Ułuda wolności

"Zamek" - reż. Marek Fiedor - Wrocławski Teatr Współczesny

Zamek to ulotna fantasmagoria. Jest ucieleśnieniem ludzkiego pragnienia zmiany, wyższej, lepszej rzeczywistości. Oglądany z bliska okazuje się jednak zbiurokratyzowaną strukturą, która zagraża wolności, unicestwia pragnienia, upraszcza zawiłości świata. Spektakl „Zamek" na podstawie powieści Franza Kafki w reżyserii Marka Fiedora przedstawia dramat człowieka zagubionego, lecz tęskniącego za niezależnością.

Głównym bohaterem przedstawienia jest K., który przybywa do obcego miasteczka (specyficzna scenografia autorstwa Justyny Łagowskiej ożywia kontekst amerykańskiego snu), by objąć posadę geometry. Na miejscu okazuje się jednak, że urzędnik, który obiecał mu pracę jest całkowicie/zupełnie/dosłownie  nieosiągalny, zaś sam „zamek" to struktura o tyleż tajemnicza, co niedostępna zwykłym śmiertelnikom. K. (bardzo dobra rola Przemysława Bluszcza) podejmuje bezskuteczne próby odnalezienia się w nowej rzeczywistości i pozyskania odpowiednich koneksji.

K. zrazu nazywa siebie niezależnym; szybko przekonuje się jednak, że w „zamkowym" świecie wolność to jedynie puste słowo. Przestrzeń wokół K. organizują kobiety, mieszkanki miasteczka, wplątane w siec biurokratycznych powiązań, w których praca okazuje się najwyższą formą zniewolenia (a jedyny możliwy awans zawodowy to metamorfoza kobiety sprzątającej w kobietę stojącą za szynkwasem). Olga (Zina Kerste) to skryta melancholiczka, udzielająca K. schronienia we własnym domu; Pepi (Anna Błaut) – pokojówka, która oswaja świat gorzkim sarkazmem. Giza (Beata Rakowska), urzędniczka, ma kontakty w zamku, sama jednak nie jest pewna, czy poznane przez nią struktury nie stanowią jedynie pierwszego poziomu wielostopniowej hierarchii. Gardena (Elżbieta Golińska), oberżystka, przechowuje pamięć o dawnych czasach, wydaje się strażniczką starych praw i porządków. Frieda (Marta Malikowska) jest pięknością, pracującą za szynkwasem, i kochanką K.  Jest uosobieniem romantycznej miłości – proponuje K. ucieczkę z miasta.

K. w towarzystwie kobiet przybiera rozmaite maski – jest kochankiem, powiernikiem, służbistą, synem i bratem. Wszelkie jego poczynania, często interesowne i traktujące jego towarzyszki wyłącznie jako środek do celu, okazują się nerwowym dreptaniem w miejscu. Bagno zamkowej hierarchii stopniowo zaczyna pochłaniać bohatera, wielokrotnie nazywanego „niczym", „obcym".

Sposób organizacji przestrzeni doskonale odzwierciedla alienację bohatera. K., manifestując pragnienie wolności, wspina się na metalowy słup w rogu sceny; kilkakrotnie kryje się również za starym aparatem telefonicznym, w którym słychać jedynie odgłosy miejskiej dżungli. Iluzję nowego życia bohatera symbolizuje czerwony samochód, w którym K. „mieszka" z Friedą.

K. ma w sobie coś z samotnego kowboja (ową „amerykańskość" spektaklu obok scenografii wyraźnie podkreśla znakomita muzyka Tomasza Hynka). Jego marzenie o wolności okazuje się jednak ułudą. Schematy myślenia i postępowania silnie zakorzenione w Kafkowskiej rzeczywistości przybierają postać twierdzy nie do ruszenia.

Dzięki bardzo dobrej grze aktorskiej egzystencjalne dylematy bohaterów nabierają życia; K. i wszystkie otaczające go kobiety to postaci bardzo „soczyste", głębokie, choć nakreślone zaledwie kilkoma rysami charakteru. Siła spektaklu opiera się właśnie na długich sekwencjach dialogowych. Mówiące „ja" geometry ściera się z kobiecymi „ty", a ich rozmowy aż wrą od emocji. Przedstawienie Fiedora stanowi dowód na to, że powierzenie bardzo dobrego tekstu bardzo dobrym aktorom wydaje wspaniałe owoce.

„Zamek" ożywa na scenie WTW jako nieco oniryczna przypowieść o ludzkim losie i dramacie wyborów skazanych na porażkę. Przeciwstawienie pragnienia jednostki bezduszności urzędniczej hierarchii staje się myślą przewodnią spektaklu. A Kafkowska diagnoza rzeczywistości uderza swoją przerażającą aktualnością.

Karolina Augustyniak
Dziennik Teatralny Wrocław
19 września 2013

Książka tygodnia

Zdaniem lęku
Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka
Piotr Zaczkowski

Trailer tygodnia