Zakochany wampir
„Drakula" - reż. Michał Wnuk - Lubuski Teatr w Zielonej GórzeZdawać by się mogło, że historia mrocznego hrabiego Drakuli została już opowiedziana w każdy możliwy sposób. Jednak grany na deskach Lubuskiego Teatru spektakl dla dzieci „Drakula" w reżyserii Michała Wnuka „ugryzł" temat od strony... miłości. I wyszło świetnie!
Przedstawienie otwiera dramatyczne wejście Lokaja (w tej roli Andrzej Ogłoza) hrabiego Drakuli, który stąpa w oparach dymu z miotełką do kurzu w dłoni. Gubi oczko, które wpada wprost w publiczność, ku uciesze małych widzów. Scenografię (autorstwa Adama Łuckiego) tworzą tu mroczne, czarne konstrukcje, pełne pajęczyn i kurzu. Zobaczymy tu także ciężkie, starodawne meble, na których stoi patefon oraz telefon w klimacie epoki wiktoriańskiej. Na to wchodzi sam hrabia (Jakub Mikołajczak), który zaczyna śpiewać o potrzebie posiadania bliskiej osoby. Bezlitosny krwiopijca tęskniący za miłością? A jednak!
Do przedstawienia historii Rity (ukochanej hrabiego) i Drakuli użyto marionetek, które pojawiają się na małej scenie wewnątrz głównej konstrukcji scenografii. Piękna baletnica, bo tak właśnie przedstawiona jest Rita, niestety, odtrąca zaloty hrabiego, ucieka przed nim i... tutaj zaczyna się rewolucja w zamczysku. Spokojne dotąd życie odmienia się, gdyż wampir rusza w pogoń za swą ukochaną wprawiając tym w osłupienie swego wiernego lokaja. Pociągnie to za sobą masę ciekawych perypetii, opowiadanych to przez sługę, to przez lalki. Jedno jest pewne – miejsca na nudę nie będzie, a i publiczność raz po raz zostanie wciągnięta w tę przygodę.
Warto zauważyć, że w tym spektaklu to jeden ze wspomnianych aktorów kreuje nie tylko postaci głównych bohaterów, ale także lalkowe wcielenia Drakuli, Rity czy nietoperza. Jakub Mikołajczak (bo o nim mowa) fantastycznie radzi sobie zarówno w żywym planie, jak i jako animator lalek. Świetny w absolutnie każdym wcieleniu jest także Andrzej Ogłoza, który metamorfoz przechodzi kilka (doskonałe kostiumy autorstwa Adama Łuckiego) i każdej kreacji nadaje oryginalny rys, rozbawiając do łez, choćby używając gigantycznych gadżetów (strzykawka) czy przemawiając gwarą śląską.
Nie brak tutaj również muzycznych smaczków, gdy, na przykład, zamiast „Marszu weselnego" Mendelssohna słychać „Marsz żałobny" Chopina (subtelne żarciki lokaja wymierzone w hrabiego). Za muzykę odpowiedzialny jest Mirosław „Jakub" Kaczmarek, natomiast za ruch sceniczny Paweł Matyasik. Muzyka i ruch, zarówno w formie żartobliwych wstawek, jak i w sytuacjach większej powagi, dodają tej opowiedzianej w przezabawny sposób historii charakteru.
Czy hrabia odnajdzie swą ukochaną? Co będzie w stanie zrobić z miłości? Warto wybrać się do Lubuskiego Teatru na „Drakulę" w reżyserii Michała Wnuka, aby przekonać się, jakie są odpowiedzi na te pytania. Zdradzić mogę jedno – grozi wam upiornie dobra zabawa!