Dziewoński i Gołas - gigantów dwóch
Co robi czytelnik po lekturze tych dwóch książek? Wzdycha: szkoda, że nigdy nie poznałem tych panów, że nie widziałem nocnych prób w kabarecie Dudek. Bo też jest czego żałować.Ukazały się książki o dowcipnych dżentelmenach - Edwardzie Dziewońskim i Wiesławie Gołasie. Obie ciekawe, obie o charakterze rodzinnym. Tom "Dożylnie o Dudku - Edwardzie Dziewońskim" złożył jego syn Roman i wnuk Piotr, obaj Dziewońscy. "Na Gol(ł)asa" to znowu dzieło córki popularnego aktora - Agnieszki Gołas-Ners. Pierwsza z tych książek jest montażem wypowiedzi na temat Dudka - jego współpracowników i przyjaciół - uzupełnionym o wywiady prasowe Dziewońskiego. Trzon drugiej stanowi rozmowa córki z Gołasem, którą przetykają jej pytania zadane jego przyjaciółom (np. Gustawowi Holoubkowi). Znać Dudka, być w Dudku Co można znaleźć w tych książkach? Po pierwsze, mnóstwo zabawnych anegdot, po drugie, atmosferę świata, w którym ich bohaterowie się obracali i który współtworzyli, no i, po trzecie, portrety tych, którym są poświęcone. W obu przypadkach są to portrety wyraziste. Pisanie tego typu książek tylko z pozoru jest łatwe. Na ich autorów czyhają rozliczne pułapki. Na przykład gdy u różnych osób zbiera się wspomnienia o tej samej postaci przywołują one, nieuchronnie, te same, charakterystyczne dla niej cechy. Trzeba więc bronić się przed monotonną powtarzalnością. Autorom tomu o Dudku nie do końca się to udało. Zdobyli też jednak, i chwała im za to, głosy rażąco różne od pozostałych. Inka Holtorp wspomina np. Dudka niewesołka, który przyjeżdżał do niej m.in. po to, by wyrwać się na kilkugodzinny samotny spacer, a Alina Janowska jest trochę złośliwa, mówi o kochliwości Dudka, o jego egocentryzmie. Nietuzinkowa jest nawet wtedy, gdy go chwali, bo chwali za znakomite mówienie wierszy, z czym raczej nie jest on kojarzony. Natomiast wnuczek Piotr mówi o Dudku dotkliwie osobiście, choć momentami grafomańsko: "zastałem Go ze wzrokiem wbitym w podłogę przez jakieś gwoździe zadumy (...) wymowne chwile nasiąkały barwami znaczeń". Książka o Gołasie ma drobny defekt redaktorsko-edytorski. W pewnych momentach gubi ona formułę wywiadu i wówczas pojawiają się np., ni z gruszki, ni z pietruszki, wspomnienia pierwszej żony Gołasa - Elżbiety Szczepańskiej-Lange. W obu tomach widać też starania, żeby ludzie mówiący o Dziewońskim i Gołasie nie mówili, w gruncie rzeczy, o sobie. A niektórzy przepytywani mają takie skłonności. Co robi czytelnik po lekturze obu książek? Ano wzdycha: szkoda, że nigdy nie poznałem tych panów, szkoda, że nie widziałem nocnych prób w kabarecie Dudek. Bo też jest czego żałować. Ustawiamy się w prążek Mamy do czynienia z niewątpliwymi indywidualnościami. Edward Dziewoński (1916-2002) to było genialne połączenie blagi z powagą. Za dowód w tej kwestii może służyć jego Dzidziuś z "Eroiki" (1957) Munka. Był śmieszny w szmoncesowym dialogu z Michnikowskim - "Halo, Kuba?", ale też budził grozę jako Giuseppe Givola, alter ego Goebbelsa, w teatralnej "Karierze Artura Ui". Holoubek mówi o Dziewońskim: "Myślę o tym, że nie grał określonej postaci tak, jak tego sobie życzył autor (...) W dupie miał autora. Życzył sobie, żeby autor wziął pod uwagę tylko jego osobowość, a nie to, co proponuje w tekście, w wyobrażeniu o roli. Stąd ten jego charakterystyczny dystans". Dudek - twierdzący, że "jedyne życie, jakie ma sens, to życie towarzyskie" - słynął z lapidarnych uwag reżyserskich, typu: "Co wy tu gracie? To jest poważne, ale to nie gestapo w piwnicy". W ogóle miał swój osobny język. Jak coś mu się nie podobało, mówił - "Odpadajko". Zwykł także komenderować: "Dzieci, teraz ustawiamy się wszyscy w prążek". Był wybornym organizatorem - dzwonił do aktora w marcu, pytając go, co robi w styczniu za dwa lata, po czym informował, że go na ów styczeń angażuje. Mówił, co delikwent będzie wtedy grał, i odkładał słuchawkę. Dudek nosił eleganckie, szyte na miarę albo przywiezione z Zachodu stroje, a gdy pewna dziewczynka poprosiła go o autograf, potrafił, spytawszy ją o imię, napisać: "Miłej Halince z nadzieją, że mi kiedyś zrobi jaja na szynce". Czy trzeba jeszcze coś dodawać, by dowieść jego wyjątkowości? No może to, że robił świetne zdjęcia, a w jego mieszkaniu wisiała fotka kolan Gabrieli Kownackiej. Zwykły czy kopiowy? Wiesław Gołas (rocznik 1930) to syn wojskowego z Kielc. W czasie wojny w Szarych Szergach, po wpadce katowany w więzieniu przez Niemców. Prywatnie raptus nietolerujący chamstwa. W telewizji nieśmiertelny Tomuś Czereśniak z "Czterech pancernych i psa" (wstrząsnęła mną informacja, że wcale nie grał w nich na harmonii, tylko naśladował ruchy harmonisty siedzącego pod kamerą!), ale też aktor śpiewający za Młynarskim "W Polskę idziemy" i "Tupot białych mew", a za Przyborą i Wasowskim - "No co ja ci zrobiłem?", poza tym świetny filmowy ogniomistrz Kaleń i sceniczny Papkin (Holoubek: "Nie widziałem żadnego Papkina, który mógłby mu dorównać"). Gdy Gołas mówił w szkole wiersze, prof. Aleksander Zelwerowicz kazał kolegom z roku - Pieczce i Leśniakowi - wykręcać mu ręce za plecy, żeby nie gestykulował. Gołas ma problemy z uczeniem się ról, bo "choruje na brak wiary we własną pamięć". To mistrz etiud i pantomimy. Poproszony kiedyś, by zagrał ołówek, spytał: - Kopiowy czy zwykły?. Najwłaściwszą miarą jego wielkości jest zdanie Aleksandra Bardiniego skierowane do reżyserów: "Jeśli chodzi o Gołasa, to miałbym tylko jedną wskazówkę -nie przeszkadzać". Ale dość już zdań mających zachęcić do czytania tych książek. Teraz będzie o tym, czego mi w nich zabrakło. A dokładnie o jednej rzeczy. Otóż w tomie o Dudku powraca parę razy, ale nigdy dość dobitnie, motyw jego konfabulacji na własny temat (kogo to nie znał, gdzie to nie był, itp.). Te opowiastki miały wdzięk uroczych kłamstw barona Münchhausena, który, jak wiadomo, opowiadał, że sam wyciągnął się za włosy z bagna, i to razem z koniem, na którym siedział. Szkoda, że, być może z powodu zawstydzenia, nie zebrano ich tu więcej. One przecież ciągle krążą w tzw. środowisku. Zapamiętałem np. formułę Dudka stosowaną względem dam, które mu odmawiały: „Na » nie «, to ja mam Ritę Hayworth”. Dożylnie o Dudku - Edwardzie Dziewońskim, Roman Dziewoński, Piotr Dziewoński, Świat Książki, Warszawa Na Gol(ł)asa, Agnieszka Gołas-Ners, Świat Książki, Warszawa.
Jacek Szczerba
Gazeta Wyborcza
19 lutego 2008