Zabić z miłości

Czarownice z Salem Teatru Dramatycznego w Białymstoku, to zaproszenie do zasłuchania się w opowieści, która może tyczyć się i nas. Historia z przestrogą, w nierównym rytmie, wstrząsa, nie kołysze.
Już na wstępie twórcy spektaklu robią wszystko, by widzowie poczuli się uczestnikami, a nie jak to zwykle bywa w teatrze, zwykłymi podglądaczami. Na widownię wchodzimy jednym wejściem, które jest zrobione na ni to stodołę, ni to chatę, potem przez podest i na miejsca. Scena obita jest dość nijakim brązowym płótnem, widzimy szczątkowe dekoracje, przeniesione jako żywo z realizacji Czarownic... z Zakopanego, z Teatru Witkacego. Nic dziwnego, bo autorką scenografii i tam i tu jest Ewa Dyakowska-Berbeka. Ale to nie przeszkadza spektaklowi, chociaż też nie powala oryginalnością czy ciekawymi rozwiązaniami. W płaskiej i nijakiej scenografii, dobitej światłem (nieoświetlony podest, patelnia na scenie) odnajdują się aktorzy, ich relacje plus świetna muzyka Jerzego Chruścińskiego tworzą niezapomniany klimat. Np. "zadymiony" taniec w kręgu młodych dziewcząt, powoduje, że mamy ciarki na plecach i czekamy na więcej. Tak naprawdę na początku pierwszej części sztuki, jestem skłonna uwierzyć, zapominając o znajomości tekstu Millera, że dziewczęta wywoływały duchy, że są opętane (bardzo sugestywna do końca Katarzyna Mikiewicz). W tej inscenizacji Czarownic... można mieć wrażenie, że najważniejszy jest człowiek w kontekście drugiego człowieka, twórcy uciekli od polityki, efekciarstwa i patosu. Sytuacje są klarowne, jednoznaczne, czyste, nie ma rozdrabniania, postaci jasno zarysowane i przez to ciekawe, bo ludzkie. Głęboką relację tworzą Ewa Palińska i Piotr Dąbrowski jako małżeństwo Proctor'ów, które być może za późno odkrywa, że przywiązanie i szacunek jakim się darzą, zmienia się w miłość. A może ta miłość w nich była, ale rozbudzona została, dopiero po sytuacji straty. Abigaile Alicji Dąbrowskiej jest egotyczna, momentami rozedrgana, ale przede wszystkim ponad miarę psychopatyczna i w tym bardzo pewna siebie, jako zraniona kochanka, zaczyna zabawę w zemstę, kończy zaś zamknięta w wir zdarzeń, których nie umie powstrzymać i niejako jest już tylko ich częścią. Obsadzenie własnej córki w roli, świetnie do niej pasującej, ale jednak kochanki bohatera, w którego wciela się ojciec, niesie za sobą trudność nienaturalności w scenach, de facto kochanków: byłych, teraźniejszych, przyszłych, wszystko jedno, to trudne i nie zdaje egzaminu. Pokazuje to historia Zbrodni i Kary z duetem Zaborskich w tym samym teatrze. Trudno tam dostrzec namiętność. Przez cały spektakl trwa walka szeregu postaci z własnymi przekonaniami i postawą życiową, a tym, co zsyła im rzeczywistość. Marek Tyszkiewicz w roli wielebnego Parris'a materialisty z aspiracjami na świętego, nawet na końcu, gdy już sam przed sobą się przyznał, że umierają niewinni ludzie, nie powie tego głośno, w obawie, że straci dobytek i w oczach potencjalnych wiernych. Myślący i przeżywający wewnętrzną przemianę idealista - wielebny Hale, szybko dojrzewa, a swoją silną wiarę egzorcysty zamienia na wyrzuty sumienia. Na uwagę zasługują też postacie Tituby (Aleksandra Maj) i Mary (Magdalena Kiszko-Dojlidko). Pierwsza to służąca nie mająca alternatywy wobec oskarżeń Abigaile, a druga to uosobienie ciemnoty i strachu panującego w Salem, podatna na manipulacje i tchórzliwa, jej szansa to dołączenie do silniejszych jednostek oraz odruch stadny. Ważne jest ukazanie zbiorowej psychozy i śmierci niewinnych z powodu nie popartych niczym oskarżeń i odrzuconej miłości. Większość nie zawsze ma racje. Mnie ta historia wciągnęła, nie ma dłużyzn, choć trwa 2 godziny. Niezłe sceny zbiorowe i pokazanie mikrorelacji w makrostrukturze miasteczka, które może pojawić się na mapie i dziś. Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku Arthur Miller "Czarownice z Salem" przekład: Wacława Komarnicka, Krystyna Tarnowska reżyseria: Piotr Dąbrowski scenografia: Ewa Dyakowska - Berbeka choreografia: Anna Steller - Welizarowicz muzyka: Jerzy Chruściński Obsada: Alicja Dąbrowska (gościnnie), Maria Daiksler (gościnnie) Krystyna Kacprowicz - Sokołowska, Magdalena Kiszko - Dojlidko (gościnnie), Anna Lamparska (gościnnie), Aleksandra Maj, Katarzyna Mikiewicz (gościnnie) Agnieszka Możejko, Ewa Palińska, Bernard Maciej Bania, Piotr Dąbrowski, Tadeusz Grochowski, Krzysztof Ławniczak, Rafał Olszewski, Sławomir Popławski, Tadeusz Sokołowski, Marek Tyszkiewicz, Franciszek Utko Premiera: 8.12.2007r.
Agnieszka Michałowska
Dziennik Teatralny Białystok
10 lutego 2008

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia