W blasku reflektorów

„Niezwykłe odkrycie Papugi" - reż. Dominika Walo i Bartosz Jędraś - Teatr Lalek Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze

Zasiadając w teatralnym fotelu przenosisz się niczym baśniowa Alicja w Krainę Czarów. Lądujesz w przestrzeni, tak kolorowej, jakby utkanej z tęczowej nici. Na końcu tęczy brakuje jednak garnka ze złotem. Poszukiwania skarbu czas zacząć.

W tą podróż pełną wrażeń zabrali nas Dominika Walo i Bartosz Jędraś podczas spektaklu „Niezwykłe odkrycie Papugi", granego na deskach Teatru Lalek Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze. Już od samego początku uwagę przykuwał interesujący aspekt wizualny. Adrian Lewandowski, odpowiedzialny za scenografię, stworzył na scenie zatopioną w fantastycznych barwach magiczną krainę.

Po prawej stronie sceny znajdowało się duże, jasnobeżowe drzewo, które stanowiło miejsce pracy Pajęczycy (fenomenalna Elżbieta Donimirska). Z lewej strony usytuowana była budka Ptasiego Radia (Jakub Mikołajczak), która przypominała swoją konstrukcją karmnik dla ptaków. Oczom widza nie mogły umknąć wielkie kolorowe poduchy – miejsce odpoczynku Sowy (Marta Frąckowiak) i Koali (Aleksander Stasiewicz). Tło sceny wypełnione było wielobarwnymi sznurami imitującymi liany.

Prostota tej scenografii była jakże miła dla oka i bardzo efektowna. Idealne uzupełnienie stanowiło światło, które dodawało przyjemnej atmosfery spektaklowi. Cała przestrzeń była niczym z obrazu Józefa Mehoffera „Dziwny Ogród". Wielość kolorów występujących na płótnie artysty z Młodej Polski takich jak jaskrawa zieleń, krwista czerwień czy beże odpowiadały barwom, które było można dostrzec na Scenie Lalkowej Lubuskiego Teatru. Również spójnikiem łączącym malarską przestrzeń z tą teatralną była jedna wyróżniająca się postać. Na obrazie Mehoffera widniała smukła, dostojna kobieta ubrana w granatową suknię. Była ona bardzo wyraźną figurą, która kontrastowała z delikatnym, zielonym tłem.

W przypadku spektaklu taką osobliwą figurą była Papuga (rewelacyjna Katarzyna Hołyńska). Zwracała uwagę swoim kalejdoskopowym kostiumem oraz zachwycającym głosem. Piosenki w wykonaniu Katarzyny Hołyńskiej brzmiały niczym z najznakomitszych bajek Disneya.

Nie można również zapomnieć o kostiumach (za które również odpowiedzialny był Adrian Lewandowski). Zapierały one dech w piersiach. Najbardziej zjawiskowy był strój tytułowej Papugi. Jaskrawe kolory tiulowego kostiumu przywoływały na myśl obrazy Jacksona Pollocka, który również tworzył swoje dzieła wykorzystując mnogość barw. Wzrok przykuwał także Koala, który pomimo swojej monochromatyczności zapadł w mojej pamięci. Wszystko za sprawą ogromnego i puchatego tułowia, które przypominało śnieżną kulę.

Spektakl w reżyserii Dominiki Walo i Bartosza Jędrasia stanowił niezwykle spójną i piękną historię, z której mogli czerpać zarówno najmłodsi odbiorcy, jak i dorośli. Była to opowieść o strachliwej Papudze, która pośród starszych mieszkańców dżungli musiała stawić czoła przeciwnościom losu. Odkrywając niebezpieczeństwo, na jakie narażone zostało jej miejsce do życia musiała zdobyć się na odwagę i uratować swój azyl. Nie było to jednak proste. Zarówno Pajęczyca, Krokodyl (Marek Sitarski), czy Sowa – najstarsi i teoretycznie najmądrzejsi mieszkańcy dżungli uznali słowa Papugi za dziecięce mrzonki. Postrzegali Papugę przez pryzmat jej młodego wieku, tym samym nie licząc się z jej doniesieniami. Ta sytuacja stanowiła przestrzeń do walki ze swoimi słabościami, którą musiał stoczyć nasz wielobarwny ptak. Niczym oświeceniowy twórca Ignacy Krasicki w swoich bajkach, autor scenariusza Robert Traczyk umiejscowił ludzkie wady w postaciach zwierząt, np. Koala był uosobieniem lenistwa, Sowa natomiast alegorią zarozumiałości i kłamstwa.

„Niezwykłe odkrycie Papugi" to spektakl, który mógł zasiać ziarno nadziei i motywacji do działania w widzach. Dać poczucie, że ważny jest każdy z nas. To przedstawienie jest manifestem ludzi, którym odbierany jest głos, lub umniejsza się jego wartości. Szacunek należy się wszystkim. Naszym braciom mniejszym i większym. Świat to przecież system naczyń połączonych. Każda jednostka ma ogromne znaczenie dla rzeczywistości, w której żyje. Ludzie z samej istoty bycia człowiekiem pragną być w blasku reflektorów stojąc na scenie swojego życia. Tam jesteśmy najważniejszymi i pierwszoplanowymi bohaterami. Jak wynika z piramidy potrzeb Maslowa ludzie pragną uznania i poczucia ważności. To nadaje sens ludzkiej egzystencji.

Poszukiwania skarbu na końcu tęczy, w które zabrała nas Papuga wraz z innymi zwierzętami doprowadzają do wniosku, że bogactwo kryje się wewnątrz każdego człowieka. Nie istnieje żaden garniec ze złotem. Wystarczy sięgnąć w głąb swojej duszy i odkryć, to co jest tam najcenniejsze.

Natalia Sztegner
Dziennik Teatralny Zielona Góra
15 lutego 2024

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia