Nie ma powrotu do przeszłości
Spektakl "Panny z Wilka" w reżyserii Agnieszki Glińskiej w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie, oparty na prozie Jarosława Iwaszkiewicza, to nie tylko rzecz o rozczarowaniach i pustkach. To przede wszystkim opowieść skupiona na niejednoznaczności wspomnień. Refleksyjna, nostalgiczna i dobrze zagrana.Wiktor po latach przyjeżdża do majątku Wilko, gdzie zetknie się ze swoją przeszłością, którą uosabiają siostry Julcia, Jola, Kazia, Tunia i Zosia. Spotyka również samego siebie (rozszczepienie postaci na Marcina Szackiego i Adama Nawojczyka).
Reżyserka Agnieszka Glińska wraz z Martą Konarzewską, która pracowała nad adaptacją, w literacki pierwowzór wpisały wyraziste kobiece role. Nadały bohaterkom krwistości i tożsamości. Mają swoje zainteresowania, poglądy polityczne, historie. Mają swój głos. Nie wirują już tylko niczym w iwaszkiewiczowskim oryginale wokół głównego bohatera. Ale dzięki temu zyskujemy jeszcze dodatkowy, bardzo aktualny kontekst pęknięć politycznych polskiego społeczeństwa. Tak wtedy, jak i dziś.
Powracająca scena przyjazdu Wiktora do Wilka uświadamia, jak różnie widzą siebie, swoje relacje i uczucia poszczególni uczestnicy tej towarzyskiej i uczuciowej układanki. Ten sam moment oglądamy oczami każdego z bohaterów. Rozpisanie narracji w kilku planach, oddzielanych przez kilka ruchomych zasłon-ekranów, daje poczucie zatapiania się we wspomnieniach, oddaje czasowe odległości. Przeszłość roztapia się w teraźniejszości, wpływa na jej postrzeganie. Każdy jest już w innym miejscu. Wiktor mocuje się z samym sobą (świetna scena na kanapie!), kobiety przeglądają się w lustrze swojej relacji z nim. Jego pojawienie się po 15 latach pokazuje upływ czasu, przemijanie, nieodwracalność procesu.
Znakomicie wypada zespół Starego Teatru. Czuć między nimi przepływ energii. Ewa Kaim, Dorota Segda, Anna Radwan, Paulina Puślednik (wraz z Natalią Kają Chmielewską, studentką AST) przekonująco odgrywają siostrzenstwo - rozumiane nie tylko jako więzy krwi, ale pewien rodzaj kobiecej relacji.
Łukasz Gazur
Dziennik Polski
21 marca 2019