Wątłe rozkosze w spektaklu Wojtyszki
"O rozkoszy" - reż: M. Wojtyszko - Teatr im.Słowackiego w KrakowieCzemu Maciej Wojtyszko dał swojej sztuce tytuł "O rozkoszy"? Ani tu o rozkoszach cielesnych ciekawie, ani o umysłowych wiele, a i z teatralnymi kiepsko.
Caryca i filozof. Władza i umysł, władza absolutna i umysł też, rzec można, absolutny. Spotkanie Katarzyny II i Denisa Diderota to temat wdzięczny i - wydawałoby się - idealny dla Macieja Wojtyszki, który lubi pisać (i reżyserować) sztuki o sławnych postaciach. Takich sztuk poza nim nikt chyba w Polsce nie pisze - zręcznych, opartych na źródłach historycznych, ale też bawiących grami z rzeczywistością i fikcją. Widzowie słabiej wyedukowani dostaną porcję wiedzy o życiu prywatnym władców i artystów, ci bardziej świadomi docenią swobodę autora w żonglowaniu cytatami i kontekstami. A także poczują się członkami inteligenckiej wspólnoty, rozpoznając rozrzucone tu i ówdzie cytaty, aluzje i inne dowody erudycji autora.
Tak ma być - i tak może mogłoby być w Teatrze im. Słowackiego. Jednak przedstawienie jest solenne, a nie błyskotliwe, atrakcyjne w zamyśle dialogi stają się dość beznamiętnymi równoległymi monologami, między postaciami z rzadka pojawia się jakakolwiek więź czy choćby zainteresowanie drugą osobą. Co gorsza, bohaterowie nie są pokazani ciekawie.
Tomasz Międzik gra Diderota jako poczciwego safandułę, którego na jakąkolwiek refleksję stać dopiero po 250 latach (Diderot jest również narratorem całej tej historii). Dziecko we mgle, filozof wrzucony w obcy i groźny świat dworu, którego mechanizmy objaśnia mu baron Grimm (Rafał Dziwisz) - też intelektualista, ale lepiej zaznajomiony z wielkim światem. Aż dziw, że Diderota, który był przecież przenikliwym i bystrym obserwatorem, Wojtyszko zrobił takim ciamajdą.
Żeby objaśnić charakter Katarzyny (Joanna Mastalerz), Wojtyszko wprowadza sceny z przeszłości. Żona następcy tronu jest męczennicą - ofiarą chorego umysłowo sadystycznego męża i groźnej carycy Elżbiety. Te doświadczenia mają usprawiedliwić twardy charakter Katarzyny i jej skłonność do dominowania otoczenia, zwłaszcza męskiego. Ale ten charakter musimy przyjąć trochę na wiarę - Joanna Mastalerz jest zbyt bezbarwna i za grzeczna.
Katarzyna i Diderot prowadzą u Wojtyszki intelektualno-erotyczne gry, tyle że ani między postaciami, ani aktorami nie iskrzy, nie obserwujemy mechanizmów przyciągania i odpychania, dominacji i podporządkowania. O tytułowej rozkoszy możemy zapomnieć.
Pozostali bohaterowie są uosobieniem duszy rosyjskiej (Orłow - Tomasz Wysocki, Potiomkin - Wojciech Skibiński, Piotr, mąż Katarzyny - Grzegorz Łukawski) bądź duszy dworskiej (caryca Elżbieta - Lidia Bogacz, księżna Daszkow - Hanna Bieluszko, Bestużew - Krzysztof Jędrysek). Ci od duszy rosyjskiej demonstrują szeroki gest i szaleństwo, ci od dworskiej - wężowe charaktery pod pozorami układności.
Te ślamazarne gry i zabawy prowadzone są na scenie urządzonej po bożemu - w roli głównego elementu scenografii występuje lustrzana złocona ściana, dość siermiężnie się prezentująca w bliskim towarzystwie prawdziwych złoceń widowni teatru. Kostiumy są historyczne - choć sądzę, że Potiomkina stać było na lepsze futro niż to przykrótkie z rudych lisów, którym pyszni się na scenie. Ale, dla równowagi, najlepszy dowcip spektaklu związany jest z garderobą - Diderot niewprawnie usiłuje zdjąć z Katarzyny metalowe rusztowanie krynoliny za pomocą wajchy, którą ona wręcza mu zdecydowanym ruchem.
Teatr im. Słowackiego. Maciej Wojtyszko "O rozkoszy", reżyseria - Maciej Wojtyszko, muzyka i opracowanie muzyczne - Bolesław Rawski, scenografia - Anna Sekuła, reżyser świateł - Olaf Tryzna, premiera 31 stycznia 2010.