Wielogłosowa opowieść

„Genialna przyjaciółka" – aut. Elena Ferrante - reż. Ewelina Marciniak – Narodowy Stary Teatr w Krakowie

„Genialna przyjaciółka" to spektakl o burzliwej przyjaźni dwóch kobiet – przyjaźni, w której przechodzą wspólnie przez dzieciństwo i razem wchodzą w dorosłość, przyjaźni, która obfituje w skrajne emocje, w miłość i nienawiść, wzajemną troskę i rywalizację. Ale „Genialna przyjaciółka" to również spektakl, w którym mieszają się głosy różnych bohaterów, gdzie każda, nawet drugoplanowa czy trzecioplanowa postać dostaje swój moment, a jej historia, jej dramat może zostać wysłuchamy i faktycznie wybrzmieć.

„Genialna przyjaciółka" powstała na podstawie tetralogii Eleny Ferrante o tym samym tytule; fabuła spektaklu nawiązuje głównie do dwóch pierwszych części cyklu. Toczy się w XX-wiecznych Włoszech, w Neapolu, ale jest na tyle uniwersalna, że mogłaby wydarzyć się wszędzie, dotyka tego, co ogólnoludzkie, problemów jak najbardziej aktualnych. Zwraca uwagę zarówno na kwestie społeczne – ograniczone perspektywy wynikające z biedy, niesprawiedliwości społecznych, emancypacji kobiet – ale też tego, co najbardziej prywatne, intymne, często skrywane.

Ewelina Marciniak, reżyserka, i Małgorzata Czerwień, odpowiedzialna za scenariusz i dramaturgię, bardzo dobrze radzą sobie z przełożeniem powieści na spektakl teatralny. Wybrane zostają najważniejsze wątki, ułożone niechronologiczne, ale mimo złożoności spektaklu i jego długości, tworzące spójną całość.

Akcja przeplatana jest przerywnikami, w których aktorzy wypowiadają się na temat granych przez siebie postaci. Każda z nich tworzy narrację na temat własnej osoby, na temat scen, które miały miejsce i ta możliwość sprawia, że swój głos zyskują osoby, które w rzeczywistości raczej nie zostałyby wysłuchane, które w rzeczywistości raczej nie miałyby szansy nawet wypowiedzieć się na swój temat. Wypowiadają się zarówno bohaterowie, którym kibicujemy, dla których jako widzowie chcielibyśmy jak najlepiej, ale też osoby, które nie budzą sympatii, dzięki czemu zostają ukazane w innym świetle, co pozwala spojrzeć na nie z większą empatią, jako na bardziej złożone postacie, z własną historią, problemami czy traumami.

Mamy szasnę zastanowić się nad sposobem wyrażania emocji, rolami społecznymi, w które zostaliśmy wtłoczeni i które nie pasują, stanowią ograniczenie, z którego trudno się wyrwać, możemy zobaczyć również zmagania bohaterów, by zmienić swoje życie, by nie powielać schematów, w które wpadli ich rodzice, by stać się innymi, lepszymi ludźmi, by uciec, wyrwać się w biednej dzielnicy i poszerzyć perspektywy.

Momentami te zmagania stają się niezwykle dramatyczne. Szczególnie gdy pojawia się opór, gdy okazuje się, że wcale nie tak łatwo uciec od tego, gdzie się wyrosło – uciec nie tylko fizycznie z konkretnego miejsca, ale też uciec od pewnych schematów. Stosunkami między bohaterami są pełne napięć, z jednej strony troski i czułości, z drugiej niechęci, rywalizacji, przemocy. Najlepiej obrazuje to relacja między głównymi bohaterkami, Liną i Eleną, świetnie zagranymi przez Karolinę Staniec i Annę Paruszyńską-Czacką. Ich przyjaźń przepełniona jest bliskością, momentami nawet erotyzmem, ale jednocześnie bohaterki wciąż rywalizują ze sobą, momentami można odnieść wrażenie, że wręcz się nienawidzą. Świetnie oddane zostają ich pełna napięcia relacja a także kompletnie różne, wręcz antagonistyczne charaktery, które paradoksalnie sprawiają, że ich drogi się nie rozchodzą, bohaterki ciągle do siebie wracają.

Jednak spektakl nie jest tylko opowieścią o dramatach życia. To również opowieść przepełniona czułością, ciepłem i humorem. Tragizm przeplata się z komedią, smutek z radością, tworząc, jak mi się wydaje, kompletny obraz życia we wszystkich jego barwach. Ta zmienność nastrojów sprawia, że aktorzy nie popadają w patos, a sztuka nie staje się zbyt trudna w odbiorze, nie męczy mimo swojej długości.

Wypowiedzi aktorów momentami wydają się bardzo osobiste, co buduje poczucie prawdziwej bliskości. Podobnie interakcje z publicznością wypadają bardzo naturalnie, jakby to, co dzieje się na scenie działo się naprawdę, jakbyśmy słuchali prawdziwej historii. Nastroju dopełnia muzyka świetnie skomponowana i wykonana przez Wacława Zimpla. W zależności od sytuacji dodaje dramatyzmu, wzrusza bądź rozładowuje napięcie. Na uwagę zasługuje również scenografia Natalii Mleczak, szczególnie ruchoma scena umożliwiająca zobaczenie scenografii od tyłu – co wydaje się bardzo spójne z całym spektaklem, próbującym spojrzeć na to, co ukryte, co zwykle pozostaje w cieniu, na aspekty życia, o których raczej nie mówi się na głos.

Mimo tego, że na pierwszy plan wysunięte zostają Lina i Elenę oraz ograniczenia, z jakimi muszą się mierzyć młode kobiety, spektakl zatrzymuje się również nad męskością, nad problematycznymi wzorcami męskości. Balans zostaje zachowany – między tym, co uniwersalne a tym, co konkretne, między tym, co indywidualne, między problemami ogólnoludzkimi a dramatami konkretnych bohaterów.

Na uwagę zasługuje nie tylko sama opowieść, ale też sposób jej przedstawienia, spojrzenie na bohaterów z niezwykłą uważnością i czułością, jakby na przekór pełnego okrucieństw świata, w którym żyją.

Justyna Bajorek
Dziennik Teatralny Kraków
21 grudnia 2023

Książka tygodnia

Ulisses
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
James Joyce

Trailer tygodnia