Współczesna (medialna) rzeczywistość a Hamlet
"Hamlet" - reż. Bartosz Szydłowski - Teatr J. Słowackiego w KrakowieChciałoby się, żeby ten spektakl nie był aktualny. Ale jest. Zwłaszcza pierwsze sceny, kiedy Poloniusz (Tomasz Międzik), przedstawiony jako biskup, z balkonu w Teatrze Słowackiego w Krakowie do pustych krzeseł na widowni kieruje słowa „horror", „groza". Hamlet w reżyserii Szydłowskiego to uwspółcześniona wersja dramatu Szekspira, która nawiązuje do bieżącej sytuacji społeczno-politycznej. Dziś, rok po premierze, oddźwięk, forma, a nawet brzmienie słów wydają się nieco inne.
Szydłowski w swoim przedstawieniu łączy tekst Szekspira ze Studium o „Hamlecie" i Śmierci Ofelii Wyspiańskiego. Spektakl został również powiązany z aktualnymi problemami społeczno-politycznymi. Przykładowo, w jednej ze scen Ofelia (Agnieszka Judycka) z kartek układa słowa „śnić", „może". Na jednej z nich pojawia się symbol błyskawicy, który zapewne nawiązuje do protestów. Należy wspomnieć także o krytyce kościoła, silnie obecnej w inscenizacji. Podobny wątek pojawia się zarówno w początkowej scenie, kiedy bohaterowie klęczą przed biskupem wyciągającym dłoń z pierścieniem. W ten sposób reżyser pokazuje relację władzy kościelnej i świeckiej oraz satyrycznie podkreśla dominującą pozycję duchownego. Podobnie w scenie przedstawiającej kazanie padają słowa, jakoby należałoby bronić tradycji rodzinnych, narodowych, religijnych. Kościół silnie wkracza zatem w sferę polityki. W spektaklu obecne są także nawiązania do najnowszej historii, chociażby poprzez słynny plakat Solidarności (postać Ducha ojca to kilkunastoletni Tytus Grochal przebrany za szeryfa). Jednak równie ciekawa, czasami mniej dosłowna, jest forma, nawiązująca do nowych mediów.
W otwierającej scenie widzimy Hamleta (Marcin Kalisz) i Ofelię na nagraniu wyświetlonym w tle sceny. Przez większość spektaklu można oglądać na nim reakcje bohaterów, zbliżenia na ich twarze, a także filmiki nagrywane przez Horacja (Krzysztof Piątkowski) czy tytułową postać. Podobny zabieg wskazuje na rolę mediów oraz Internetu we współczesnym świecie. Staje się to wyjątkowo aktualne w sytuacji lockdownu, gdy ekrany stają się dla widzów namiastką oglądania spektakli na żywo. Przestrzeń wirtualna w ostatnich miesiącach stała się nieodzownym elementem naszej codzienności. Pandemia może zatem wzmocnić tezy twórców oraz nadać przedstawieniu nowe znaczenie.
Hamlet u Szydłowskiego podobnie jak w oryginale jest niespokojny, chce pomścić śmierć ojca, nie potrafi stworzyć związku z Ofelią. Momentami niepewny, próbuje usunąć się w cień, by po chwili znów zwracać na siebie uwagę, jak chociażby wtedy, gdy zabiera telefon Horacja i zaczyna nagrywać to, co dzieje się na scenie. Reżyser pokazał w ten sposób współczesny nawyk uwieczniania zdarzeń z naszego życia oraz dzielenia się nimi w mediach społecznościowych. Zwrócił również uwagę na sposób, w jaki kreowany jest także przekaz telewizyjny.
Jedną z ciekawszych postaci w tym spektaklu jest Ofelia. Bohaterka, przynajmniej pozornie, odchodzi od konwencji delikatnej ofiary, którą łatwo pokonać, w jakiej często ją wtłaczano. Ofelia u Szydłowskiego eksponuje swoją cielesność strojem, makijażem, ale i zachowaniem czy gestami. Jednak to nie zmienia jej tragicznej historii. Ostatecznie popełnia samobójstwo. Jednak nawet po tym czynie pozostaje widoczna: siedzi na krawędzi sceny, paląc papierosa.
Spektakl Szydłowskiego łączy wiele wątków: szekspirowską historię, diagnozę współczesności, krytykę aktualnej polskiej rzeczywistości... Pojawiają się również nawiązania do muzyki popularnej. Ta mieszanka niestety czasem przytłacza, gubi widza w różnych powiązaniach. Dzisiejszy Hamlet nie jest idealny, jest wewnętrznie sprzeczny, niejednokrotnie bywa zagubiony.
Wciąż jest to jednak bohater, który wskazuje na wady i problemy rzeczywistości, z którymi często sam się zmaga.