W jądrze Eurypidesowej tragedii
"I Ifigenia" - reż. Tomasz Bazan - Teatr Nowy w ŁodziTomasz Bazan podjął się niezwykle trudnego zadania - zreinterpretowania po raz kolejny Ifigenii' Eurypidesa, dzieła należącego do panteonu klasyki literatury światowej - wyjątkowo trudnego i wymagającego wielkiego znawstwa tematu. Po obejrzeniu spektaklu można stwierdzić, że Bazan celnie trafia w punkt napięć dramaturgii Eurypidesa, buduje spójną, silną wypowiedź i konstruuje spektakl, który zachwyca swoją oprawą wizualną. Całość wydarzenia zasadza ten młody reżyser w przestrzeni, która przypominać może polską flagę: dwa ogromne pasy bieli i czerwieni, po której poruszają się postacie sugerować nam może istotę sprawy, walkę o ocalenie, sprawę indywidualnej martyrologii postaci, na co Bazan każe oglądającemu patrzeć niemal przez cały czas i niemal wszystkimi dostępnymi sobie środkami, których używa w przedstawieniu.
Przedstawienie Bazana jest spójnym i czystym formalnie widowiskiem. Miłośnicy minimalizmu i szlachetnej, konceptualnej estetyki mają prawdziwą ucztę. Nie ma w tym spektaklu niczego co byłoby powiedziane wprost, nachalnie, lub też kierowało nas w stronę banału - umiejętna ręka reżysera przeprowadza nas przez skomplikowany konstruktywizm znaczeń i sensów, ukazując niemal jądro tragedii Eurypidesowej. Bazan wraz z dramaturgiem Szczepanem Orłowskim destyluje tkankę tekstu Eurypidesa i wyciąga z niego to, co najbardziej znaczące i najważniejsze. Wydaje się, że szaleństwo wojny, ale przede wszystkim rozpadu ludzi jako wspólnoty, rodziny , i wreszcie poczucie zupełnego osamotnienia przed śmiercią dla Bazana jest najbardziej istotne. Jedną z najlepszych sekwencji spektaklu, monumentalną i wzruszającą, jest scena opuszczenia Ifigenii przez matkę, kiedy na tle 'Laudamus Domine' Bacha Ifigenia zostaje odarta z kostiumu i kładzie się krzyżem na czerwonej podłodze mówiąc doskonałą partię tekstu (Szczepan Orłowski) na temat obumierania mózgu i procesu śmierci.
Rzeczą niezwykle istotną jest fakt, że Bazan nie dał się zwieść jako reżyser żadnej próbie sięgania w antyczną przestrzeń tekstu i jej inscenizacji. Postacie w spektaklu Bazana są niezwykle współczesne - jednak nie poprzez zastosowaną formę estetyki minimalizmu (notabene doskonałą) - lecz poprzez indywidualne trwanie wokół człowieka i jego tak codziennych, jak i uniwersalnych, problemów. Tekst Eurypidesa, który pojawia się raczej w formie cytatu jest bardzo dobrze wkomponowany w materię przedstawienia i w ustach aktorów brzmi naturalnie, co rzadko zdarza się w pracy z antycznym źródłem.
Bazan czyta strach przed śmiercią i opuszczeniem biologicznie, poprzez ciało, które tutaj potraktowane jest nadzwyczaj radykalnie. Dwie sceny spektaklu - rozpoczynająca i końcowa, które możemy czytać również jako scena ofiary Ifigenii są tak naprawdę obrazem walki o siebie pomiędzy dwójką ludzi, walką o rację istnienia względem siebie. Bazan, który zaliczany jest do jednych z najlepszych polskich choreografów i jest bez wątpienia jednym z najbardziej niezwykłych polskich tancerzy po raz kolejny udowadnia swoim warsztatem ważną tezę: ciało nie może pozostawać na peryferiach widowiska teatralnego, musi wpisywać się w sam jego środek ,co więcej, ciało to wymaga szerokiego nań spojrzenia i analizy jego środka, stanowi przecież główny nośnik dla słowa, które w żaden sposób nie powinno działać samoistnie bez tej świadomości. Bazan z powodzeniem stosuje tę metodę nie pierwszy raz w swoim teatrze.
W spektaklu Bazana następuje tez bardzo interesujące pęknięcie w interpretacji tekstu Eurypidesa, przewrotny zabieg, który jednak stanowi o całości - Ifigenia jest chłopcem. Bazan obsadza w roli Ifigenii nie aktorkę, lecz aktora, i to właśnie jest jeden z ważnych czynników, który sytuuje 'I Ifigenię' Bazana wysoko na półce współczesnego teatru polskiego. Przez ten prosty zabieg, ale też przede wszystkim przez pozostawienie wolności wobec traktowania istoty płci 'I Ifigenia' Bazana staje się esencjonalnym traktatem o człowieku. Piotr Trojan doskonale odnajduje się w tej roli. Jego Ifigenia nie jest w żaden sposób sztuczna, sprawa płci jest też sprawą indywidualnego wyboru, aktor jest tylko linkiem, nośnikiem. Trojan mówi w żeńskiej osobie, jednak formalnie jest sobą, mężczyzną, nie następuje tutaj żadne nachalne przekierowanie do transseksualności. Kreacja Piotra Trojana to znacząca rola na mapie wspólczesnych polskich spektakli. Naturalnie podany tekst, swoboda komunikacji z widownią, czystość przekazu, niezwykłe wyczucie ciała świadczy o dużym talencie tego aktora, ale też i o jego ogromnej pracy z reżyserem.
Tomasz Bazan powołuje antyczny świat jako pretekst do mówienia o sobie i świecie,który go otacza - rozpad relacji międzyludzkich, rozpad wartości i uczynienie kłamstwa jako naczelnej zasady w życiu, wpisanie jej w dekalog sprawia, że 'I Ifgenia' jest bardzo interesującą i odważną propozycją. Świetnie napisany tekst przez Szczepana Orłowskiego, który wypełnia luki na gruncie tekstu Eurypidesa daje nam wolność w myśleniu i traktowaniu tej egzegezy słów. Jestem pewien, że wraz z Tomaszem Bazanem rozpoczyna się kolejna nowa iskra świeżości w polskim teatrze młodego pokolenia, którą sytuowałbym w przestrzeni eksperymentu, rozległego myślenia o naturze teatru jako zjawisku performatyki, takim jak teatr Garbaczewskiego, czy środowisko skupione wokół Leśnierowskiej w Poznaniu. Teatr Nowy w Łodzi w postaci decyzji dyrektora teatru Zdzisława Jaskuły podjął odważną próbę wprowadzenia na deski teatru repertuarowego spektaklu odważnego i bezkompromisowego. Należy mieć nadzieję, że Bazan powróci jeszcze do Nowego z kolejną świeżą przestrzenią, która dla tego teatru stała się po wcześniejszych perturbacjach zbawienna.