,,Dziadów" w teatrze romantycznym.
Po drugie, współczesny teatr dysponuje nowymi środkami przekazu, potrafi zadziwiać odbiorcę, tworzyć złudzenia i magię na scenie.
Po trzecie, nadal w Polsce żyją całe grupy współczesnych Konradów, którzy walczą o wolność, prawo do podejmowania decyzji, życia zgodnego z własnym sumieniem, istnienia jako jednostka, a nie jako część społeczeństwa, które pochłania indywidualność i zmusza do powielania wzorców i konwencji.
I właśnie ten trzeci powód jest najistotniejszy. Zdolność ,,reinkarnacji" Konrada nie pozwala chyba na pominięcie Wielkiej Improwizacji w realizacji scenicznej ,,Dziadów". Chociaż ,,Gusła" Lubuskiego Teatru są przede wszystkim interpretacją II i IV części ,,Dziadów", w spektaklu nie zabrakło również tego fragmentu. Jest jednak wpleciony w sposób niekonwencjonalny.
Nie słyszymy całej Improwizacji, reżyser jest wierny II części, a tekst III i IV części traktuje wybiórczo. Przywołując Wielką Improwizację, decyduje się na sam początek: ,,Samotność - cóż po ludziach, czym śpiewak dla ludzi? (...)". Dotyka więc przede wszystkim problemu jednostki, niezrozumianej przez społeczeństwo. Nie wypowiada go Konrad, ponieważ nie jesteśmy świadkami przemiany Gustawa w Konrada, ta przemiana w spektaklu się nie odbywa. Improwizację wygłasza Elżbieta Donimirska, która właściwie nie odgrywa jednej, konkretnej postaci. Gra Starca i Sowę: jest komentatorem/komentatorką wydarzeń. Zdaje się, że nie wypowiada nawet monologu w imieniu jednej postaci – Konrada, lecz w imieniu całego pokolenia Konradów. W tym rozumieniu każdy może odnieść tekst do siebie, ponieważ każdy może częściowo utożsamiać się z Konradem indywidualistą. W tej samej konwencji reżyser wplata, nieco dłuższy już, fragment widzenia ks. Piotra. Oba teksty wypowiedziane są nie jako odrębne sceny, lecz w trakcie pojawiania się duchów, dzięki czemu, chociaż Mickiewicz napisał ,,Dziady" drezdeńskie kilka lat po powstaniu ,,Dziadów" kowieńsko-wileńskich, zdaje się, że tekst należy do jednego dramatu.
,,Gusła" to spektakl utrzymany w konwencji skrajnie romantycznej, wręcz bardziej romantycznej niż sam romantyzm. Grzegorz Bral zrealizował wszystko, co chciałby zobaczyć Mickiewicz w teatrze, a czego nie mógł ujrzeć – metafizyczność, istoty nierealne, prawdę ukrytą w wierze. Tworząc prawdziwie romantyczny spektakl za pomocą nowoczesnych środków przekazu, reżyser nie zapomniał jednak o współczesności.
Sztuka jest uniwersalna. Silny przekaz, wspaniałe aktorstwo, niezapomniana muzyka i przepiękne stroje sprawiają, że spektakl jest aktualny, wyrazisty i wzruszający.